logo
GALATEA
(30.7K)
FREE – on the App Store

Nimfa i Alfa – druga szansa

Adelie jest przyzwyczajona do trzymania się w cieniu i zwykłego życia swojej wilczej watahy. Ale wszystko się zmienia, gdy zostaje odrzucona przez swojego partnera, Alfa, i musi znaleźć nową sforę. Nowy dom znajduje w stadzie Alfy Kairosa.

Kairos, wilk znany ze swej nikczemnej natury i szalonego temperamentu, okazuje się być drugą szansą Adelie na partnera. Ale czy może im się udać, jeśli lęki z przeszłości uniemożliwiają mu otwarcie się a Adelie odkrywa, że posiada, umiejętności o których nie marzyła w najśmielszych snach?

Rating wiekowy: 16+

Autor oryginału: Miss_Toria_blue

 

 


 

Aplikacja została doceniona przez BBC, Forbes i The Guardian za bycie najgorętszą aplikacją dla wybuchowych nowych powieści.

Ali Albazaz, Founder and CEO of Inkitt, on BBC The Five-Month-Old Storytelling App Galatea Is Already A Multimillion-Dollar Business Paulo Coelho tells readers: buy my book after you've read it – if you liked it

Czytaj pełne, nieocenzurowane książki w aplikacji Galatea

1

Opis fabuły

Adelie jest przyzwyczajona do trzymania się w cieniu i zwykłego życia swojej wilczej watahy. Ale wszystko się zmienia, gdy zostaje odrzucona przez swojego partnera, Alfa, i musi znaleźć nową sforę. Nowy dom znajduje w stadzie Alfy Kairosa.

Kairos, wilk znany ze swej nikczemnej natury i szalonego temperamentu, okazuje się być drugą szansą Adelie na partnera. Ale czy może im się udać, jeśli lęki z przeszłości uniemożliwiają mu otwarcie się a Adelie odkrywa, że posiada, umiejętności o których nie marzyła w najśmielszych snach?

Rating wiekowy: 16+

Autor oryginału: Miss_Toria_blue

Uwaga: To jest oryginalna wersja autora i nie zawiera dźwięku.

ADELIE

Matka zawsze uczyła mnie, by nie wychodzić przed szereg. Ukrywać się pod moją ogromną czarną peleryną, która zakrywała połowę mojej twarzy tak bardzo jak to tylko możliwe, patrzeć w górę tak rzadko jak to tylko się da.

Zawsze przestrzegać zasad i nie być lekkomyślną, nigdy nie odpyskowywać, nie nawiązywać przyjaźni. I na koniec, strzec swojego sekretu.

A to wszystko po to, by nie zwracać na siebie uwagi. Gdyby ludzie wiedzieli, kim jestem, sprowadziłoby to niebezpieczeństwo na mnie i na ludzi, którzy są wokół mnie, a także skłoniłoby mnie do robienia strasznych rzeczy.

Ludzie, którzy mnie szukają, chcą użyć mnie jako broni i stworzyć więcej takich jak ja. Potężne maszyny bojowe. Przynajmniej tak mi zawsze mówiła.

Pelerynę nosiłam głównie dlatego, że matka mówiła, że moja uroda jest dla mnie niebezpieczna, że inni będą próbowali ją wykorzystać. Ludzie oceniają innych po wyglądzie, a gdyby mnie zobaczyli, od razu chcieliby się ze mną zaprzyjaźnić.

Nimfy rodzą się zazwyczaj z bardzo przyjaznymi i szczerymi twarzami. Są też bardzo piękne, przynajmniej tak mówią wszystkie książki, które czytałam. Matka powiedziała mi również, że jestem obdarzona najcenniejszymi darami, ale co z tego, skoro żyję w cieniu – to nie jest dar, tylko przekleństwo. Moje życie było tragedią.

Jestem nimfą. Nimfa jest duchem natury, który pomaga przyrodzie. Moim celem jest zadbanie o lasy i rośliny w moim stadzie, Stadzie Srebrnego Księżyca. Przy każdej pełni wychodzę na rytuał, dziękując Matce Naturze za jej dary dla nas. Muszę utrzymywać mój las w czystości i przy życiu tak długo, jak długo jestem w tym miejscu. Nie dlatego, że matka mnie tego nauczyła, ale dlatego, że to właśnie robią nimfy, to leży w naszej naturze, robimy to podświadomie.

Nikt nie wiedział, że jestem nimfą, tylko moja matka i ojciec. Nimfy są w dobrych stosunkach z wilkołakami, ale ja musiałam zachować to w tajemnicy, żeby zmniejszyć szanse, że zostanę przyłapana na tym, do czego jeszcze byłam zdolna, dlatego mama również trzymała to w tajemnicy. Nie obchodziło mnie, że mnie skrzywdzą. Obchodziło mnie to, że skrzywdzą innych.

Nigdy nie spotkałam innych nimf poza moją matką. A ona była pół wilkiem, pół nimfą wodną. Głównym słowem jest “była”…

Mama odeszła, gdy zaatakowano nas w naszej starej sforze – Mrocznego Księżyca. Zginęła przeze mnie, ponieważ umarła chroniąc mnie. Jeden wojownik przestraszył się mnie i próbował mnie zabić. Zamiast tego zabił ją.

Mój ojciec dał mi jasno do zrozumienia, że matka mnie nie obwinia i powtarza, że to nie była moja wina. Ale nie mogę pozbyć się z poczucia winy. Moja matka była nimfą, a nimfy łatwo wybaczają, w jej naturze leżało, by mnie nie obwiniać.

Mam w sobie trzy istoty. Po pierwsze, jestem nimfą leśną. Po drugie, mała część mnie jest wilkiem. Ta część jest tak mała, że nie mogę się nawet przemienić. Mam wilka w mojej duszy, ale nie w moim ciele.

Zasmuca mnie myśl, że moja wilczyca, Madeline, nie ma wilczej formy. Niezliczoną ilość razy dawała do zrozumienia, że nie przeszkadza jej sposób, w jaki żyje. Gdybym mogła zrobić cokolwiek, by dać jej wilczą formę, zrobiłabym to.

Trzecia część mnie pochodzi od mojego ojca. Nie widuję ojca często, ponieważ jego praca wymaga podróżowania. Spotykam go tylko wtedy, gdy ktoś z mojego otoczenia umiera.

Mój ojciec jest Śmiercią.

Jego praca polega na zbieraniu dusz z odchodzących ciał. Przechowuje te dusze, każdą w szklanym pojemniku i układa je według drzewa genealogicznego i koloru . Jeśli ktoś był zły, jego dusza jest czarna, jeśli był dobry, jest biała. Ale w życiu nie ma tylko dobra i zła. Przeważnie jest sto odcieni szarości.

Śmierć ma dwie formy.

Jego pierwszą formą jest szkielet z czarną peleryną. Ta, którą wszyscy znają z książek. Jego druga forma jest podobna do ludzkiej. Wygląda jak każdy inny normalny człowiek.

Nikt nie może zobaczyć Śmierci na co dzień, ale ponieważ jestem jego córką, mogę go zobaczyć, kiedy jest w pobliżu. Zawsze podchodzi do mnie, gdy jest w pobliżu, pyta, co u mnie słychać. Wiem, że naprawdę mnie kocha.

Moja mama była wyjątkiem i też widziała Śmierć. Rodzice nie mogli pojąć, jak to możliwe. Ale właśnie to sprawiło, że się w sobie zakochali. Śmierć jest nieśmiertelny i w końcu w ciągu miliona lat znalazł kogoś, kto mógł go zobaczyć. Wreszcie znalazł miłość.

Inni ludzie widzą Śmierć, kiedy umierają. Dobrym ludziom mój tata daje życzenie śmierci.

Życzenie śmierci oznacza, że śmierć spełnia z prośby umierającego. Mój ojciec dał mi to życzenie, kiedy ostatni raz go widziałam, a poniewaz jestem w stanie go zobaczyć, mogę używać tego życzenia zawsze, kiedy jest w pobliżu.

Życzenie śmierci może prawie wszystko, oprócz uczynienia cię nieśmiertelnym lub przywrócenia cię do życia. Powiedziano mi, żebym używała go mądrze, bo nawet jeśli jestem córką śmierci, to i tak dostanę tylko jedno.

Po moim ojcu odziedziczyłam moce czarnej magii.

Te moce czynią mnie niepokonaną, ale moja matka zabroniła mi ich używać. Powiedziała mi, żebym używała ich tylko wtedy, gdy w pobliżu są zaufani ludzie, ale to się nigdy nie zdarzyło. Jedyną rzeczą, której pozwoliła mi używać była moc uzdrawiania. Mogę leczyć ludzkie rany, ale żeby to zrobić, muszę odczuć ten sam ból, który odczuwa ranny. Chore rośliny i drzewa leczę bez bólu. Nadal nie wiem, jak daleko sięga moja moc uzdrawiania.

Moja wilcza strona sprawia, że posiadam swego towarzysza. A mój towarzysz był tym, który mnie zniszczyła co do dziś sprawia mi straszny ból.

Członkowie watahy Mrocznego Księżyca zawsze się ze mnie naśmiewali, bo myśleli, że jestem dziwna, nie mówiłam dużo, zawsze nosiłam peleryny i myśleli, że jestem słaba, bo nie potrafię się zmieniać. Sądziłam, że wszystko się zmieni, kiedy znajdę mojego partnera i w moje osiemnaste urodziny znalazłam go – alfę Hansa.

***

Stał przed moim domem. Najbardziej niesamowity zapach wypełnił mój nos a najwspanialszy człowiek stał przede mną. Moja wilcza strona szalała w moim umyśle.

Towarzysz! Towarzysz! Mój wilk Madeline skandował, podczas gdy matka położyła ręce na moich ramionach . Musiała wiedzieć, co się dzieje, to były moje urodziny, wiedziała, że to się stanie.

-Alfa Hans… – powiedziałam z niedowierzaniem patrząc w górę. Jak mogłam być jego towarzyszką? Może mi się śni.

Też jest jedną z osób, które mnie przezywały, ale jestem gotowa mu wybaczyć, w końcu jest moim towarzyszem, nie mogę walczyć z więzią. Jest mi przeznaczony. Tylko mnie.

-Musimy porozmawiać, Adelie. Chodźmy gdzieś, gdzie jest spokojniej – powiedział i zaczął iść w stronę lasu, nawet nie patrząc, czy idę za nim.

Nie chciałam rozmawiać z moim towarzyszem po raz pierwszy przy matce. Rzuciłam mamie ostatnie spojrzenie i uśmiechałam się jak wariatka. Zawsze mówiła o tym, jaka jest szczęśliwa z moim ojcem i ja też chciałem takiej miłości.

