Nasza Delilah - Okładka książki

Nasza Delilah

Alex Fox

0
Views
2.3k
Chapter
15
Age Rating
18+

Summary

Delilah spędziła całe życie szukając swojego partnera, co jest ironią losu, ponieważ jako potężna czarownica, jednym z jej obowiązków jest pomaganie wilkołakom w znalezieniu ich - nie jest to łatwe zadanie! Teraz zostaje wysłana do watahy prowadzonej przez dwóch alfa, braci Setha i Cole'a. Bracia nie lubią się dzielić, zwłaszcza jeśli chodzi o kobiety... Wyobraź sobie, co się dzieje, gdy odkrywają, że mają tę samą partnerkę!

Kategoria wiekowa: 18+

Zobacz więcej

27 Chapters

Chapter 1

Dee

Chapter 2

Do jaskini

Chapter 3

Seth

Chapter 4

Cole
Zobacz więcej

Dee

DELILAH

Prawie mi się udało. Dym się unosił, żar migotał, światła błyskały!

I wszystko zgasło z trzaskiem.

Warknęłam, rzucając miską przez pokój, po czym westchnęłam smutno, kręcąc głową i biorąc się za sprzątanie bałaganu.

Bez względu na ilość prób, działo się tak za każdym razem; zaczynało działać, a potem gasło.

Albo moja prawdziwa miłość, moja bratnia dusza, nie istniała w tym wymiarze, albo była jakimś wiecznym stworzeniem, które nie chciało się odnaleźć.

To się czasem zdarzało, a czasem twój partner nie był kimś, kogo chciałeś znaleźć.

Moja kuzynka Tatiana znalazła swoją prawdziwą miłość, krwiożerczego wampira, który nie chciał mieć z nią nic wspólnego, po milionie nieudanych prób.

A przynajmniej tak przypuszczałam na podstawie niewielkich informacji, które Iona, Najwyższa Kapłanka wschodnich sabatów, przekazała nam do zachodnich sabatów.

Z tego, co nam powiedziano, Tatiana nawet nie zdawała sobie sprawy, że to ten jedyny, aż do ceremonii ślubnej.

Nie byłam pewna, jak bardzo wierzę w to, co mówili. Wystarczająco niepokojące było to, że nie słyszałam o niej od prawie miesiąca.

Ostatni e-mail, który od niej otrzymałam, wydawał się pełen... optymizmu. W przeciwieństwie do poprzednich, w których mówiła tylko o swoich roślinach.

Nie miała wyboru, jeśli chodzi o to, kto jest jej przeznaczony.

W chwili, gdy go zobaczyła, kosmiczna siła, która ich połączyła, była zbyt wielka, by ją zignorować.

Problemem jest jednak to, że teraz, gdy ma ukochanego, ceną było zrezygnowanie z jej mocy jako czarownicy, by uzupełnić słabe siły życiowe.

Chyba jednak doczekają się razem wieczności.

To było coś.

Nie można do końca zagwarantować, z kim się jest; dla czarownicy to, z kim jest się przeznaczonym, jest tajemnicą do momentu, w którym spojrzy się na siebie.

Nawet wtedy nie zawsze jest to jasne. My jako gatunek żyjemy dość długo, ale nie w takim stopniu jak wampiry.

Nieśmiertelność była czymś, czego żadna czarownica nigdy nie osiągnęła, zachowując jednocześnie swoje moce, z wyjątkiem mojej kuzynki.

A ta nieśmiertelność miała swoją cenę.

Zastanawiałam się, czy spotkanie z jej wybrankiem oznacza, że cena została zapłacona.

Nieszczególnie podobała mi się myśl o kochaniu wampira.

Ale wilki byłyby gorsze. Pchły i sierść.

Lubiłam to, co na zewnątrz, ale słyszeć, jak kości pękają i morfują? Kto powiedział, że w ogóle dokonałabym takiej przemiany?

Choć z drugiej strony, z tego co słyszałam, jako czarownica nie traci się swoich mocy.

W przeciwieństwie do wampirów. Nie żebym znała jakieś czarownice, które wyszły za mąż za wilki.

Nie, najprawdopodobniej mój wybranek był wróżem, albo utknął w otchłani lub innej linii czasowej. Może nawet jeszcze się nie urodził. Kto to wiedział?

Kogo to obchodzi? – szeptał mój umysł.

Zależało mi... Nie chciałam się do tego przyznać, ale widząc takie szczęście u rodziców Tatiany, czułam, że brakuje mi kogoś.

Kogoś, kogo być może nigdy nie spotkam.

Westchnęłam, patrząc na pobrudzony popiołem dywan. Mam nadzieję, że nie obciążą mojej karty za zniszczenia.

Mogłam pstryknąć palcami i to naprawić, ale to byłoby marnowanie magii. W najbliższych dniach musiałam zarezerwować siły na znalezienie tym wilkom ich lun.

A to były dwa zaklęcia.

To było o wiele trudniejsze niż jedno, a oni zażądali, żeby zrobić to w tym samym czasie, żeby było sprawiedliwie.

Musiałam zaoszczędzić całą swoją energię plus rezerwy dane mi przez sabat, żeby to pociągnąć. Robienie tylko jednego zaklęcia było nierozsądne.

– Niech Bogini mnie prowadzi – mruknęłam, patrząc w górę na księżyc. Jutro był nowy dzień.

Ich beta miał mnie odebrać rano. Potem miałam dwa dni na zapoznanie się z alfami i znalezienie świętej przestrzeni na ich ziemi, aby wykonać zaklęcie.

Potem byłam wolna i mogłam wrócić do domu, do Nowego Meksyku.

Ta myśl była pusta. Moje serce bolało z potrzeby, której nie potrafiłam opisać inaczej niż samotność.

Może po tej pracy będę podróżować.

Może znajdę cel poza tym obowiązkiem, który mnie dręczył, byciem niewolnikiem mojego sabatu i jego każdej potrzeby.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea