P. Gibbs
Śniło mi się, że byłam na karaibskim rejsie. Leżałam w jednym z rozkładanych foteli, ubrana w zielone bikini, trzymając w ręku tropikalny drink z parasolką.
Miałam zamknięte oczy i pozwalałam słońcu oblewać mnie, słuchając wiatru i fal, gdy statek przedzierał się przez wodę. Wtedy poczułam, jak słońce znika z mojej skóry, bo coś zablokowało jego promienie.
Podniosłam okulary przeciwsłoneczne, by zobaczyć, co rujnuje mój nastrój. Stał nade mną mężczyzna w ciemnym garniturze i ciemnych okularach przeciwsłonecznych. Pochylił się i wręczył mi pojedynczą żółtą stokrotkę.
Wtedy moje ciało się obudziło, a ja chwyciłam za telefon komórkowy. Nienawidziłam, gdy przerywano mi dobry sen.
Spojrzałam na identyfikator rozmówcy, gdy odebrałam. Było tam napisane "Jameson i Jameson."
– Halo?
– Czy to Maggie Frazier? – zapytał męski głos.
– Mogę zapytać, kto dzwoni? – To solidna odpowiedź, gdy nie jesteś pewna, czy chcesz rozmawiać z osobą dzwoniącą. Uratowała mnie ona przed niezliczonymi telemarketerami, oszustami i organizacjami non-profit proszącymi o pieniądze.
– Nazywam się Zach Jameson. Jestem adwokatem w Sumner Creek, w Georgii. Czy pani matka to Carolyn Frazier?
Myślałam, że telefony z kondolencjami ucichną po pogrzebie. Najwyraźniej ktoś właśnie się dowiedział.
– Um, dlaczego pan pyta? Chwileczkę... czy powiedział pan, że jest adwokatem?
– Tak.
– Jest pan prawnikiem mojej mamy? – Byłam zdezorientowana.
Zawahał się przed odpowiedzią. – Tak, i...
– I, skąd powiedziałeś, że jesteś? – Mgła spowodowana snem utrudniała mi zrozumienie.
– Sumner Creek, Georgia.
Mieszkałam w Nashville, odkąd moja mama i ja przeniosłyśmy się tutaj, gdy byłam dzieckiem, więc słyszałam o większości południowych miasteczek, przynajmniej tych, o których warto wspomnieć.
– Nigdy nie słyszałam o tym miejscu. A jak ty się nazywasz? – Chwyciłam długopis i kawałek papieru z mojej szafki nocnej.
– Zach Jameson. Przepraszam, że dzwonię tak wcześnie, ale...
– Która jest godzina? – Jak miliony innych ludzi w XXI wieku, nie posiadałam budzika. Po prostu używałam alarmu mojego telefonu, jako budzika.
– 8 rano.
Wyjęłam telefon z ucha i spojrzałam na godzinę. Była 7 rano. Teraz byłam półprzytomna i zirytowana.
– Tutaj jest godzinę wcześniej – dałam mu znać, dość dobitnie.
– Tak mi przykro. Nawet nie pomyślałem o...
Przerwałam jego przeprosiny. – Powiedziałeś, że musisz porozmawiać ze mną o mojej mamie?
– Tak. Mianowała mnie wykonawcą swojego testamentu, a ty jesteś jedyną spadkobierczynią jej majątku.
To jedno zdanie mnie obudziło.
Ostatni miesiąc spędziłam na przeglądaniu mieszkania mojej matki, szukaniu testamentu, który do tej pory mi umykał, i pakowaniu jej rzeczy osobistych. Musiałam to robić dopóki nie zdecyduję, co chcę zrobić z jej domem.
Mieszkałam teraz w mieszkaniu, więc albo wprowadzę się do domu mamy, albo go sprzedam i znajdę coś, co będzie mi bardziej odpowiadało. Miejsce, które nie sprawi, że za każdym razem, gdy tam wejdę, będę miała łzy w oczach i będzie mi smutno.
– Twoja mama zastrzegła, że odczytanie testamentu odbędzie się tutaj, w moim biurze. Po tym zabiorę testament do urzędnika sądu probacyjnego i złożę go. Sąd zaplanuje krótkie przesłuchanie, aby oficjalnie mianować mnie wykonawcą testamentu. Wszystko zrozumiałe do tej pory?
– Tak jakby. Muszę przyjechać do Sumner Creek? – byłam zdezorientowana.
– Tak proszę pani – odpowiedział Zach.
– Dlaczego? – zapytałam.
– Przykro mi, nie wiem. – A kto, do cholery, wie? To było szaleństwo. Jako nauczycielka, miałam czas, aby przyjechać, ale nie miałam zamiaru biec do kogoś, bóg wie kogo i gdzie, chyba że koniecznie musiałam.
– Nie możesz po prostu przeczytać tego przez telefon i mieć tego za sobą? To nie ma żadnego sensu. Nigdy nawet nie słyszałam o Sumner Springs. – Czułam, jak moja twarz robi się czerwona ze złości.
– Sumner Creek. I nie, nie mogę ci tego po prostu przeczytać. Podążam za ostatnią wolą twojej matki. Mam etyczny obowiązek to zrobić. – Szczerość w jego głosie pomogła zrównoważyć to, że mnie wkurzał. Kontynuował.
– Kiedy testament będzie już w postępowaniu sądowym, zbiorę wszystkie papiery związane z majątkiem twojej mamy - jej dokumenty dotyczące kont bankowych, portfela inwestycyjnego, polis ubezpieczeniowych i tak dalej. Pracuję z tymi podmiotami, aby przenieść własność jej aktywów na ciebie i...
Zatrzymałam go w połowie zdania. – Czekaj. Nie. Moja mama nie miała żadnych aktywów. Miała jakiś plan emerytalny w swojej pracy, ale to wszystko. Poza może jej samochodem.
– Nie mogę ujawnić treści testamentu, dopóki nie przyjedziesz, ale mogę powiedzieć, że twoja mama posiadała kilka aktywów.
Pojawiło się we mnie wiele sprzecznych emocji, ale złość i frustracja były najsilniejsze.
– Więc chcesz mi powiedzieć, że z jakiegoś powodu moja mama uczyniła cię wykonawcą swojego testamentu - osobę, o której nigdy nie słyszałam?
– Właściwie, pracowała z moim ojcem, ale kiedy przeszedł na emeryturę, praca przeszła na mnie – powiedział Zach. – Ale zasadniczo, tak. Ja jestem wykonawcą.
– I aby dowiedzieć się, co jest w jej testamencie, muszę pojechać do Silver Creek? – Próbowałam uspokoić swój głos, ale ociekał irytacją i oburzeniem.
– Sumner Creek. Ale tak proszę pani, to jest to, co testament zawiera w konkretnych warunkach.
Dlaczego on ciągle nazywał mnie panią? Czy miał 12 lat? Jedynymi ludźmi, do których zwracałam się per pan i pani, byli starsi dorośli w moim sąsiedztwie.
– Przepraszam. Jak masz na imię? – Moje wzburzenie było nadal słyszalne.
– Zach.
– Ok, Zach. Sprawa wygląda tak. Potrzebuję trochę czasu na przemyślenia. Czy moglibyśmy kontynuować tę rozmowę później?
– Jasne, czy chciałabyś porozmawiać jeszcze dziś czy jutro? Co byłoby dla ciebie dobrym rozwiązaniem? – usłyszałam, jak znowu przerzuca kartki. Czy ten facet nadal używa papierowego kalendarza?
– Czy mógłbym po prostu oddzwonić i umówić się na spotkanie? Nie jestem pewien, co będę robił przez następne kilka dni, z tym wszystkim, co się wydarzyło...
Jego odpowiedź była szybka i przepraszająca. Podał mi zarówno swój adres e-mail, jak i numer do biura.
– Zadzwoń do mnie, kiedy zechcesz umówić się na kolejne spotkanie. I jeszcze raz, Maggie, przykro mi...
– Z powodu mojej straty. Wiem. Dzięki.