Wilcze wojny - Okładka książki

Wilcze wojny

Michelle Torlot

Rozdział 3

Ellie

Zanim zdążył odpowiedzieć, drzwi rezydencji otworzyły się i pojawił się kolejny ogromny mężczyzna.

Wyglądał na jeszcze większego niż ten, który mnie niósł. Jego włosy były ciemne, takie same jak moje.

Kiedy się odezwał, jego głos był głębokim barytonem. Mogłam powiedzieć od razu, że był w zarządzie.

-Cóż Jason, co my tu mamy? Małe ludzkie szczenię - wykrzyknął.

Jason, pochylił głowę.

-Tak Alfa Gabriel, znalazłem ją z torbą zgniłego jedzenia, prawdopodobnie z szopy z żywnością dla świń. Ona została postrzelona ... przez jej własny rodzaj - Jason stwierdził.

Usłyszałam, że Alfa Gabriel warczy.

Przestraszyło mnie to na śmierć, więc przylgnęłam trochę mocniej do Jasona. On nie próbował mnie skrzywdzić, on nie warczał.

Jason nie protestował.

-Jest trochę przestraszona, straciła też sporo krwi.

Usłyszałam, jak Alfa Gabriel nuci. Musiał zrobić krok bliżej, bo poczułam jego palce pod moją brodą. Odchylił moją głowę do góry, aby lepiej przyjrzeć się mojej twarzy.

Wzdrygnęłam się, czułam jak łzy zbierają się w moich oczach. Tym razem pozwoliłam im upaść. Nie było sensu udawać, że jestem silna. W porównaniu z tymi wilkołakami nie byłam. Byłam słaba.

Oni to wiedzieli i ja to wiedziałem.

-Spokojnie, szczeniaku - uspokajał Gabriel.-Nikt cię nie skrzywdzi, nie tutaj.

Jego ręka przesunęła się od mojego podbródka, do czubka głowy, gdy głaskał moje włosy.

-Nie zdawałem sobie sprawy, że ich szczenięta były tak małe - szepnął do Jasona.

Jason tylko skinął głową. Potem zrobił coś, czego się nie spodziewałam.

Jason przekazał mnie do Alfa Gabriela.

-Nazywa się Ellie - wyjaśnił Jason. - Nie wiem, ile ma lat.

Gabriel skinął głową, kiedy nosił mnie w taki sam sposób, jak Jason.

-Zabierzemy cię do lekarza - uspokoił, delikatnie pocierając moje plecy. Drzwi wejściowe zamknęły się z głośnym hukiem, co mnie wzdrygnęło.

On zignorował to i niósł mnie dalej przez ogromny dom.

Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłam były ogromne schody, wykonane z jakiegoś ciemnego drewna. Następnie poprowadził mnie w dół korytarza. Ściany były wyłożone drewnem, a w różnych odstępach znajdowały się drzwi.

Przeszliśmy obok nich wszystkich. Wszystko wydawało się takie duże. Nawet drzwi były większe niż te standardowe. Czy wszystkie wilkołaki były tak duże jak te dwa, które widziałam? Wiedziałam, że jestem mała.

Wszystkie dzieci w obozach pracy były małe, strażnicy graniczni też. Zastanawiałem się, czy wszyscy ludzie są mali w porównaniu z wilkołakami. Jeśli tak, to dlaczego wilkołaki nie wygrały wojny?

Były większe, szybsze i silniejsze?

Kiedy dotarliśmy do końca korytarza, znajdował się tam zestaw podwójnych drzwi. Na górnej części obu drzwi znajdował się duży krzyż. Na górze był jakiś napis. Nie wiedziałam, co tam jest napisane.

Nauczono nas tylko alfabetu, pisania swojego imienia i czytania. Także liczyć do 10. To było wszystko, co było nam potrzebne. Kiedy skończyliśmy osiem lat, zabrali nas do pracy.

Alfa Gabriel pchnął jedne z drzwi i wniósł mnie do środka. Pokój nie przypominał korytarza, ani drogi do holu. Był biały i wyłożony kafelkami. Stały tam około cztery ogromne łóżka, wszystkie starannie pościelone.

Wszystko wyglądało tak czysto.

Rozejrzałam się dookoła z szeroko otwartymi oczami. Do tej pory widziałam tylko mały domek moich rodziców i blokowisko. Dom moich rodziców składał się z dwóch pokoi. Jeden, w którym jedliśmy, drugi, w którym spaliśmy.

W blokowisku były tylko rzędy prycz. Jedzenie podawano na zewnątrz na ławkach.

W naszą stronę szła wysoka kobieta. Nie podobał mi się jej wygląd. Szyderczo się do mnie uśmiechnęła, jakby miała pod nosem jakiś brzydki zapach.

-Człowiek - wykrzyknęła z obrzydzeniem.

Poczułam, jak klatka piersiowa Alphy Gabriela dudni, warknął ponownie.

-Ona jest szczeniakiem i została postrzelona. Będziesz ją traktować jak każde inne szczenię - rozkazał.

Kobieta pochyliła głowę, po czym przekręciła ją na bok odsłaniając szyję.

-Tak Alfo, proszę, połóż ją na tamtym łóżku - odpowiedziała.

Wyglądała na przestraszoną, a Alfa Gabriel wyglądał na wściekłego.

-Ja... przepraszam - mruknęłam.

Alfa Gabriel delikatnie położył mnie na łóżku. Gdybym była na podłodze, nie było mowy, żebym była w stanie się na nie wspiąć. Szczyt prawie sięgał mi do piersi.

Jego ręka spoczęła na mojej głowie, a on zaczął ponownie głaskać moje włosy.

-Nie przepraszaj, szczeniaku. Nie jestem na ciebie zły - uspokajał.

Potem spojrzał na kobietę.

To było dziwne uczucie, mieć kogoś, kto dotyka mnie delikatnie. Ostatnią osobą, która była tak miła, był mój ojciec. Gdy moi rodzice umarli, dotykałam się tylko wtedy, gdy byłam bita.

Dlaczego on był taki delikatny? Czy to nie ja miałam być wrogiem?

Kobieta podeszła i wyciągnęła coś z kieszeni. Jeden koniec włożyła sobie do ucha, na drugim końcu znajdował się jasny dysk.

Poszła podnieść to, co zostało z mojej kamizelki.

Szybko się odsunęłam i owinęłam ramiona wokół ciała.

Spojrzała na mnie, a potem na Alfę Gabriela.

-Nie mogę tego zbadać, skoro nie pozwala mi się dotknąć - wysyczała.

Alpha Gabriel zrobił krok bliżej do kobiety. Może to była moja wyobraźnia, ale wydawało się, że urósł.

-To - wysyczał - jest samica szczeniaka, a jej imię to Ellie. Jest całkiem zdolna do rozumienia angielskiego. Spróbuj jej wytłumaczyć, co zamierzasz zrobić - warknął.

Odwróciła się, żeby na mnie spojrzeć, a ja zwęziłam oczy. Mogłam powiedzieć, że mnie nie lubi, a ja jej nie ufałam.

Zanim miała szansę otworzyć usta, odwróciła się ode mnie, bo ktoś zawołał jej imię.

-Melissa, proszę udać się na oddział położniczy, możesz pomóc przy szczeniętach Annalise - oświadczył mężczyzna.

Kobieta, Melissa,sapnęła i odeszła.

Mężczyzna, który kazał jej odejść, podszedł do mnie.

Uśmiechnął się do mnie.

-Cześć Ellie, nazywam się doktor Sorensen, ale możesz nazywać mnie Erik. Przepraszam za to. Czy mogę na ciebie spojrzeć?

Spojrzałam na niego, wydawał się miły. Więc przytaknęłam.

Erik wyciągnął ten sam instrument, który Melissa miała w ręku.

Trzymał go w swojej dłoni.

-To się nazywa stetoskop. Pozwala mi słuchać twojego serca i oddechu, widziałaś już taki wcześniej?

Potrząsnęłam głową. Nigdy wcześniej nie widziałam nawet lekarza.

Erik uśmiechnął się, -Cóż, ten koniec… - wskazał na okrągły dysk, -kładę na twojej klatce piersiowej, a ten… - wskazał na koniec, który Melissa włożyła do swoich uszu, -do moich uszu, więc mogę słuchać.

-Teraz muszę podnieść twoją kamizelkę, czy to w porządku?

Ponownie skinęłam głową.

Patrzyłam jak delikatnie podnosi moją kamizelkę. Podskoczyłam, gdy umieścił dysk na mojej klatce piersiowej. Był zimny.

Erik zaśmiał się. - Przepraszam za to, Ellie. Powinienem był ci powiedzieć, że jest zimny.

Erik przycisnął dysk do mojej klatki piersiowej, w różnych miejscach, a następnie podniósł tył mojej kamizelki.

Zawahał się, po czym poczuł palcami skórę moich pleców. Zmarszczył brwi. Wiedziałam dlaczego. Widział blizny na moich plecach. Wydawał się zaskoczony... nie, zszokowany.

Nic nie powiedział, tylko dalej przyciskał dysk do moich pleców.

Kiedy skończył, schował instrument z powrotem do kieszeni.

-Teraz Ellie, możesz otworzyć usta dla mnie?

Zmarszczyłam się na niego. -Dlaczego?

Uśmiechnął się.-Muszę tylko spojrzeć na twoje zęby i upewnić się, że twój język wygląda zdrowo.

Przejechałam językiem po moich wargach, przygryzając dolną wargę, zanim otworzyłam usta.

Podniósł moje wargi delikatnie palcem, kiedy badał moje usta.

-Wyglądają idealnie, Ellie - pochwalił. -Ile masz lat, Ellie?

-Dwanaście… - Spojrzałam na niego podejrzliwie.

Obrzucił Alfa Gabriela zatroskanym spojrzeniem. Nie wiedziałam dlaczego.

Alfa Gabriel oparł dłoń na mojej głowie.

-Nie martw się, Ellie. Chcemy się tylko upewnić, że nie jesteś chora - wyjaśnił.

Zmarszczyłam brwi, nikt w obozie pracy nie martwił się o to, czy jesteśmy chorzy, przynajmniej nie do czasu, aż zachorowaliśmy, a potem odłączyliśmy się od innych, żeby oni też nie zachorowali.

-Teraz - zaczął Erik - rzućmy okiem na rękę. To może boleć trochę Ellie, musisz być bardzo dzielna.

Przytaknęłam. Potem patrzyłam na niego, kiedy zaczął odkręcać bandaż, który Jason zawiązał na moim ramieniu.

Alfa Gabriel usiadł na łóżku po drugiej stronie mnie. Bez ostrzeżenia ujął moją twarz w dłonie i odwrócił moją głowę, bym na niego spojrzał.

-Dlaczego nie opowiesz mi trochę o sobie Ellie - zapytał/

Zmarszczyłam brwi - ale co?

Uśmiechnął się -Cóż, czy masz jakąś rodzinę?

Miałam już mówić, kiedy poczułam ostry ból w ramieniu. Krzyknęłam i próbowałam odwrócić głowę, ale Alfa Gabriel trzymał ją mocno.

-Spójrz na mnie, Ellie - nalegał.

Spojrzałam na niego, a potem mój wzrok zaczął się zamazywać.

-Ja...nie czuję się za dobrze - mamrotałam.

Jego dłoń opuściła moją twarz, a on delikatnie podniósł mnie, kolebiąc moją głowę. Wszystko wirowało, a moje ciało nagle poczuło się słabe.

-Wiem, że to boli, i przykro mi, ale tak będzie najlepiej - Gabriel uspokoił.

Gdy położył mnie na łóżku, wpadłam w lekką panikę. Co miał na myśli, mówiąc, że tak będzie najlepiej? Starałam się zwalczyć nagłą potrzebę snu.

-Nie walcz z tym, Ellie - Erik szepnął, kiedy jego ręka spoczęła na moim czole -to wszystko będzie wyglądało lepiej, kiedy się obudzisz.

Im mocniej walczyłam, tym bardziej wydawało mi się, że się wymykam. Ciemność zmąciła mój wzrok, gdy osunęłam się w głęboki sen.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea