Zakazany owoc - Okładka książki

Zakazany owoc

Kelly Lord

0
Views
2.3k
Chapter
15
Age Rating
18+

Summary

Helen nie jest podekscytowana weselem swojej mamy z jakimś siwowłosym góralem z Bear Creek. Dopóki nie poznaje Sama – seksownego wieśniaka – który niestety jest także jej przyrodnim bratem. Pomimo tego, że są swoimi przeciwieństwami i są spokrewnieni, obydwoje są do siebie przywiązani. Kiedy się do siebie zbliżają, Helen odkrywa, że Sam ma sekret...

Kategoria wiekowa: 18+

Zobacz więcej

Nauczyciel sztuki

HELEN

Stał przede mną – nagi.

Okaz męskości, który sprawił, że rzeźba “Dawid” Michała Anioła wyglądała jak cholerny patyczkowy ludzik.

Prześledziłam jego szyję… Jego wypukłe bicepsy… Jego mięśnie brzucha…

Długa kończyna zwisająca między jego nogami…

Musiałam zamknąć usta, żeby się nie ślinić.

Spojrzałam na jego twarz. Pod anielsko-blond włosami, jego ciemne, nie zmrużone oczy recytowały sonety Szekspira.

Śpiewali całe albumy Ed’a Sheerana.

Pragnął mnie.

I mógłby mnie mieć.

Tutaj, na środku klasy, wszystko, na czym mi zależało.

Sfrustrowana pożądaniem, podeszłam bliżej.

Imię mojego kochanka na moim języku smakowało jak pierwszy kęs gorącego deseru…

– PROFESORZE HAMMOND!

Głos Brittany – który brzmiał gdzieś pomiędzy gwoździami na tablicy, a umierającym chihuahua – nagle przywrócił mnie do rzeczywistości.

Byłam na lekcji plastyki, otoczona przez starszych kolegów, szkicujących nagą modelkę przed nami.

Spojrzałam w dół na swój własny szkic na biurku...

O nie. Nie, nie, nie, nie, nie, nie...

Brittany chichotała za mną, gdy próbowałam ukryć to, co zrobiłam.

– HELEN NARYSOWAŁA PROFESORA HAMMONDA! O MÓJ BOŻE!

Śmiech wybuchł w całym pomieszczeniu, gdy wszyscy przepychali się, by zobaczyć mój rysunek.

To prawda. Zamyśliłam się, fantazjując o przystojnym profesorze Hammondzie, i przypadkowo narysowałam jego głowę na ciele nagiej dziewczyny.

Cholera…

I najwyraźniej narysowałam mu też gigantycznego kutasa.

Helen, co z tobą jest nie tak?!

Przybrałam czerwoną barwę, gdy profesor Hammond, nasz przystojny instruktor, który sprawił, że porno znalazło się na szczycie mojej historii przeglądania, wstał od biurka i skierował się w moją stronę.

– Uspokójcie się, wszyscy. Nadal zostało nam pół godziny zajęć. Wracajcie do swoich własnych…mmm...własnych...

Zacisnęłam oczy na stłumione chichoty moich koleżanek z klasy.

Nie chciałam widzieć wyrazu twarzy pana Hammonda, kiedy zobaczył mój szkic; chciałam, żeby Bóg powalił mnie gromem z jasnego nieba.

– Nieźle – powiedział pan Hammond niskim głosem. Zamilkł na chwilę – zdałam sobie sprawę, że nie oddycham.

– Ale następnym razem, Helen... proszę postępuj zgodnie z zadaniem.

***

O wpół do trzeciej, uciekłam z klasy, a moja głowa chowała się w moim ciele jak żółw.

Moja nemezis z dzieciństwa zawstydziła mnie ponownie.

Brittany Childress robiła z mojego życia piekło od pierwszej klasy liceum i pomimo tego, że obie jesteśmy już na ostatnim semestrze studiów na Uniwersytecie Stanowym w Boulder – niewiele się zmieniło.

Przyjaźniłyśmy się jeszcze w gimnazjum, ale odkąd jej ojciec się rozstał, stała się dla mnie największą suką na świecie. Nie miałam pojęcia dlaczego. Ja też nie miałam taty, ale nigdy nie wyżywałam się z tego powodu na innych ludziach.

Już widziałam Brittany przeczesującą idealne blond kosmyki, gdy szydziła w moim kierunku. Wkrótce cała szkoła dowie się o moim najnowszym szkicu.

Cholerna suka. Chciałabym, żeby jej cycki eksplodowały.

Jasne, każda studentka chciałaby pieprzyć profesora Hammonda – nawet niektórzy faceci, ale nikt nigdy nie narysował go nago. Przynajmniej nie publicznie.

Ciepłe, pachnące powietrze złagodziło moje nerwy, gdy wyszłam na zewnątrz na plac. To był nasz ostatni dzień zajęć przed przerwą wiosenną i jestem pewna, że wszyscy zapomną o tym epizodzie do czasu, gdy wrócimy do szkoły.

Mam nadzieję.

– Helen!

Instynktownie zadrżałam na dźwięk mojego imienia.

Czy wiadomości rozeszły się tak szybko?

Stałam się trendem czy coś w tym stylu?

Nie posądzałabym o to Brittany i jej nikczemnych palców na Twitterze; jest zdzirą XXI wieku.

Odwróciłam się, żeby zobaczyć, kto mnie zawołał i na widok Emmy odetchnęłam z ulgą.

To tylko moja BFF.

– Co się stało, kochanie? – Emma zapytała, obserwując mnie. – Wyglądasz na spiętą. Nadal jesteś wkurzona, że przegapisz moją imprezę w ten weekend?

Emma zaplanowała dużą imprezę w mieszkaniu swoich rodziców kolejnej nocy. Byli na rejsie w Meksyku, więc całe mieszkanie jest tylko dla niej.

– Cóż, ja nie…

– To znaczy...nie – skrzywiłam się. – Ale też, tak. Dlaczego moja mama musiała wybrać ten weekend, na swoje wesele? Chcę się wyszaleć. Potrzebuję tego po dzisiejszym dniu.

– Słyszałam o sprawie z profesorem Hammondem.

– Co?! Jak to…

– Brittany zamieściła to w swojej historii na Instagramie – powiedziała Emma, wzruszając ramionami. – Narysowałaś świetnego kutasa.

– Tak, ja i Picasso – mruknęłam.

Świetnie. Brittany ma tylko około tysiąca obserwujących.

– Hej, spójrz na dobrą stronę – powiedziała Emma, gdy wchodziłyśmy do naszego akademika. – Prawdopodobnie przelecisz w ten weekend jakiegoś przystojnego wieśniaka.

– Pytałam już mamę, i mam zero perspektyw, jeśli chodzi o wesele. Chyba, że liczyć mojego przyrodniego brata.

– Ooch, brzmi gorąco! – Emma zaśmiała się. – Tak jak wszystkie porno, które oglądasz.

Przewróciłam na nią oczami.

Porno to fantazja. To jest prawdziwe życie.

– Nie mogę uwierzyć, że moja mama wychodzi za mąż za kogoś, kogo poznała dopiero sześć miesięcy temu. To znaczy, ja nawet nie poznałam tego faceta! To do niej niepodobne.

Nigdy w życiu nie zrobiła niczego impulsywnego. Zarabia na życie sprzedając rękodzieło na Etsy. Kocham ją jak diabli, ale nie jest spontanicznym typem.

– Miłość sprawia, że ludzie robią szalone rzeczy – powiedziała Emma. – A może on po prostu ma naprawdę dużego kutasa. Może nawet większego niż profesor Hammond...

– Ohyda!" krzyknęłam, zatykając uszy. – Nie chcę myśleć o mojej mamie z tym brudnym, starym góralem!

Zachichotałyśmy jak gimnazjalistki, gdy machnęłam kluczem i popędziłam do naszego akademika.

Emma zawsze sprawiała, że czułam się lepiej.

***

Spakowałam się do mojej zaufanej, zardzewiałej Corolli. Bear Creek jest pośrodku pieprzonego pustkowia, a mama kazała mi spędzić tam całą wiosenną przerwę.

Tydzień, według mamy wypełniony wędrówkami... biwakowaniem... pływaniem... przyrodą...

Innymi słowy, wszystko, czego nienawidziłam.

Jestem dziewczyną z miasta. Lubię imprezować. Wrzucam zdjęcia moich obiadów na Instagrama. Przesiaduje w mojej piżamie i oglądam Netflixa.

Nie cieszyłam się na myśl o spędzeniu ostatnich szkolnych wakacji w górach, jak jakiś wieśniak.

Zamknęłam bagażnik, nieco pocieszona faktem, że był wypełniony wszystkimi moimi ulubionymi przekąskami – wraz z kilkoma butelkami wódki Smirnoff.

Potrzebowałam coś na wypadek, gdyby Jack nie miał internetu w swoim domku z bali, czy cokolwiek.

Kiedy podeszłam do strony kierowcy, zobaczyłam dwóch facetów, którzy szli w moją stronę.

Jednym z nich był Chris.

Cholera.

Moje serce zatrzepotało w piersi.

Od pierwszego roku podkochiwałam się w Chrisie. Teraz, gdy kończyła się szkoła, zaczęłam odczuwać to uczucie "teraz albo nigdy". Kończył nam się czas. Nie żebym realistycznie myślała, że to się kiedykolwiek stanie.

Nie miałam żadnych szans. Chris jest opalony, gra w drużynie squasha i ma zęby bielsze niż arktyczny śnieg. Jego rodzice są bogaci, bo jego tata prowadzi firmę farmaceutyczną, czy coś takiego i mają domek narciarski w Vail.

Vail!

Nie jestem najgorzej wyglądającą dziewczyną na kampusie, ale zawsze czułam się jakbym była o krok od obozu dla grubasów. Moje krągłości sprawiały, że czułam się niepewnie.

Dodając do tego fakt, że moja mama niedawno przeprowadziła się do czegoś, co prawdopodobnie było jakąś osławioną przyczepą kempingową na odludziu, prawdopodobnie nie wydawałam się zbyt dobrą perspektywą dla najbardziej pożądanego przystojniaka na kampusie.

Byłam pewna, że słyszał, co stało się dzisiaj na zajęciach z plastyki. Brittany miała słabość do Chrisa i wiedziała, że ja też. Zawsze szukała sposobów, żeby mnie sabotować.

– Gdzie idziesz, Helen?

Chris przesunął się w moją stronę, prowadząc za sobą swojego pomocnika Sean’a. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego Chris zadawał się z takim dziwakiem – prawdopodobnie czuł się źle, że nigdy nie miał dziewczyny.

Moja sympatia ma złote serce.

Oparłam się o samochód, starając się wyglądać swobodnie. Próbowałam ukryć moje trzęsące się ręce w kieszeniach dżinsów, ale potem przypomniałam sobie, że moje cholerne jegginsy ich nie mają.

– Jadę w Góry Skaliste na ślub mojej mamy.

– Góry Skaliste, tak? – Chris uśmiechnął się. Jego zęby prawie mnie oślepiły. – Wiesz, moi rodzice mają miejsce w Vail. Gdzieś tam w pobliżu?

– Nie, um...nie Vail – powiedziałam, potykając się o moje słowa.

– Aspen? – Sean zapytał.

– Ja... jadę do Bear Creek.

Czułam, jak moja twarz robi się gorąca. Dzięki Bogu robiło się ciemno.

Chris uniósł brew. – Bear Creek? Naprawdę?

Przytaknęłam. On zmarszczył brwi, wymieniając spojrzenie z Sean’em. Byłam pewna, że później będą się z tego śmiać.

– Więc, zgaduję, że nie będziesz na imprezie Emmy …– powiedział.

Czy ja tracę rozum, czy on brzmiał na...

Rozczarowanego?

– Nie, nie tym razem – powiedziałam.

Chris przytaknął. – Cóż, miłej przerwy. Do zobaczenia, kiedy wrócimy.

Owinął mnie w uścisku. Prawie rozpłynęłam się w jego ramionach.

– Tak… Do zobaczenia – wykrztusiłam. – Miłej zabawy jutro.

– Będzie zajebiście! – Sean zachichotał, a pod jego świńskim nosem pojawił się nierówny uśmiech.

– Uważaj na niedźwiedzie – Chris ostrzegł żartobliwie.

Zaśmiałam się. – Będę.

Jeszcze raz błysnął swoim uśmiechem za milion dolarów i odwrócił się w drugą stronę.Wpadłam do samochodu, mdlejąc.

Czy mi się wydawało, czy Chris i ja… w pewnym sensie… czy między nami zaiskrzyło?

Pewnie to sobie wymyśliłam.

...Prawda?

Kurwa!

DLACZEGO jadę do Bear Creek zamiast iść na imprezę Emmy?

Przekręciłam kluczyk w stacyjce, słuchając huku Corolli..

Robię to dla mojej matki...

***

Kilka godzin później, jechałam ciemnymi górskimi drogami, zupełnie zagubiona. Najwyraźniej Bear Creek to nie tylko środek pustkowia – to koniec pieprzonej Ziemi.

Nie minęłam innego samochodu od wielu kilometrów, nie mówiąc już o stacji benzynowej czy McDonaldzie.

Nie ma nawet latarni ulicznych. Żadnych słupów telefonicznych. Żadnych barierek ochronnych. Po obu stronach nie było nic poza drzewami. Drzewa, drzewa i jeszcze więcej pieprzonych drzew.

Zobaczyłam żółty błysk w ciemności. Znak drogowy!

Miałam się spotkać z mamą na jakimś zakręcie, ale nie miałam tu zasięgu, a mój GPS też przestał działać.

Czy zbliżam się do Bear Creek?

Kurwa.

Zwolniłam, gdy zbliżyłam się do znaku, mrużąc oczy w ciemności, by dostrzec słowa...

UWAGA NA NIEDŹWIEDZIE

Niedźwiedzie?! Jezu Chryste.

Myślałam, że Chris żartował.

Jadąc dalej, droga stawała się węższa. Bardziej wietrzna.

Wysokie Góry Skaliste blokowały blask gwiazd i księżyca. Na zewnątrz było ciemno jak smoła.

Gdzie ja jestem?

Coraz bardziej zdenerwowana, wyłączyłam album Camili Cabello, którego słuchałam. Muzyka zaczęła mnie rozpraszać, a jazda stawała się coraz trudniejsza.

Pokonywałam kolejny zakręt i zobaczyłam ruch w moich reflektorach. Przestraszyłam się i nacisnęłam hamulec.

O kurwa, kurwa…

Moje ręce zacisnęły się na kierownicy, gdy z lasu wyłonił się masywny cień...

Na środek drogi wbiegł cholerny niedźwiedź grizli!

Włochata bestia zatrzymała się przede mną, zwrócona błyszczącymi oczami w stronę Corolli.

Jasne piekło.

Wpatrywał się prosto we mnie!

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea