Uprowadzona - Okładka książki

Uprowadzona

Dzenisa Jas

0
Views
2.3k
Chapter
15
Age Rating
18+

Summary

Clarice była chroniona przez całe życie przez nadopiekuńczego ojca i jest odłączona od swojego wewnętrznego wilka. Traci kontrolę podczas przemiany i staje się zakładniczką króla Cerbera Thorne, osławionego przywódcy wszystkich wilkołaków. Uwięziona w jego zamku, Clarice odkrywa, że jej los jest związany z losem Cerbera, ale czy zdoła oswoić swojego dzikiego towarzysza zanim będzie za późno?

Kategoria wiekowa: 18+

Zobacz więcej

Rozdział pierwszy

Cerberus Thorne

Cynowy dźwięk odbijał się echem po ciemnym lesie, mieszając się z odgłosami sapania i warczenia.

Obdarta skóra i niedbale rozerwane ciało leżały na groteskowej, zakrwawionej ziemi.

Odgłosy skrobiących pazurów, które powoli drapały delikatną skórę, po czym przedzierały się przez nią i wyrywały kawałki ciała, nieustannie odbijały się echem w półmrocznej nocy.

Widok był co najmniej przerażający. Trawa pokryła się gęstą, karmazynową kałużą krwi, a kawałki skóry, które zostały bezlitośnie poszarpane i rozerwane, leżały beztrosko na wierzchu kałuży.

Po odgłosie rozdzieranej skóry nastąpił odgłos łamanych kości, a zaraz po nim głośny, mrożący krew w żyłach krzyk, zanim całkowicie ucichł i zapadła rozdzierająca serce cisza.

Kończyna została wyrwana ze swojego miejsca i rzucona wprost na ziemię. Ciało, z którego pochodziła, zostało całkowicie rozerwane i ciągle było przecinane.

Człowiek, który został poddany temu okrucieństwu, nie był już w stanie krzyczeć z bólu ani wołać o pomoc. Zdał sobie sprawę ze swojej sytuacji zaraz po tym, jak zauważył, jak bardzo jest rozszarpywany.

Zdał sobie sprawę, że nie ma już całej ręki, a w połowie ciała brakuje mu o wiele więcej mięsa niż wydawałoby się możliwe.

Zdał sobie również sprawę, że choć osoba, z którą się mierzył, była całkowicie pochłonięta przez otaczającą ją ciemność, to był to oczywiście człowiek z wielu mitów, istota z każdej opowieści grozy, i nie potrzebował wyraźnego spojrzenia na jego twarz, by to potwierdzić.

Człowiek, który bezlitośnie go torturował, był Królem wszystkich Wolfe Bornes i z pewnością nie zamierzał mu odpuścić w najbliższym czasie.

Oczy mężczyzny wybrzuszały się z jego głowy, a każda część jego ciała krwawiła, pozostawiając jego twarz w nieco bledszym kolorze.

Nie miał wyboru. Musiał pogodzić się ze swoim losem, wiedział, że nie może walczyć: nie miał ani chęci, ani siły.

Stwór, który wciąż szarpał go z każdej strony, z pazurami ostrymi jak noże, był tym, którego nikt nie mógł pokonać, tym, który władał wszystkimi żelazną ręką.

Skomlał tylko z bólu, z lekko pochyloną głową w nadziei, że uda mu się umrzeć choć z odrobiną godności.

Król Alfa tylko chrypiał, uwielbiając strach, który promieniował z tego człowieka, uwielbiając uczucie skóry rozrywanej przez jego pazury i ciepłą, czerwoną krew, która szybko spływała po jego dłoniach.

Tortury trwały godzinami, ale mężczyzna trzymał się tak długo, jak mógł bez krzyku. Las był śmiertelnie cichy, ale wiatr wokół nich zaczął wyć złowieszczo, gdy się wzmógł.

Gdy poczuł, że jego ciało zaczyna się wyłączać, widok obu rąk leżących przed jego stopami w kałuży własnej krwi sprawił, że serce zacisnęło mu się mocno. Czuł, że jego koniec jest bliski.

Jakby ból nie był wystarczający dla Alfy, szybko przechylił głowę mężczyzny i zatopił swoje kły głęboko w jego szyi. Miękkie, wrażliwe mięso zostało przebite, a on wyssał jeszcze więcej krwi z ciała mężczyzny i zastąpił ją śmiercionośnym jadem.

Gdy tylko się odsunął, uśmiechnął się, a jego usta i zęby pokryły się karmazynową krwią, po czym z chichotem pchnął drgające ciało mężczyzny na zakrwawioną trawę.

Z ostatnim spojrzeniem Król odwrócił się od drgającego ciała i zmienił się w czarnego jak smoła wilka, który gładko wtopił się w ciemny las, zostawiając mężczyznę za sobą, by cierpiał jeszcze bardziej, aż każdy centymetr jego ciała powoli się poddał.

Mężczyzna przyciągnął kolana do klatki piersiowej tak mocno, jak tylko mógł bez rąk, i nadal drżał.

Z jego przekrwionych oczu wciąż płynęły łzy, ale tym razem jeszcze bardziej niż poprzednio. Potrząsnął głową, gdy jad zaczął palić jego wnętrze.

Nie mógł tego dłużej trzymać w sobie, to było zbyt wiele.

Tortury były zbyt wielkie.

Więc wypuścił go na zewnątrz. Krzyczał tak głośno jak tylko mógł, aż drzewa się zatrzęsły, a każdy odpoczywający ptak odleciał w popłochu, jego ciało powoli się topiło, a wodniste oczy zaczęły się jeszcze bardziej wybrzuszać.

Kiedy już ucichł, jego ciało całkowicie się wyłączyło, a oczy były szerokie jak spodki, ale jego już nie było.

Był martwy.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea