BRAD
Patrzyłem jak Angela odchodzi, poczucie spokoju przegoniło obawę w moim sercu. Poklepałem ławkę, uśmiechając się w kierunku nieba.
Dziękuję ci, kochanie. Pokazałaś mi odpowiedź.
Sięgnąłem do kieszeni kurtki, wyciągając z niej telefon.
– Ron, zdobądź dla mnie jak najwięcej informacji o Angeli Carson. Przyjrzałem się bukietowi, który mi dała, zauważając nazwę kwiaciarni wydrukowaną na papierowym opakowaniu.
EM’S FLOWERS.
Kiwnąłem do siebie głową, w mojej głowie uformował się plan.
– I sprowadź mojego syna z powrotem do Nowego Jorku.
Angie. Przyjedź szybko.
Chodzi o tatę.
Co się stało?!
Miał atak serca.
– Udało nam się reanimować Państwa ojca – powiedział lekarz, jego głos brzmiał poważnie. – Ofiary udaru są podatne na ataki serca w ciągu pierwszych dwudziestu czterech godzin. Uważnie go obserwujemy i będziemy kontynuować badania, aby zobaczyć, co możemy zrobić. Sposób, w jaki to powiedział, sprawił, że zabrzmiało to tak, jakby nie był pewien, czy jest w stanie zrobić wiele.
– Dziękuję, doktorze – powiedział Lucas.
Lekarz skinął głową i zostawił nas samych.
– Jak długo tata będzie musiał tu zostać? – zapytałam drżącym głosem. – Nie wygląda na to, żeby był w stanie wrócić do domu.
– Możemy nie mieć wyboru – powiedział Danny.
– Co to ma znaczyć? – zapytałam.
Moi bracia spojrzeli na siebie. Serce waliło mi w piersi. Czułam, że nadchodzą złe wieści. W końcu Lucas zwrócił się do mnie.
– Nie możemy sobie pozwolić na jego pobyt w tym miejscu, Angie.
Zamrugałam. Co?
Danny przejechał dłońmi po włosach, jego twarz była wymizerowana.
– Jesteśmy spłukani.
– Ale jak to? Restauracja… – restauracja była całym życiem mojego taty gdy dorastaliśmy. Mama też tam pracowała, dopóki nie zachorowała. Moi bracia przejęli ją, jak tylko skończyli studia.
Od kilku lat boryka się z problemami. Recesja zebrała swoje żniwo. Tata zastawił dom drugim kredytem hipotecznym, żebyśmy mogli przetrwać. – Lucas westchnął. Wyglądał na pokonanego przez zrządzenia losu.
– Dlaczego mi nie powiedziałeś? – zapytałam. – Niedługo mam rozmowę kwalifikacyjną, więc może…
Ale Danny potrząsał głową.
– Wkrótce przyjdą rachunki ze szpitala…
Nie mogłam już tam dłużej zostać – na korytarzu, w szpitalu. To było zbyt klaustrofobiczne. Odepchnęłam moich braci. Trzęsące się nogi niosły mnie przez korytarze i po schodach, aż znalazłam się na zewnątrz, przed szpitalem.
Był środek nocy, więc nikt nie mógł zobaczyć, jak padam na kolana na środku chodnika. A przynajmniej tak mi się wydawało…
– Przepraszam? – powiedział głęboki głos zza moich pleców.
Podniosłam wzrok pociągając nosem i zobaczyłam mężczyznę, który się do mnie zbliżał. – Tak, w czym mogę pomóc? – mruknęłam, wycierając oczy.
Mężczyzna uklęknął przede mną, a ja pisnęłam, gdy go rozpoznałam.
Był to mężczyzna, którego spotkałam wcześniej w Central Parku. Ten, któremu podarowałam mój bukiet lilii.
– Proszę wybaczyć, że się narzucam. Nazywam się Brad Knight.
Zaparło mi dech. Brad Knight?
Ten Brad Knight?
Miliarder, który stoi za Knight Enterprises?
– Um – wyjąkałam.
– Wiem o twojej sytuacji, Angelo, i mogę pomóc. Mogę pomóc z rachunkami za leczenie twojego ojca.
Zakręciło mi się w głowie. Dzwonki alarmowe zadzwoniły w moim umyśle.
Skąd on tyle wie? Czego ode mnie chce?
– Zapłacę za wszystko. Upewnię się, że twój ojciec znajduje się pod dobrą opieką. Musisz tylko zrobić dla mnie jedną rzecz. – Brzmiał tak szczerze, ale do jego głosu wkradła się nutka desperacji. Zebrał się w sobie, patrząc mi prosto w oczy.
– Chcę, żebyś poślubiła mojego syna.