Spacerowaliśmy po polanie w lesie, on nic nie mówił przez cały czas. Ale ja byłam tak szczęśliwa, że mogłam tam być,wystarczyło, że mój towarzysz obok. Mówiono, że partner to ten, który będzie cię kochał nawet po śmierci. Nawet śmierć nie może rozdzielić więzi.

Alfa Hans odwrócił się w moją stronę, ale nie z takim wyrazem twarzy, na jaki liczyłam. Chciałam, żeby podbiegł do mnie, wziął mnie w ramiona, ale on patrzył na mnie zimnym wzrokiem, jakbym była każdym innym członkiem stada, albo nawet mniej.

-Nie mogę mieć cię jako mojej partnerki Adelie. Przykro mi, jesteś słaba i nie masz nawet wilczej formy. Jaką Luną byś była? – splunął na mnie z obrzydzeniem, które posłało tysiąc ostrych igieł w moje serce.

Kontynuował. – Jesteś znienawidzona przez nasze stado. Wataha potrzebuje kogoś, na kim może się wzorować – ty nie jesteś jedną z nich – moje serce roztrzaskało się na milion kawałków. Czyż te słowa nie sprawiały mu bólu?

-Co? – zapytałam, nie wierząc w jego słowa – Mogę się zmienić, Alfo – upadłam na kolana. – Mogę być kimkolwiek zechcesz, obiecuję – zawołałam.

Oczywiście, że nie mogłam się zmienić, ale potrzebowałam go. Nie mogłam puścić mojego wybawiciela, jest tym, który jest stworzony dla mnie, ma mnie rozumieć, kochać bez względu na wszystko.

– Ja, Alfa Hans Lightwood, odrzucam cię, Adelie Murrell, jako moją towarzyszkę i Lunę z watahy Mrocznego Księżyca – wypowiedział te słowa, a mnie pociemniało przed oczyma.

Moje serce zniknęło, czułam tylko ból. Najbardziej okropny ból, jaki kiedykolwiek czułam.

-Nie! – krzyknęłam w złości i smutku. Nie mogłam kontrolować swoich mocy. Z końcówek moich palców wydobył się czarny dym, który sprawił, że Alfa Hans cofnął się w popłochu, a z zakamarków lasu zbliżyły się do mnie inne wilki.

Jeden rzucił się prosto na mnie, ale powaliłam go podmuchem czarnego dymu. wiedziałam, że potrafię to zrobić. Wilk zaczął wyć, a inne cofnęły się z przerażeniem. Ja sama się bałam, bałam się tego, co mogę zrobić.

Moja matka podbiegła do mnie. – Mamo! – krzyknęłam do niej, gdy została przytrzymywana przez Alfę Hansa. Wyglądał tak, jakbym chciał ją skrzywdzić.

-Uciekaj! – czy to wszystko, co powiedziała? Zawsze byłam posłuszna mojej matce. Ale tym razem potrzebowałam czasu, żeby posłuchać. Oni zamierzali ją skrzywdzić. – Uciekaj Adelie!

Stałam jeszcze w miejscu, ale Alfa Hans podszedł bliżej, widząc, że opuszczam matkę. Szedł powoli i podniósł ręce w górę w poddaniu, jego wyraz twarzy wyglądał, jakby czuł się winny.

-Dziwoląg! – powiedział jeden z wojowników obok mnie. Wciąż był w swojej ludzkiej postaci i rzucił w moją stronę nóż, ale coś go zatrzymało. Moja matka zablokowała go, wyskakując przede mnie. Nóż spoczywał w jej klatce piersiowej, gdy upadła na ziemię.

Zobaczyłam przed sobą śmierć. Nie! To oznaczało, że jej już nie ma. – Nie zabieraj jej – prawie błagałam go, jakby mógł coś zrobić.

Ojciec spojrzał na mnie: – Uciekaj! – krzyknął, sprawiając, że ziemia się zatrzęsła, nikt inny go nie widział, tylko ja i moja matka, nigdy w całym moim życiu na mnie nie krzyczał.

Wypuściłam zasłonę dymną, która mnie uchroniła, a nie myślałam o tym, po prostu tak się stało.

Uciekłam, biegłam, aż moje nogi się poddały i byłam pewna, że opuściłam teren Mrocznego Księżyca. Uciekłam jak tchórz. Moja mama mnie chroniła, a ja po prostu zostawiłam ją na pewną śmierć, nawet się nie pożegnałam, była jedyną osobą,jaką miałam a teraz jej nie ma.

***

Minął rok a ja nadal jestem członkiem watahy Srebrnego Księżyca. Alpha Archibald przyjął mnie w swojej watahy w ciągu sekundy, kiedy znalazł mnie błąkającą się po terenie swego stada.

Jest najbardziej życzliwym alfą, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Żaden z członków jego watahy nie nazwał mnie dziwną czy słabą za to, że nie mam wilka, tylko gapili się na mnie z powodu mojej peleryny.

Nawet alfa Archibald nie wiedział, kim jestem. Kiedy zapytał o mojego towarzysza, powiedziałam mu, że nie żyje. To łatwiejsze niż przyznanie się, że zostałam odrzucona.

Jest mi strasznie wstyd, że mój własny towarzysz, ten, któremu jestem przeznaczona, odrzucił mnie. Jeśli nie byłam wystarczająco dobra dla niego, nie jestem wystarczająco dobra dla nikogo.

Dzisiaj była pełnia księżyca i musiałam podziękować Matce Naturze. Było już ciemno i upewniłam się, że moi współlokatorzy śpią. Mieszkałam w jednym z domów watahy z wilkołakami, które nie miały partnera.

Zrobiłam jakiś eliksir z roślin z okolic lasu i wlałam go do ich napojów, żeby mocniej spały. Nie mogą wiedzieć, że się wymykam, a poza tym to im nie zaszkodzi, mogą się jedynie zastanawiać, dlaczego mają tak głęboki sen podczas pełni księżyca.

Wyszłam z budynku watahy w mojej długiej czarnej pelerynie z kapturem i białej sukience do kostek. Zawsze nosiłam długie suknie, moja mama też takie nosiła, a chciałam to robić dalej.

Mama mówiła, że długie piękne suknie były cechami nimf. Styl nimf był bardziej średniowieczny niż nowoczesny. Starałam się nosić to, co jest uważane za normalne ubrania, ale zawsze czułam się nie na miejscu.

Wszyscy spali i w pobliżu nie było nikogo, bo kto by wychodził o tej porze. Strażnicy patrolowali granice naszego stada, a ja nie zamierzałam zapuszczać się tak daleko ani w jedną ani w drugą stronę, z powodzeniem skradałam się po okloicy już od około roku, nigdy nie zostałam złapana.

Weszłam głęboko w las do mojego zwykłego miejsca rytuałów. Gdy dotarłam na miejsce zdjęła pelerynę. I pozwoliłam moim brązowym włosom opaść na plecy. Zawsze dbałam o to, aby wyglądać wyjątkowo ładnie podczas pełni księżyca, by dać Matce Naturze znać, że jestem godna bycia nimfą.

Usiadłam obok ogromnego drzewa, które było otoczone fioletowymi kwiatami. To drzewo było największe ze wszystkich, posiadało potężnego ducha i wiele widziało.

Nauczyłam się tak wiele słuchając jego i innych drzew, to właśnie one pozwoliły mi zrozumieć moje obowiązki jako leśnej nimfy. Potrafiły ze mną rozmawiać i nauczyły mnie, jak mam się nimi wszystkimi opiekować.

Zamknęłam oczy i podziękowałam za wszystko co mnie otacza. Nie zapomniałam zapytać drzew, czy nie wydarzyło się coś niezwykłego, one nie tylko mówiły mi o dobrostanie lasu, ale także o tym, kto do niego wchodzi, dziś mówiły o kimś w pobliżu naszego leśnego terytorium.

Gdy podziękowałam, moje ciało zaczęło wypełniać się energią z korzeni.

Zawsze dbałam o las, aby nie było w nim smutnych drzew i słabych roślin. Taki był mój cel. Byłam sługą lasu.

Czułam się jak nowo narodzona. Pełnia księżyca była powodem, dla którego chciało mi się żyć. Nie miałam w życiu nikogo poza naturą.

Wróciłam myślami do mojego towarzysza Hansa, nigdy nie opuszczał moich myśli. Chciałam zrobić coś, by powstrzymać ból, ale nie byłam w stanie i nie chciałam, by odszedł.

Nawet jeśli jedyną rzeczą, która pozostała po moim towarzyszu jest ból, nadal go pragnę. Nawet jeśli czułam nieznośny ból, że naznaczył i pokrył jakąś inną wilczycę. Ból przypomina mi o czymś, co prawie miałam.

Chodziłam po lesie uwolniona od mojej peleryny. Wdychałam świeże powietrze z wysoko uniesioną głową. Okręciłam się wokół i pozwoliłam wiatrowi płynąć obok mnie. Las był moim ulubionym miejscem, moją ulubioną fantazją o szczęściu.

Kiedy w końcu nadszedł czas powrotu, podniosłam swoją ciężką pelerynę, ale gdy to zrobiłam, usłyszałam zbliżające się w moim kierunku kroki. Natychmiast spojrzałam w górę, by zobaczyć idącą w moją stronę osobę.

Był to mężczyzna, sporych rozmiarów i mogłam dostrzec jego mięśnie widoczne nawet pod całym ubraniem, które miał na sobie.

Był wilkołakiem, a brak muskulatury byłby dziwny ze względu na trening, który wilki zazwyczaj musiały wykonywać.

Jego włosy były najciemniejsze z brązowych, kręcone i na tyle długie, że prawie wpadały mu w oczy, były dłuższe na górze i krótsze po bokach, zaczesane na prawą stronę. Jego oczy były idealnie orzechowe, tak bardzo, że całkiem zapomniałam o mojej pelerynie.

Odwróciłam się i założyłam pelerynę i kaptur na twarz, choć wiedziałam, że widział wystarczająco dużo, bo nawiązaliśmy bezpośredni kontakt wzrokowy.

Coś było z nim nie tak, coś innego, tajemniczego, ale przyciągającego, jego obecność wydawała się uspokajająca, a jednak dość dziwna.

Usłyszałam jak podchodzi bliżej i zrozumiałam, że to zapach. Był delikatny, jak igły sosny zmieszane z bergamotką i odrobiną mięty pieprzowej, nigdy wcześniej go nie czułam, ale sprawił, że poczułam się dobrze. I właśnie wtedy pozwoliłam mojemu wilkowi przemówić do mnie.

Towarzysz!

 

Czytaj pełne, nieocenzurowane książki w aplikacji Galatea

2

KAIROS

Mój wilk mówił do mnie. Dla wilkołaków nie było to nic dziwnego.Wilk Kye przemówił do mnie po raz pierwszy od dwóch lat.

Był na mnie zły. Ja też nie wybaczyłbym sobie czegoś takiego, to ja byłem powodem dla którego milczał. Skrzywdziłem go w najgorszy znany innym wilkom sposób. Zabrałem mu jego i moją towarzyszkę.

Dzisiaj mój wilk postanowił się odezwać, nie odpowiedział na żadne z moich pytań, ani nawet nie przyjął do wiadomości, że tam jestem.

Nawet nie mówił z sensem. Ciągle coś bredził, nie bardzo mogłem się zorientować co, ale cieszyłem się, że coś mówi. Nawet gdybym był w swojej wilczej postaci, przedtem nie odezwałby się do mnie.

Siedziałem w swoim gabinecie, kiedy mój Beta Raphael wszedł pukając do drzwi zaledwie raz. Raphael był jedyną osobą, której wolno było wejść do mojego gabinetu bez mojej zgody. Przed tragedią, która wydarzyła się dwa lata temu był moim najbliższym przyjacielem, ale teraz nie byłem godny, by mieć przyjaciela, lepiej, że nie byłem z nikim blisko.

-Alfo! Otrzymałem wiadomość od watahy Mrocznego Księżyca.

– O co chodzi? – nie dostawaliśmy wiadomości zbyt często ze względu na reputację tej watahy.

-Ich Alfa i jego najlepsi wojownicy chcą tu przyjść i trenować.

To było coś nowego, nikt nigdy nie chciał tu przychodzić z własnej woli, kiedyś były dziesiątki wiadomości od innych stąd.

Słyszeli tysiące historii o mnie i moim stadzie. Byliśmy teraz przeklętą paczką, a niewiele osób spoza mojej watahy wiedziało dokładnie co się stało, że nadano nam taki tytuł i nikt nie chciał mówić o tamtej nocy.

Zastanowiłem się przez chwilę, wstając z mojego skórzanego fotela i podchodząc do okna, które znajdowało się za siedzeniem. -Co dobrego nam to przyniesie?- Zapytałem, patrząc z góry na domy mojego stada w oddali.

Nie mieszkałem z resztą stada. Mieszkałem sam w swoim ogromnym domu. Nawet moja siostra Fala nie mieszkała ze mną. Chciałem, żeby tu ze mną zamieszkała, ale ona uznała, że jest tu zbyt przygnębiająco, więc chętnie zamieszkała w domu watahy.

Powiedziała, że to miejsce straciło cały swój blask i wdzięk. I było daleko od wszystkich innych domów, może dlatego tak bardzo mi się podobało. Uwielbiałem być odizolowany.

Lubiłem być sam, tak bardzo jak to tylko możliwe, teraz bardziej niż kiedykolwiek.

Patrząc z góry widziałem, że idą jacyś ludzie. Moja paczka, Nocnych Wędrowców, liczyła kiedyś ponad dwa tysiące członków, teraz było ich tylko sto osiemdziesiąt jeden, nie licząc dzieci.

Mieliśmy dużo dzieci, bo większość z nich straciła rodziców w walce, gdy sami byli chronieni, a reszta to rodziny zmarłych wilkołaków.

Wszystko to było tylko i wyłącznie moją winą. Członkowie mojej watahy byli ślepi skoro nie widzieli, że to moja sprawka, mogłem to powstrzymać wcześniej, ale zaślepiła mnie miłość. Nie potrafiłem sobie wybaczyć tego, co zrobiłem.

Nie wiadomo dlaczego zyskałem jeszcze większy szacunek po tej jednej nocy, która to spowodowała, i nienawidziłem tego. Tak wielu ludzi zginęło, tak wielu straciło swoich bliskich. A mimo to wciąż mnie chwalili.

-Alpha Hans mówi, że da nam uczciwą zapłatę- wyjaśnia moja Beta. -Alfo, nasi wojownicy są najprawdopodobniej najsilniejsi, inne stada się nas boją. To pomoże im zrozumieć, że jesteśmy wiarygodni i godni zaufania, a nawet pomocni.

Beta kontynuował. -Chcemy rozszerzyć naszą paczkę tak bardzo, jak to możliwe.Afo, członkowie watahy zasługują na to, aby być postrzegani jako coś więcej niż więźniowie.

-Czy to jest to, co myślą? Że są więźniami? – powiedziałam bardziej do siebie.

Raphael zaśmiał się za moimi plecami. – Opowieści nigdy się nie kończą, tak bardzo się nas boją, że każdy pretekst jest dobry, by nas nienawidzić.

Mój Beta był mądry, ale myślał też, że jesteśmy przyjaciółmi, co za głupiec. Był ze mną od czasu, gdy po raz pierwszy otrzymałem tytuł Alfy. Do dziś zastanawiam się, dlaczego się mnie nie bał.

-Oni się nas boją?- Zapytałem, a Beta wypuścił z siebie pełne zmieszania westchnienie. -Nigdy nie bali się naszej paczki, to o mnie chodziło przez ostatnie dwa lata.

-Alfo, oni nie wiedzą, co się stało. Każdy słyszał inną opowieść o tej nocy. Jesteś mitem dla wszystkich.

Nie chciałem myśleć o przeszłości. Wszystko, co musiałem zrobić, to to, co było najlepsze dla mojej watahy – niech Alfa Hans wie, że się zgadzam i przekażę mu daty, kiedy mogą przyjść i trenować.

Beta skinął głową zadowolony i wyszedł z gabinetu.

Było już blisko północy, ale mój wilk wciąż chodził w kółko. Coś było z nim nie tak. Może stracił rozum od tak długiego nie odzywania się.

O co chodzi? – zapytałem go.

Biegnij! Chodźmy pobiegać. Głęboko w lesie. Tam jest takie miejsce. Ogromne drzewo. Pełnia księżyca. Tam to znajdziesz. Teraz! Chodźmy teraz…

Zachowywał się dziwnie, ale przynajmniej w pewnym sensie mi odpowiadał. Przynajmniej mogłem teraz zrobić to, co powiedział. Może w końcu zacznie ze mną normalnie rozmawiać.

Odłożyłem na bok wszystkie moje prace i zrobiłem to, co kazał mi mój wilk. Wyciągnąłem torbę, aby zabrać ze sobą ubrania. Nie wiedziałem jak daleko zaprowadzi mnie mój wilk, ale to nie miało znaczenia, przynajmniej tyle mogłem dla niego zrobić.

Wchodząc do lasu rozebrałem się i włożyłem wszystkie ubrania do torby, po czym zmieniłem się w czarnego wilka i wziąłem torbę w zęby.

Pozwoliłem Kye’owi przejąć pełną kontrolę. Biegł jak szalony. Byliśmy teraz daleko od stada.

Kye zbliżał się do terytorium sąsiednich stąd. Zwolnij. Jesteśmy poza naszym stadem – powiedziałem do niego, przejmując kontrolę.

Musimy tam iść – powiedział.

Dlaczego? – odpowiedziałem.

Nie czujesz tego? – powiedział.

Czułem ten szczególny pociąg w kierunku sąsiedniego stada, ale tylko w jednym kierunku.

Nie wiedziałam, co to było, bardzo możliwe, że zmierzałem w kierunku śmierci, nawet jeśli wiedziałem, że to stado jest przyjazne i nieszkodliwe.

Założyłem ubranie, a moje stopy prowadziły mnie same, przed siebie.

Las był bardzo piękny i czysty. Sprawiał wrażenie, jakby nie było żadnej gałęzi czy liścia na ziemi. W niczym nie przypominał lasu mojego stada. Można powiedzieć, że ten był zadbany. Utrzymanie lasu w czystości musi być ciężką pracą, jak oni to w ogóle robili? Jak mieli na to czas?

W miarę jak wchodziłem coraz głębiej w terytorium sąsiedniego stada, zauważyłem słodki zapach, który stawał się coraz silniejszy. Był to świeży zapach lilii zmieszany z drzewem sandałowym, silny, ale jednocześnie delikatny i spokojny.

Był odurzający. Zakręciło mi się w głowie. To było dziwne. Znane i dawno zapomniane uczucie ogarnęło mnie. Co to było? Znałem to uczucie, ale skąd?

Mój wilk był teraz cicho, jakby czekał na mój kolejny ruch. Nie zatrzymywałem się, to już nie mój wilk mnie ciągnął, to byłem ja.

I wtedy w zasięgu mojego wzroku pojawiła się dziewczyna. Nie, nie dziewczyna. Młoda kobieta. Chodziła wokół drzew i wirowała, jakby to był jej pierwszy oddech świeżym powietrzem.

Miała na sobie długą, białą, lejącą się suknię, która podkreślała każdą wypukłość jej delikatnego ciała. Wydawała się lekka jak piórko, prawie unosiła się w powietrzu.

Jej uroda zapierała dech w piersiach, była wyjątkowym skarbem, jakby skrojona na zamówienie. Jej ciemne włosy lśniły w blasku księżyca, gdy ocierały się o plecy.

Moje stopy szły dalej i wtedy ona podniosła z ziemi tkaninę, zauważyła mnie i spojrzała mi w oczy.

Jej oczy były idealne, srebrne, zmieszane z leśną zielenią, usta pulchne i pełne, a skóra miękka i porcelanowa, bez żadnej skazy czy znamienia.

Była odwzorowaniem bogini. Była idealna, anielska.

Przerwała kontakt wzrokowy i założyła na siebie materiał, który podniosła- była to peleryna. Zakryła głowę kapturem, ale ja nadal szedłem w jej stronę.

Coś kazało mi się zatrzymać. Towarzyszka! Powiedział zdyszany mój wilk.

Towarzyszka? Nie. To nie może być ona!

Odwróciła się w moją stronę, ale patrzyła w dół na swoje stopy, nie widziałem jej twarzy.

Była moją drugą szansą. Spojrzałem z powrotem na księżyc.

Dlaczego mi to robisz, Księżycowa Bogini? Dlaczego ukarałaś tę kobietę takim towarzyszem jak ja? Nie mogę traktować jej tak, jak na to zasługuje. Nie mogłem pozwolić sobie na ponowne uczucie, dla dobra mojego stada.

Ale teraz, gdy ją spotkałem, nie mógłbym żyć bez niej, a ona beze mnie. Nigdy nie będę dla niej godnym partnerem, ani nie będę próbował. Przepraszałem boginię księżyca za to, że nie byłem godnym partnerem.

Będzie wystarczająco blisko, byśmy nie stracili rozumu, ale nie pozwolę jej zbliżyć się do mojego serca. Nie mogłem pozwolić, by historia się powtórzyła.

-Jak masz na imię? – zapytałem ją.

– Nazywam się Adelie Murrell.

Jej głos był anielski i słodki, mówiła z wdziękiem i elegancją, a nawet jeśli patrzyła w dół, jej postawa była idealna.

-Jestem Alfą z watahy Nocnych Wędrowców. Kairos Garcia.

Moja prezentacja prawie sprawiła, że spojrzała na mnie, ale wciąż nie mogłem jej dostrzec pod kapturem. Musiała wiedzieć, kim jestem. Ciekawe, którą wersję na mój temat słyszała.

-Czy przyjdziesz do mojej watahy? – zapytałem ją.

Zawahała się przez sekundę – Chyba tak. Jeśli to jest to, co muszę zrobić, Alfo.

-Powiedz swojej Alfie, że odbiorę cię jutro, spakuj swoje rzeczy i bądź gotowa o 17. Osobiście przyjdę i odprowadzę cię do mojego stada – powiedziałem wymagającym tonem. I bez żadnego spojrzenia wróciłem do swojej watahy.

Mój wilk nic nie powiedział. Był zły, że jej nie objął. Ja nie mogłem. Nie mogłem też jej odrzucić, to zabiłoby i ją i mnie. Niewiele wilkołaków przeżyło odrzucenie, a jeśli już, to większość popadała w obłęd.

Odrzucenie to najbardziej bestialska zbrodnia, jaka istniała.

Wróciłem do swojego domu i od razu umysł połączył się z Betą. Potrzebuję cię teraz w moim gabinecie!

Nie odpowiedział, ale wiedziałem, że to zrozumiał. Zakłócałem jego sen, ale nie mogłem czekać do jutra.

Beta wszedł do mojego gabinetu – Alfo. Co się stało, że wołasz mnie o tej porze? – spytał i przeprosił za swój strój. Zakładam, że po prostu włożył pierwszą lepszą kurtkę, bo się spieszył.

Odchyliłem się na krześle – Poszedłem pobiegać… – powiedziałem zatrzymując się w połowie zdania.

Beta zmarszczył brwi – Co? Czy były tam wampiry? Łobuzy? – szybko potrząsnąłem głową.

-Nie… spotkałem… Poznałem młodą kobietę – powiedziałem i czekałem na jego reakcję. – Kobietę, która okazała się być moją towarzyszką drugiej szansy.

Uśmiechnął się i zaśmiał, – To wspaniała wiadomość – wykrzyknął, ale szybko zmienił reakcję, gdy zobaczył, że wpatruję się zimno w podłogę.

-Ale…nie jesteś szczęśliwy Alfo? Dlaczego ?

-Gdybym wiedział, że bogini księżyca myśli o daniu mi drugiej szansy błagałbym ją, żeby tego nie robiła – powiedziałem trzaskając pięścią w stół. To sprawiło, że mój Beta poczuł coś pomiędzy złością a smutkiem.

-Ale stado… oni zasługują na Lunę – powiedział. I to jest jeden z powodów, dla których nie mogłem po prostu pozwolić jej odejść.

-Tak. I właśnie dlatego przybędzie tu jutro – zachowywałem tak kamienna twarz, jak to tylko możliwe.

-Przyjeżdża, bo jest Luną, a nie dlatego, że jest twoją towarzyszką? – zapytał, zdezorientowany.

-Ona nie będzie moją partnerką! – wykrzyknąłem.

-Nie chcesz jej, ale tu zamieszka? – zaśmiał się szyderczo. – Nie możesz walczyć z więzią.

-Mogę! I zrobię to – powiedziałem podnosząc głos. – I zrobię to z całych sił. Miłość nie oślepi mnie ponownie.

-Alfo, daj jej szansę, daj sobie szansę- powiedział. Jak mógł to powiedzieć po tym, co stało się z poprzednią Luną? – Ona nie będzie taka jak… tamta. Musisz…

Przerwałem mu. – Wystarczy, Beto. Rano wataha ma się dowiedzieć o jej przybyciu!

-Alfo, jesteś niesprawiedliwy, oddałbym wszystko, aby mieć partnerkę, i tak samo wszystkie inne wilki bez pary – prawie krzyknął, zatrzaskując za sobą drzwi.

Ona będzie jak każdy inny członek watahy, po prostu zamieszka pod tym samym dachem co ja. Więź nie będzie miała władzy nade mną …

 

Czytaj pełne, nieocenzurowane książki w aplikacji Galatea

Zaginiona księżniczka

Everly żyła w strachu przez całe życie, ale sprawy mają się jeszcze gorzej, gdy jej znęcająca się nad nią macocha sprzedaje ją w niewolę. Zmuszona do życia w brudnym, podziemnym świecie potworów spragnionych jej dziewiczej krwi, Everly czuje się beznadziejnie – to jest, dopóki nie udaje jej się uciec do Watahy Red Moon. Tam spotyka się twarzą w twarz z przystojnym Alfą Loganem, jej przeznaczonym partnerem. Ale jej starzy mistrzowie wpadają na jej trop. Czy jej nowa wataha będzie w stanie ich pokonać?

Rating wiekowy: 18+

Autor oryginału: Holly Prange

Wilcze wojny

Po Wojnach Wilków, wilkołaki i ludzie zgodzili się na niełatwy rozejm i podzielili świat między siebie. Wilkołaki zajęły lasy i równiny, a ludzie miasta i miasteczka. Ludzkość została podzielona na Robotników i Elity. Teraz brakuje żywności, a Robotnicy głodują. W ten sposób dwunastoletnia Ellie trafia głodna na terytorium wilkołaków. Czy wilkołaki są naprawdę przerażającymi bestiami, przed którymi ją ostrzegano, czy też Elity ukrywają prawdę?

Rating wiekowy: 18+ (Tekst może zawierać: Gwałt i przemoc)

Autor oryginału: Michelle Torlot

Królowa Lykanów

Dziewiętnastoletnia wilkołaczka, Aarya, nigdy nie uważała się za beznadziejną romantyczkę, dopóki chłopak, którego kochała, nie zostawił jej dla swojej towarzyszki. Ze złamanym sercem, niechętnie uczestniczy w Balu Lykanów, gdzie spotyka Króla Lykanów Dimitri Adonisa – ich związek jest natychmiastowy. Teraz ognista para musi poruszać się w niebezpiecznym świecie imperialnej intrygi, stawiając czoła odrzuconym byłym kochankom, zazdrosnym podwładnym i nie tylko.

Rating wiekowy: 18+

Autor oryginału: Laila

Królowa Wojowników

Ariel to dwudziestoletnia wilkołaczka, która marzy, aby stać się wojowniczką stada. Przynajmniej tak było do czasu, gdy dwa lata temu została porwana przez łowców i wykorzystana jako obiekt straszliwych eksperymentów. Z pomocą Księżycowej Bogini Ariel w końcu odzyskuje wolność. Ale znalezienie partnera i kontynuowanie życia tam, gdzie skończyła, może być jeszcze trudniejsze, niż sobie wyobrażała.

Age Rating: 18+

Autor oryginału: Danni D

Odrzucona przez partnera

Kilka dni po jej osiemnastych urodzinach, Aurora Craton odczuwa pociąg do partnera podczas pracy jako pokojówka na imprezie przywódców stada. Jej partnerem okazuje się być Alpha Wolfgang z Blood Moon Pack. Kiedy ten dowiaduje się, że jego towarzyszka jest tylko pokojówką, nie tylko nie zgadza się jej przyjąć, ale grozi, że jeśli odważy się komukolwiek powiedzieć, że jest jego partnerką, naznaczy ją jako łotrzycę. Aurora nie ma wyboru i musi pozostać w stadzie, skazana na samotność. Jednak musi być jakiś powód, dla którego Księżycowa Bogini połączyła ich razem…

Rating wiekowy: 16+

Autor oryginału: Natchan93

Kontrakt na miłość

Xavier Knight zna dwie rzeczy, które na pewno podniecą dziewczynę: szybkie samochody i pieniądze. On ma jedno i drugie. Kiedy skandal zmusza go do zaaranżowanego małżeństwa z Angelą Carson, nikim bez grosza, zakłada, że jest ona poszukiwaczką złota – i przysięga ją za to ukarać. Ale pozory mylą, a czasem biegunowe przeciwieństwa nie są tak różne, jak się wydaje…

Age Rating: 18+

Nadzieja umiera ostatnia

Lake miała doskonały plan: znaleźć partnera, ustatkować się, założyć rodzinę. Ale gdy ukochany zostawia ją dla kogoś innego, cały plan się sypie… wraz ze złamanym na dwoje sercem. Czy zdoła zachować wiarę w to, że Bogini ma dla niej coś jeszcze w zanadrzu? Coś może nawet lepszego od tego, o czym dotąd śniła.

Rating wiekowy: 16+

Autor oryginału: Karrie

Milenijne Wilki

Sienna jest dziewiętnastoletnim wilkołakiem z sekretem: jest dziewicą. Jedyną dziewicą w stadzie. Jest zdeterminowana, by przetrwać tegoroczne Zamglenie bez ulegania pierwotnym żądzom, ale kiedy spotyka Aidena, alfę, zapomina o samokontroli.

Naznaczona

Od dnia narodzin, Rieka była zamykana na noc przez rodzinę, nie mogąc spełnić swojego jedynego życzenia: patrzeć na gwiazdy w nocy.

Teraz, dwadzieścia lat później, wymyśliła plan wymknięcia się z przyjaciółmi, ale nie wie, że ten prosty akt buntu zmieni jej życie na zawsze i umieścić ją w zasięgu wzroku Alfa, który nie pozwoli jej odejść.

Rating wiekowy: 18+ (Przemoc, gwałt)

Autor oryginału: Tori R. Hayes

Wezwanie Alfy

Lyla jedzie na Zgromadzenie stada w sercu Mississippi z niewielką nadzieję na znalezienie partnera. W dzisiejszych czasach trudno o partnerów, poza tym szczerze mówiąc, Lyla byłaby szczęśliwa, zostając ze swoim ukochanym z dzieciństwa. Kiedy pod pełnią księżyca rozpoczyna się ceremonia godowa, Lyla podąża za przeraźliwym skowytem, który prowadzi do jej prawdziwego partnera – Sebastiana, królewskiego alfy. Czy Lyla zaakceptuje swoje przeznaczenie jako Królewska Luna, czy też zostanie z chłopcem z sąsiedztwa, który wciąż ma kawałek jej serca?

Rating wiekowy: 18+

Autor oryginału: Bianca Alejandra