Dotyk - Okładka książki

Dotyk

Anna R. Bennet

0
Views
2.3k
Chapter
15
Age Rating
18+

Summary

Minęło trochę czasu odkąd Emily z kimś spała. A jej ostatni związek? Ledwo pamięta, było to tak dawno temu. Co oznacza, że czas w końcu na ekscytujący romans! Emily wkrótce spotka tego, którego dotyk rozpali ją do czerwoności.

Kategoria wiekowa: 18+

Zobacz więcej

Rozdział pierwszy

Emily

Rzucam się na łóżko i patrzę w sufit.

Cholera. Co ze mną nie tak?

Podnosząc rękę, czuję, jak moje sutki twardnieją i nie mogę zrozumieć, dlaczego, do cholery, czuję się tak niespokojnie.

Serio. Przestań myśleć. Przestań się dotykać. Po prostu przestań!

Byłam właśnie na plaży.

Nicole błagała bym jej towarzyszyła, a ja nigdy nie potrafiłam odmówić mojej najlepszej przyjaciółce. Nic nigdy nie powstrzymuje jej od tego co sobie zaplanowała, nawet to, że musiałam dziś spotkać się z moim szefem.

Kiedy dotarłyśmy na plażę, Nicole rzuciła swoją torbę na piasek i zdjęła różowy tank top, a zaraz potem białą minispódniczkę.

– Na co czekasz? Chodźmy popływać! – powiedziała Nicole niecierpliwie i zaczęła ciągnąć moją sukienkę bez ramiączek w dół.

Wie, że mam kompleksy, jeśli chodzi o wygląd. Nieważne, ile razy ludzie mówią, że jestem piękna. Wciąż mam wrażenie, że ktoś patrzy na moje wady i robi notatki.

Celulit? Odhaczono.

Cycki, które mogłyby być większe? Odhaczono.

Figura klepsydry? Nie znaleziono.

Ugh. Przewrócenie oczami? Odhaczono.

Mam pieprzone dwadzieścia dziewięć lat i wciąż mam problemy z akceptacją własnego ciała. Kocham siebie, nie zrozum mnie źle. Po prostu czasami nie podoba mi się to, co widzę w lustrze, wiesz?

– Och, zamknij się! Wyglądasz pięknie! Zabiłabym, żeby mieć takie nogi! – Nicole skrzyżowała na sekundę ręce i uśmiechnęła się. Objęła moją twarz i spojrzała prosto w moje oliwkowo-zielone oczy.

– Czy naprawdę mam cię uderzyć, żebyś uwierzyła?

– Nienawidzę cię – odparłam z uśmiechem.

– Tylko dlatego, że mam rację – cóż. Nikt nie zna mnie lepiej niż moja przyjaciółka z dzieciństwa, Nicole.

– Alex właśnie wysłał SMS-a – zmieniłam temat, wkładając telefon z powrotem do torby – będzie tu za godzinę. Mam spotkanie z szefem za kilka godzin, czy będzie ci przeszkadzało, jeśli pójdę sobie, kiedy tu dotrze?

Nicole przewróciła oczami. – Dlaczego musisz spotkać się ze swoim szefem? Czy zazwyczaj po prostu nie dzwoni?

– Zgaduję, że willa Pascoal będzie wynajęta na miesiąc. Może musi mi dać jakieś konkrety na temat tego, czego potrzebują lokatorzy.

Trudnię się tym, co większość uważa za najdziwniejszą pracę. Cóż, nawet ja nie potrafię tego dobrze wyjaśnić. Jestem trochę jak hostessa w hotelu, z tą różnicą, że to nie hotel. To kilka domów i willi.

Mój szef, pan Torres, siedemdziesięcio-ośmioletni emerytowany prawnik, ma dziesiątki domów i willi, które od czasu do czasu wynajmuje.

Zarabia pieniądze bez ruszania palcem. Tak właśnie myślą ludzie, jeśli chodzi o to czym się zajmuje.

Moja praca polega na robieniu wszystkiego, co trzeba, aby utrzymać posiadłości w dobrym stanie dla lokatorów i zapewnić im wszystko, czego potrzebują, aby czuli się jak w domu.

Mam tę pracę już od pięciu lat, ale rzadko widuję pana Torresa osobiście. Wiem, że mi ufa i zwykle rozmawiamy tylko przez telefon przed przybyciem nowych lokatorów.

– To znaczy, że Alex podwozi mnie do domu? Cholera, Em, wiesz, do czego to Colorado Z71 mnie doprowadza!

Uśmiechnąłam się, bo wiedziałam, że nie mówiła o ciężarówce. – Tak, upewniłaś się, że wiem! Podziękujesz mi później, po tym jak twoje libido ugasi swoje pragnienie!

Tak właśnie będzie. Podziękuje mi później i na pewno opowie mi o wszystkich sposobach, na jakie Alex pieprzył ją w tej ciężarówce. Ugh. Potrzebuję takiego kumpla do pieprzenia jak Alex.

Bez chwili zastanowienia Nicole wskoczyła do wody. Ja nadal szłam wzdłuż brzegu, czując gęsią skórkę za każdym razem, gdy fala uderzała w moje kostki.

– Woda jest tak wspaniała, Em!

Pozytywna energia Nicole była tak zaraźliwa, że wzięłam głęboki oddech, zamknęłam oczy i wskoczyłam do wody.

Cholera. Jak kurewsko lodowato. A niech cię Nicole, ty pieprzona kłamczucho.

Kiedy wynurzyłam się by złapać powietrze, poczułam jak moja twarz gwałtownie uderza o coś twardego. Wyciągnęłam ręce do przodu, żeby moja klatka piersiowa nie uderzyła w to coś i wtedy zdałam sobie sprawę, że moje dłonie stykają się z nagą, wytatuowaną klatką piersiową.

Czy ja właśnie jęknęłam?

Nie wiedziałam, ile czasu minęło. Po prostu stałam tam i gapiłam się, z dłońmi wciąż na tych twardych, wytatuowanych mięśniach, zaskoczona miękkością jego skóry. Nagle poczułam, jak gorące stają się moje ręce.

Ja cię pierdolę! Moja pochwa właśnie odmarzła!

Moje dłonie zaczęły zsuwać się w dół, a oczy chłonęły każdy centymetr tej muśniętej słońcem skóry, kiedy poczułam, jak obejmuje mnie w pasie, a całe moje ciało szybko wypycha się do góry i do tyłu pod wpływem fali.

Co do...?

Tracąc równowagę podczas próby wyprostowania się, spojrzałam w górę.

Czy ten cudowny mężczyzna właśnie mnie popchnął?

– To było niepotrzebne! – brzmiałam na zirytowaną, bo tak się kurwa czułam, mimo że mężczyzna stojący przede mną był chyba najgorętszym mężczyzną, z jakim kiedykolwiek byłam tak blisko.

Błękit w jego oczach pasował do koloru nieba. Ciemnobrązowe włosy sprawiały, że wyróżniały się jeszcze bardziej.

Słodki Jezu! Co te usta mogłyby mi zrobić! Mmmm... cholera.

Przez głowę przeszła mi myśl, że odepchnął mnie od siebie, bo najwyraźniej nie był zainteresowany. Więc, instynktownie zaatakowałam, żeby nie dać po sobie poznać zakłopotania.

Mechanizm obronny: Aktywowany.

– Dałabym sobie radę bez twojej pomocy, dziękuję bardzo! Nie musisz mnie popychać!

Dupek. Seksowny, ale wciąż pieprzony dupek. Ugh.

Zamknął usta tak samo szybko, jak je otworzył. Mogłam dostrzec, że jego jabłko adama porusza się w górę i w dół, gdy podniósł prawą rękę, by wygładzić włosy do tyłu.

Przestań patrzeć, Emily. Przestań. Patrzeć.

Nie wydawał się przejmować tym, co właśnie powiedziałam i po prostu patrzył na mnie, a ja zmarszczyłam brwi i odwróciłam się, by wrócić z powrotem do brzegu.

– Co to było? – w Nicole obudziła się znowu romantyczka, niepoprawna romantyczka – nie dostrzeglibyście tego, gdybyście jej nie znali.

– Czy zapytał cię o numer? Czy dał ci swój numer? Jak ma na imię? Jak ~twardy~ jest ten sześciopak?

Nicole chichotała i jestem pewna, że zmierzyła go oceniającym wzrokiem, po czym spojrzała z powrotem na mnie.

– Nic! Proszę! – skierowałam się z powrotem do mojego ręcznika, ale Nicole nie odpuszczała.

– Zbyt długo z nikim nie byłaś, Em. Jeśli nie wyjdziesz naprzeciw, aby spotkać faceta, nawet jeśli tylko dla odrobiny zabawy, to przysięgam, że wezmę to w swoje ręce znalezienie ci kogoś.

– Nic. To było żenujące, ok? – położyłam się na ręczniku – to był wypadek i ledwo się do siebie odezwaliśmy. Cóż, właściwie to nie. W ogóle się do siebie nie odezwaliśmy.

Nie wydukał nawet słowa. Ani jednego. Czy jestem aż tak nieatrakcyjna?

Dupek.

Gdy tylko zamknęłam oczy, poczułam jak moje ciało jest dociskane do ręcznika.

– Alex! Co do diabła?

Po tym jak pocałował mnie w czoło, Alex podskoczył i powtórzył ten atak na Nicole. Za każdym razem, gdy widzę ich razem, nie mogę się powstrzymać, od myślenia, że chciałbym, żeby byli czymś więcej niż kumplami do pieprzenia.

Bóg mi świadkiem, że próbowałam ich namówić, żeby faktycznie byli parą!

Znam Alexa tak długo, jak tu mieszkam. Był pierwszym facetem, którego tu poznałam i mimo, że początkowo rozważałam spiknięcie się z nim, zdałam sobie sprawę, że lepiej będzie, gdy zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi.

Bądźmy szczerzy. To nie było łatwe. Ten niebieskooki,muskularny, wysoki przystojniak, z piaskowymi blond włosami,, w połączeniu z niesamowitą wyluzowaną osobowością zdecydowanie sprawił, że zakwestionowałam tę decyzję.

Okazuje się, że tylko dlatego, że facet jest gorący jak diabli, nie czyni go twoim typem. Cokolwiek to znaczy.

Więc, to Alex. Mój nie-w-moim-typie-gorący-jak-diabli przyjaciel.

– Mam dla was zaproszenia na czarno-białą maskaradę! – uśmiechnął się do nas obu i mrugnął do Nicole.

Oczywiście, że tak. W końcu jest właścicielem tego cholernego klubu nocnego...

– A ty – Nicole zmrużyła oczy – dziś zaliczysz!

Westchnęłam.

– To aż tyle czasu, co? – powiedział Alex, śmiejąc się i patrząc na mnie.

– Zamknijcie się, wy dwoje – mają rację. Minęło zbyt wiele czasu – muszę spotkać się z moim szefem za około godzinę, więc zostawię was teraz.

– Bądźcie gotowe o dziewiątej wieczorem! – rzucił Alex na odchodne, podnosząc Nicole w stylu ślubnym i idąc w stronę wody.

– Będę w twoim domu wcześniej, więc możemy się tam przygotować! – krzyknęła Nicole tuż przed tym, jak została wrzucona do wody, z ramionami wciąż wokół szyi Alexa.

Kocham tę dwójkę.

Także tego. Oto jestem, patrząc w cholerny sufit, dotykając sutka lewą ręką i powoli przesuwając prawą rękę w dół brzucha, pod obszycie mojego bikini.

Dlaczego nie mogę wyrzucić z głowy tego faceta? Dlaczego, do cholery, musiałam dotknąć jego pieprzonej, idealnej klatki piersiowej?

Dlaczego, kurwa, nie złapał mnie tam i nie pocałował ~i~ nie wziął mnie, jakbym była ostatnią kobietą na Ziemi?

Libido 1 – Mózg 0

Ugh. Potrzebuję prysznica. To jest to, czego potrzebuję. Nie potrzebuję fantazjować o facecie, który nie wykazał żadnego zainteresowania mną i dosłownie odrzucił mnie jak niechciane frisbee!

Libido 1– Mózg 1

Nicole ma rację. Muszę się z kimś przespać. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio to zrobiłam. I nie mówię tu o związku. O nie.

W ostatnim byłam rok przed tym, jak się tu przeprowadziłam pięć lat temu. Od tamtego czasu nie mam nic przeciwko temu, żeby od czasu do czasu pójść na kilka randek i uprawiać przygodny seks przez jakiś czas. Nie żeby to się często zdarzało.

Cóż... dwóch facetów w ciągu pięciu lat, żeby być dokładną.

Pamiętam jednak ostatniego faceta, Jamesa. Sprawił, że doszłam dokładnie tyle razy, ile potrzebowałam. No, może kilka razy więcej. Cholera, brakuje mi tego uczucia.

Kurwa. Tak bardzo potrzebuję seksu.

Libido 2 – Mózg 1

Kurwa.

Liam

Z trudem mogę utrzymać talię pod wodą. Chciałbym się zbliżyć, ale nie ma mowy o tym, żeby moja erekcja w najbliższym czasie gdziekolwiek się udała.

Pomyślałbyś, że w tak kurewsko lodowatej wodzie, by ci nie stanął. Kurwa.

Oddychanie stało się coraz trudniejsze. Trzyma na mnie swoje mokre dłonie, a gdy czuję jak przesuwają się w dół, czuję się tak dobrze.

Tak kurewsko dobrze.

Przez sekundę zapominam, gdzie jestem i wyobrażam sobie, że opuszcza ręce i trzyma mojego kutasa.

Wyobrażam sobie, jak oplata nogi wokół mojej talii, jak moja ręka chwyta jej krągłe pośladki, jak moje palce zbliżają się coraz bliżej do jej mokrego otworu.

Tak. Kurewsko. Dobrze.

Wyrzucam ten obraz z głowy w mgnieniu oka. Właśnie coś powiedziała, ale myślami byłem zbyt daleko, żeby usłyszeć co mówi.

Dlaczego, do cholery, marszczy brwi?

Patrzę, jak wychodzi z wody. Tak, jakby szła w zwolnionym tempie. Sięga po swoje kręcone jasnobrązowe włosy przez lewe ramię.

Ściska je, a ja zaciskam pięści.

Ja pierdole.

Jedyne, co widzę, to krople wody spadające na górę od bikini, spływające po jej zakrytej piersi. Wyobrażam sobie jak mój język łapie każdą kroplę, jak zlizuje ją z jej sutka. Kropla po kropli.

Nie. Nie zrobię tego. Jestem tu w interesach. Właśnie tak. Skup się.

Jedno. Pierdolone. Liźnięcie.

Kurwa. Muszę się napić.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea