Pokusa mafii - Okładka książki

Pokusa mafii

Belle Dowson

Przed Nowym Jorkiem

LUCA

„Co się tam, do cholery, stało?” zapytał Luca, zsuwając z kolan pióreczkę i podszedł do balkonu, na którym stał jego kuzyn Nic i jego najlepszy przyjaciel Frankie. Zadziorna brunetka bez piórka na masce właśnie przyparła Frankiego do muru.

Luca wciąż nie mógł wyrzucić z głowy błękitu jej oczu – przez ułamek sekundy spojrzeli sobie w oczy. To było dziwne.

„Frankie oberwał od dziewczyny”. Nic zaśmiał się z niefortunnego doświadczenia swojego najlepszego przyjaciela. Luca obserwował, jak dziewczyna krótko flirtuje z klientami w barze, a następnie wychodzi na przerwę.

„Wcale nie. Po prostu nie zauważyłem, że nie jest pióreczką”. Frankie wzruszył ramionami. „Mógłbym ją zdobyć – właśnie rzuciła sobie wyzwanie”. Frankie uśmiechnął się, ale Luca rzucił mu posępne spojrzenie.

„Nie, nie dostaniesz jej. Siobhan stworzyła zasady, tylko dziewczyny z piórami mogą być dotykane”.

Luca dał jasno do zrozumienia, by Frankie trzymał się od niej z daleka. Ale potem spojrzał ponownie na dziewczynę. Zlekceważyła Frankiego, a to nie jest coś, co można łatwo zapomnieć. Może powinien przypomnieć jej, gdzie jest jej miejsce.

Luca zszedł na parkiet, ludzie instynktownie torowali mu drogę, gdy szedł w kierunku tylnego wyjścia. Nikt nie był na tyle głupi, by na niego wpaść, nawet w zatłoczonym klubie nocnym.

Luca wyszedł tylnymi drzwiami na zewnątrz. Zauważył dziewczynę, która siedziała na skrzyni i przeglądała swój telefon. Ponownie uderzyła go jej uroda – ale nie dlatego tu był. Był tu, by dać jej nauczkę.

Stanął nad nią, wpatrując się w te zaskakujące niebieskie oczy.

„Ach, tu jesteś”.

HAYLEY

Zanim Hayley zdążyła wyciągnąć nóż, mężczyzna nad nią przesunął się i światło padło na jego twarz. Jej lęk zniknął niemal natychmiast. Nie był jednym z nich.

To był mężczyzna, który wcześniej trzymał Ariannę na kolanach. Stał teraz przed Hayley i wpatrywał się w nią intensywnie swoimi ciemnobrązowymi oczami. Wstała i skrzyżowała ręce na piersi, po czym odwzajemniła spojrzenie.

„Klientom nie wolno tu przebywać”. Nie dała się zastraszyć.

Zaśmiał się lekko, jakby uznał to za zabawne. Ten facet był prawdopodobnie kimś ważnym. Szkoda, że nie wiedział, że ona miała to gdzieś.

„Mogę iść gdziekolwiek zechcę, bella”.

Jego ton był posępny. Hayley zagubiła się w jego oczach. Wyglądały na ciemne, ale z bliska miały bardzo ciepły czekoladowobrązowy kolor.

„Jesteś tu nowa”.

Podszedł do Hayley, na co ona się cofnęła. Poczuła, jak jej plecy dotykają ceglanej ściany; gorset wystawiał jej górną część pleców na zimne cegły.

Nie spuszczała z niego wzroku – grał tego większego, a ona nie pozwalała nikomu się zastraszyć.

„Brak szacunku dla mojego przyjaciela Frankiego nie jest najlepszym posunięciem”.

„Twój przyjaciel Frankie był chujem!”

Facet wyglądał na zdezorientowanego, jakby nie mógł uwierzyć, że się do niego odezwała. Co jest z tymi wszystkimi dupkami, którzy są zszokowani, że nie każda kobieta chce się przed nimi pochylić?

Przysunął się trochę bliżej niej, ale zachowała opanowanie.

Serce jej waliło; nie można było zaprzeczyć, że ten wysoki i muskularny facet ją osaczył, ale gdyby jej dotknął, wyciągnęłaby swój nóż.

Hayley nie była złą osobą, ale wiedziała, że istnieją źli ludzie i dlatego zawsze miała przy sobie swój zaufany nóż, schowany w ukrytej kieszeni, którą miała we wszystkich gorsetach.

„Twoja niewyparzona buzia wpędzi cię w kłopoty”.

Jego słowa były podszyte groźbą, ale Hayley po prostu położyła ręce na biodrach, blisko ukrytej kieszeni i noża.

„Do tej pory udawało mi się unikać kłopotów”. Hayley musiała się bronić.

Na jego twarzy pojawił się lekki, ale posępny uśmiech. Gdyby nie był takim idiotą, Hayley powiedziałaby, że jest pięknym mężczyzną, ale on i ten jego przyjaciel to dwa złamasy.

„W takim razie miałaś szczęście, że nie wkurzyłaś niewłaściwej osoby”, naciskał. „Więc słuchaj bardzo, bardzo uważnie, ~bella~”. Mówił ponurym i posępnym tonem. „Nie testuj mnie ani moich przyjaciół”.

Hayley wyśmiała go, a on zmarszczył brwi.

„Damy szanują mężczyznę, jeśli on jest dżentelmenem. Być może twój przyjaciel musi się tego nauczyć”.

„A teraz wybacz, pracuję tutaj i skończyła mi się przerwa”.

Próbowała go ominąć, ale złapał ją za ramię i zmusił, by na niego spojrzała.

„Co, do cholery?” powiedziała i spojrzała na niego z wściekłością.

„Zlekceważ mnie lub moją rodzinę jeszcze raz, a nie zawaham się pokazać ci, jak należy mnie szanować”.

Patrzył na nią z groźbą w oczach, ale się nie przestraszyła. Sięgnęła do kieszeni, by wyjąć nóż, ale przeszkodził jej głos, który odezwał się blisko nich.

„Co tu się, do cholery, dzieje?”

Siobhan omiotła wzrokiem Hayley i Lucę. Puścił jej ramię, a ona odsunęła się od niego. Luca spojrzał na Siobhan, która zatrzymała się obok pary i skarciła go wzrokiem. Następnie spojrzała łagodnie na dziewczynę.

„Ty, kochanie, lepiej wracaj do baru, żeby Ben mógł zrobić sobie przerwę”. Odezwała się cicho do Hayley, która skinęła głową i ruszyła w kierunku tylnego wejścia do budynku.

„Dzięki”, szepnęła Hayley, kiedy przechodziła obok Siobhan. Zanim zniknęła w środku, rzuciła ostatnie spojrzenie na aroganckiego mężczyznę, a obraz tych czekoladowobrązowych oczu został w jej pamięci na długo.

LUCA

Czy tej dziewczynie życie niemiłe? Luca pomyślał, kiedy Hayley wchodziła do budynku.

Nigdy wcześniej nie spotkał tak irytującej dziewczyny. Wciąż nie mógł się nadziwić jej urodzie, której miał okazję dobrze się przyjrzeć, gdy stała pod ścianą. Światło z zewnątrz uchwyciło jej bladą skórę, jej jasnoniebieskie oczy kontrastowały z maską w kolorze głębokiego fioletu.

Może szkoda, że nie nosiła pióra.

Siobhan odwróciła głowę w stronę Luki. „Wytłumacz się Luco Marcello i nie chcę słyszeć żadnych bzdur!”

„Skąd, do cholery, ją wytrzasnęłaś?” Luca uspokoił się, gdy odprowadził dziewczynę wzrokiem aż do baru.

„Z Paryża, przyjechała z paryskiego klubu”, wyjaśniła Siobhan.

Luca potrząsnął głową i spojrzał z powrotem na Siobhan.

„Sugeruję, żebyś nauczyła ją szacunku albo odesłała z powrotem do Paryża”, warknął.

Siobhan potrząsnęła głową, pozwalając, by jej kasztanowe włosy się poruszyły.

„Co?”

„Co jej zrobiłeś?” Jej ton był tak samo poważny jak jego, gdy mówił do dziewczyny.

„Nic, jeszcze”.

Siobhan podeszła do niego.

„Słuchaj, Luca, tę dziewczynę należy zostawić w spokoju”. Jej ton był stanowczy, a oczy skupione na nim.

Luca nigdy nie słyszał, by Siobhan mówiła w ten sposób o którejkolwiek ze swoich dziewczyn. Widział sympatię, jaką darzyła dziewczynę, sympatię, którą Siobhan miała tylko dla niego.

Siobhan była jedyną osobą na świecie, która rozumiała Lucę. Była przy nim, gdy zmarła jego matka, była jego matką chrzestną i miała moc, by w razie potrzeby go powstrzymać lub uspokoić.

„Wydajesz się ją lubić, Siobhan, co jest w niej wyjątkowego?” zapytał Luca.

Siobhan lubiła Hayley. Lubiła jej odwagę, lubiła to, że pokonała tak wiele przeciwności w swoim młodym życiu, a mimo to potrafiła się uśmiechać każdego dnia.

„Luca”, westchnęła, gdy dwóch facetów z zewnątrz weszło do budynku i przeszło obok nich, zanim znów się odezwała. „Trzymaj się od niej z daleka”.

W jej głosie słychać było ostrzeżenie.

„Ta dziewczyna ma za sobą ciężki okres i przyprowadziłam ją tutaj, ponieważ pomyślałam, że przyda jej się zmiana otoczenia; była w paryskim klubie przez prawie trzy lata”.

Luca spojrzał za Siobhan na drzwi prowadzące na piętro, gdzie zniknęła dziewczyna. Była w świecie Siobhan przez trzy lata?

Czy to ona była powodem, dla którego Siobhan latała tam i z powrotem do swojego paryskiego klubu przez ostatnie trzy lata?

To zaintrygowało Lucę. Siobhan nie była osobą sentymentalną; świat, w którym żyła wybił jej z głowy wszelkie sentymenty.

Nie, ta dziewczyna musiała być kimś ważnym dla Siobhan i to sprawiło, że zaczął się zastanawiać, kim była ta ognista Brytyjka.

„Ona nie jest pióreczką, nigdy nie była. Obiecałam zapewnić jej bezpieczeństwo i ostrzegam cię Luca, że zamierzam dotrzymać obietnicy”. Głos Siobhan był pełen napięcia, gdy na wpół mówiła, na wpół błagała Lucę.

„Jak ma na imię?” Luca był nią teraz zaintrygowany; Siobhan nie miała zbyt wielu bliskich sobie osób. Pod tym względem była podobna do niego, no może z wyjątkiem jego rodziny.

Siobhan nie miała nic poza elitarnymi klubami na całym świecie. Roześmiała się i potrząsnęła głową.

„Dziś wieczorem? To może być Abbey, Lucy, a nawet Destiny”.

Luca się roześmiał.

„Po prostu trzymaj się od niej z daleka. W przeciwnym razie sprawię, że twoje metody tortur będą wyglądać jak wycieczka do Disneylandu”. Po czym odeszła.

HAYLEY

„Więc, jutro wieczorem się nawalimy” Ava rozpromieniła się i zeskoczyła z podium, po czym nalała wody do szklanki i wsypała trochę lodu.

To był pierwszy wspólny wieczór, więc Ben i Ava postanowili trochę dłużej poimprezować. Hayley nie była chętna, ale nie miała wyboru; Ava była straszna, kiedy coś nie szło po jej myśli.

Hayley musiała więc zaakceptować noc spędzoną ze swoją wrażliwą na bodźce przyjaciółką.

Wróciła wzrokiem do mężczyzn na balkonie i zobaczyła tam jego. Jej serce przyspieszyło, gdy znów spotkali się wzrokiem, ale szybko spojrzała w inną stronę ze strachu, że dostrzeże jej ciemną stronę, którą tak starannie ukrywała.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea