Z zachodu na wschód - Okładka książki

Z zachodu na wschód

S.L. Adams

Prolog / Rozdział 1

CHEYENNE

Siedem lat temu

Światło księżyca zalewało moją sypialnię, a głęboki, ziemisty zapach letniego deszczu łaskotał moje nozdrza, gdy się przebudziłam. Zerkając na zegar, zdałam sobie sprawę, że spałam zaledwie godzinę.

Gdy przysnęłam, musiał spaść przelotny deszcz. Wystarczył, by zmoczyć trawę, na którą wyszły robale.

Usiadłam na łóżku i przełożyłam nogi na bok, w żyłach buzowała mi krew z podniecenia. Nic nie dorówna wyprawie na ryby z żywą przynętą, którą własnoręcznie wyłowiłam z trawy.

Gdy tylko ukończyłam poranne obowiązki, wymykałam się nad jezioro z moją najlepszą przyjaciółką, Willow. Mieszkała na sąsiedniej farmie.

Otworzyłam drzwi mojej sypialni i zerkałam na korytarz, zanim weszłam na palcach na szczyt schodów.

Było tuż po północy i wszyscy byli już w łóżkach. Na farmie mlecznej, dzień pracy zaczynał się wcześnie. Moi bracia wstawali za pięć godzin i doili krowy, podczas gdy mama przygotowywała śniadanie.

Przeszłam przez trawnik w kierunku stodoły, żeby wziąć wiadro. Chłodna bryza owiewała moje długie nogi, sprawiając, że biała nocna koszula unosiła się nad kolanami.

Podskakując radośnie przez trawę, moje bose stopy zagłębiały się w wilgotną ziemię.

Miałam piętnaście lat i znajdowałam się na cienkiej granicy między dziewczęcością a kobiecością. Dopiero niedawno zaczęły mi rosnąć piersi i dostałam okres.

Zewnętrzne światło z baraku oświetlało podwórze, co zagrażało ujawnieniem mojej nocnej eskapady, gdyby tylko ktoś przypadkiem wyjrzał przez okno. Schowałam się w cień.

Abe, najlepszy przyjaciel mojego brata, był jedynym, który zarówno pracował i mieszkał z nami na farmie tego lata.

Byłam chłopczycą, żyjącą w ukryciu i zachowującą swą dziecięcą niewinność. Moja wiedza o seksie była ograniczona z powodu braku zainteresowania tematem.

Miałam lepsze rzeczy do roboty niż fantazjowanie o mężczyźnie wsadzającym we mnie swojego penisa. Rzeczy takie jak na przykład łowienie ryb, wędrówki i doskonalenie umiejętności pieczenia.

Przez otwarte okno w przedniej części baraku wydobywał się dziwny dźwięk. Może jedna z ciężarnych kotek ze stodoły zawędrowała tam, żeby urodzić.

Oparłam się o ścianę, kiedy zorientowałam się, że u Abe'a pali się światło.

Cholera. Co jak mnie zobaczył?

Czekałam, zastanawiając się, czy Abe wyjdzie i zaciągnie mnie z powrotem do głównego domu.

Ciekawość przezwyciężyła strach, gdy dziwny hałas narastał i stawał się coraz głośniejszy. A koty nie mówiły. Te dźwięki z pewnością wydawała kobieta.

Sądząc po jękach i "o Boże" wydobywających się z jej ust, była w jakimś niebezpieczeństwie.

Przeczołgałam się wzdłuż ściany i podciągnęłam do okna. Na łóżku Aba leżała na plecach jakaś blondyna, nago, a on leżał na niej.

Powinnnam była odejść. Ale tego nie zrobiłam. Stałam tam, jak gdyby nogi wrosły mi w ziemię, gapiąc się przez to okno, podczas gdy Abe trzymał jej nogi na ramionach i wbijał się w nią.

Wchodził w nią tak mocno, że jej piersi unosiły się i opadały jak boje na jeziorze.

Krzyczała, błagając go, by rżnął ją mocniej i szybciej, i jak jej dobrze. On stękał jak świnia, rozkazując jej raz za razem by doszła.

Nie byłam pewna co on od niej chciał, ale musiała to spełnić, bo przestał mówić "dojdź" i krzyknął "kurwa!", po czym puścił jej nogi i przewrócił się na plecy.

I w tym momencie zobaczyłam po raz pierwszy w swoim życiu penisa. Patrzyłam, jak Abe zdejmuje prezerwatywę i odrzuca ją na bok. Jego kutas był skierowany ku górze, wciąż wzwiedziony, a ja patrzyłam z podziwem, jak światło księżyca odbija się od jego błyszczącej główki.

To było coś ogromnego.

Nie. Kutas Abe'a był masywny.

Czy one wszystkie były tak wielkie? Nie ma mowy, żebym kiedykolwiek zmieściła takiego w sobie. Ledwie mogłam włożyć tampon do pochwy.

Uciekałam na czworakach, aż zniknęłam z pola widzenia. Potem rzuciłam się biegiem przez trawnik, by wrócić bezpieczne do domu i do mojej sypialni.

Dawno zapomniałam o robakach, wyobrażając sobie scenę, której właśnie byłam świadkiem. Te obrazy odtwarzały się w mojej głowie bez przerwy.

Tamta noc na zawsze zmieniła moje życie. Dostałam obsesji na punkcie seksu, chciałam dowiedzieć się wszystkiego, co tylko możliwe, aby móc być przygotowaną, gdy pewnego dnia facet będzie chciał robić ze mną te rzeczy.

Cały swój wolny czas spędzałam w Internecie, czytając artykuły i oglądając porno.

Nigdy nikomu nie powiedziałam, co widziałam tamtej nocy. Nawet Willow. Moje nowe zainteresowanie było moim małym, sprośnym sekrecikiem.

Jesienią tego roku Abraham wyjechał na studia do UCLA. Jego rodzice przenieśli się do Arizony, a on nigdy nie wrócił do Vermont.

***

Wyciągnęłam szmatę z kieszeni dżinsów i otarłam pot z czoła.

W Vermont panowała ciepła wiosna. Ściany starej stodoły zatrzymywały ciepło, zamieniając ją od środka w szybkowar. Był dopiero początek maja, ale prognozy pogody zapowiadały, że będzie dochodzić do 30°C.

Nie tak chciałam spędzić lato – mruknęłam, chwytając łopatę, aby rozpocząć nędzną pracę, polegającą na opróżnianiu boksów.

Miałam wyższe wykształcenie. I poszłam do szkoły kulinarnej, którą skończyłam ją jako jedna z najlepszych w swojej klasy. Nie chciałam być rolnikiem. A jednak, byłam tu. Przerzucając gówno.

Wróciłam do domu, żeby wylizać rany i się zreorganizować. Rodzina przywitała mnie z otwartymi ramionami, zapewniając bezwarunkową miłość i wsparcie, którego rozpaczliwie potrzebowałam.

Ale na dużej farmie mlecznej zawsze była robota do zrobienia. Nikt nie miał przepustki od obowiązków...

Mój ojciec zmarł, gdy miałam dwanaście lat, pozostawiając moich starszych braci odpowiedzialnych za prowadzenie gospodarstwa.

Chase i Cam pozostali tu po ukończeniu szkoły średniej. Mieszkali w dużym domu wraz ze swoimi żonami, dziećmi i naszą mamą.

Dom był wystarczająco przestronny, z siedmioma sypialniami, ale i tak panował w nim chaos, gdy wokół biegało czworo dzieci, w wieku poniżej pięciu lat.

Chwyciłam za uchwyty zardzewiałej, starej taczki i popchnęłam ją na zewnątrz, w kierunku kupy obornika. Jak, do cholery, krowy mogły tyle nasrać?

Było tak gorąco, że widziałam parę unoszącą się z ogromnej kupy odchodów. Przeklinałam pod nosem, wracając do stodoły. Spody moich różowych gumowych butów były całe w zaschniętym krowim łajnie i sianie.

Byłam tak pochłonięta swoją żałosną sytuacją, że nie usłyszałam, jak wszedł mój brat. Krzyknęłam, gdy poczułam ręce otaczające mnie w pasie, a następnie byłam w górze, obrócona twarzą do niego.

– Craig! – pisnęłam. – Kiedy przyjechałeś?

– Dziesięć minut temu – odpowiedział, stawiając mnie z powrotem na nogi. Przeczesał palcami swoje gęste blond włosy, marszcząc nos. – Jak tu kurewsko gorąco i śmierdząco.

– No tak! – zaśmiałam się, kręcąc głową – mama cię widziała?

– Nie. Wpadłem na Chase'a w połowie drogi na podjeździe. Kosił trawę na zachodnim pastwisku. Powiedział, że czyścisz stajnie. Więc najpierw udałem się tutaj.

Oparł się o słupek i westchnął, przyglądając się mojej twarzy ze współczuciem. – Jak się masz, mała?

– W porządku – skłamałam.

Craig i ja byliśmy sobie bliscy. Zawsze tak było, dzieliły nas zaledwie trzy lata. Byliśmy jak rodzinne maleństwa. Trzej starsi bracia byli po trzydziestce, między nimi a nami była ogromna różnica wieku.

Pochylił głowę i zmarszczył brwi. – Cheyenne Carson, przestań pieprzyć głupoty. Nie jest z tobą dobrze. Wręcz przeciwnie.

Wzruszyłam ramionami. – Co ty tu w ogóle robisz? Jak tylko mama dowie się, że tu jesteś, będzie miała dla ciebie kilometrową listę zadań i obowiązków.

– Nie zostaję. Jestem w drodze, aby spędzić kilka tygodni na Cape Cod z rodzicami Julii.

Zmusiłam się do uśmiechu. Dziewczynę Craiga spotkałam tylko raz. Ale to wystarczyło, żeby zobaczyć, że ona nie jest dla niego.

Poznali się na UCLA, gdzie mój brat właśnie ukończył studia magisterskie z marketingu. Nie miał zamiaru zarabiać na życie pracą na roli.

– Gdzie ona jest?

– Poleciała bezpośrednio do Bostonu. Spotkam się z nią za kilka dni.

– Jak długo zostajesz?

– Tylko na jedną noc – powiedział, szarpiąc mnie delikatnie za kucyk. – Przestań zmieniać temat. Jesteś pewna, że wszystko w porządku?

– Nie, przerzucam gówno! Jak myślisz, że się czuję?

Przytaknął. – Tak przypuszczałem. Rozmawiałaś z nim?

– Nie, Craig. I nie zamierzam. Ten związek jest skończony. Powiedziałam ci to przez telefon.

– Co się stało? Myślałem, że jesteście szczęśliwi. A potem on się oświadczył. On się oświadczył, Cheyenne. A ty go odrzuciłaś.

– Mówiłam ci, że mam swoje powody. Nie mam ochoty się nimi teraz dzielić.

Skrzywiłam się widząc zraniony wyraz jego twarzy. Ale pewnych rzeczy nie można mówić bratu, nieważne, jak bardzo jest się ze sobą zżytym.

Szybko się otrząsnął, uśmiechnął i złożył ręce na piersi.

– Z czego się tak cieszysz? – wybąkałam. – Jeśli chcesz mi powiedzieć, że tu utknęłam, a ty możesz odejść, to sobie daruj.

– A gdybym ci powiedział, że mogę cię uwolnić na sześć tygodni?

– Słucham? – oparłam łopatę o ścianę i spojrzałam na niego wyczekująco.

– Pamiętasz ten konkurs, w którym braliśmy udział? Ten, w którym musieliśmy wymyślić kampanię marketingową dla firmy, która jest właścicielem sieci kempingów?

– A, tak. Ten z nagrodą w wysokości czterdziestu tysięcy dolarów i wycieczką po Kanadzie. Kiedy dowiesz się, czy wygrałeś?

– Wczoraj ogłosili zwycięzców – powiedział, uśmiechając się od ucha do ucha. – Wygraliśmy!

– Jasny gwint, Craig! – wskoczyłam mu w ramiona, mocno go przytulając. – To niesamowite!

– Wiem. Jest tylko jeden mały problem.

Odsunęłam się, aby móc zobaczyć jego twarz. – Co?

– Emily, czwarty członek naszej grupy, nie może teraz jechać. U jej mamy właśnie zdiagnozowano raka w IV stadium. Zostały jej zaledwie tygodnie życia.

– O mój Boże. To straszne.

– Tak, więc potrzebujemy zastępstwa za nią.

– Dlaczego nie możecie pojechać we trójkę?

– Ponieważ ojciec Julii jest bardzo religijny i nadopiekuńczy i nie pozwoli jej na podróż przez Kanadę w kamperze z dwoma facetami. Musi być jeszcze jedna dziewczyna.

– Prosisz mnie, żebym pojechała?

– Tak. Wyjechałabyś z farmy na sześć tygodni. Pojedziesz na wycieczkę po Kanadzie w fantastycznym kamperze. Będziesz mogła robić te wszystkie fajne rzeczy, które uwielbiasz, takie jak wędrówki i łowienie ryb.

– I dostaniesz za to dziesięć kawałków. Nad czym tu się zastanawiać, siostrzyczko?

– Tak!! – krzyknęłam, podskakując w górę. – Jasne, że tak, jadę.

– Będzie super – powiedział. – Muszę zadzwonić do Abe'a i Julie i powiedzieć im, że zgodziłaś się jechać.

– Dobra, a ja muszę wracać do przerzucania gówna.

– Wracaj – powiedział, chichocząc, po czym wyciągnął komórkę i wyszedł na zewnątrz.

A więc miałam spędzić sześć tygodni z Abrahamem McLeanem. Nie widziałam najlepszego przyjaciela mojego brata od siedmiu lat.

Od czasu, gdy tamtej letniej nocy podglądałam, jak pieprzył tę blond dziewczynę w bunkrze. Tej nocy zbudziła się moja seksualność, wywołując sprośne myśli i pragnienia z głębi mojej psychiki.

Abe był głównym bohaterem w większości moich fantazji seksualnych. A intensywna potrzeba bycia dokładnie i prawdziwie zerżniętą wciąż paliła mnie mocno.

Mimo, że miałam za sobą trzy związki z pożyciem seksualnym, nie zaznałam jeszcze tego, za czym tęskniłam od piętnastego roku życia. Nawet nie mogłam mieć orgazmu.

OK, mogłam, jeśli byłam sama. Ale żaden mężczyzna nigdy mi go nie dał.

Po tym, jak mój pierwszy chłopak rzucił mnie z powodu tego, że nie mogłam dojść, nauczyłam się udawać i szło mi to całkiem nieźle. A może to ze mną było coś nie tak. A może moje oczekiwania wobec seksu były nierealne.

Podniosłam grabie i zaczęłam rozrzucać świeże siano w stogach, śmiejąc się z moich pobożnych życzeń.

Jakby Abe McLean w ogóle się mną interesował. A nawet jeśli, to mój brat nie pozwoliłby mu się do mnie zbliżyć.

Nie. Moja podróż przez Kanadę będzie wędrówką w celibacie.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea