Cała prawda o Evie Chase - Okładka książki

Cała prawda o Evie Chase

Riss Concetta

0
Views
2.3k
Chapter
15
Age Rating
18+

Summary

Siedemnastoletnia Evie Chase ma wszystko: sławę, majątek i wymarzoną karierę piosenkarki. Zmaga się jednak z lękami i presją supergwiazdy, a po tym, jak wraca do rodzinnego miasteczka, musi stawić czoła dawnym prześladowcom, nowym przyjaciołom i chłopakowi, którego zostawiła...

Kategoria wiekowa: 16+

Zobacz więcej

Spalona gwiazda

EVIE

Wdech na trzy...

Wydech na pięć...

Starałam się skupić na równomiernym wdechu i wydechu, wpatrując się głęboko w migający obiektyw kamery. Jego zimne, ślepe oko odbijało się bez emocji, sama ocena.

Klik, klik, klik! błyszczał aparat.

– Uśmiechnij się, laleczko! Świeć! Błyszcz jak gwiazda, którą jesteś! – powiedział Damon, fotograf.

Za bardzo nie czuję się teraz jak gwiazda pomyślałam.

Bez względu na to, ile pustych komplementów fotograf rzucił w moim kierunku, sesje zdjęciowe nigdy nie zawodziły, ale sprawiały, że czułam się bardzo niepewnie. Gdy moje palce się spinały, adrenalina pompowała się przez moje żyły.

Światła fleszy, odbijające się od białego tła były oślepiające, a fakt, że Damon używał wiatraka, aby uzyskać efekt powiewu, sprawiał, że wysychały mi oczy.

– Jesteś królową! Wzorem do naśladowania! – kontynuował gruchanie, mimo że słyszałam nieszczerość w jego głosie. – Jesteś Evie Chase!

I w ten sposób, moja pewność siebie spadała, a niepokój wzrastał.

Klik, klik, klik!

– Evie, czy Ty mnie słuchasz? – odezwał się inny głos.

Otrząsnęłam się, żeby wrócić do rzeczywistości. – Oh, przepraszam, Pam. Co powiedziałaś?

Moja publicystka, Pam, była ubrana w sportową, niepozorną, czarną sukienkę, miała słuchawkę bluetooth w jednym uchu, identyfikator wiszący na szyi, i – pomimo faktu, że wieczór zaczął się zbliżać a w pomieszczeniu był tłok – na szczycie koka nosiła okulary.

Pam zawsze miała dwie cechy: była głośna i dosadna. Ale pracowała dla mnie jak wół, a ja doceniałam to bardziej niż cokolwiek innego.

– Mamy tylko godzinę do momentu, kiedy będzie trzeba cię zabrać na premierę. Albo… – sprawdziła swój zegarek elektroniczny. – Pięćdziesiąt sześć minut. Limuzyna będzie tu wkrótce.

Racja. Premiera mojej starszej siostry Cassidy, najnowszy film, seria o superbohaterach franczyzy, Dark Titans.

Cała rodzina miała być obecna. Wszystkie trzy siostry Chase.

Ja ciężko pracowałam nad swoim drugim albumem, Cassidy ciągle wyjeżdżała w trasy prasowe z tatą u boku, a nasza młodsza siostra, Addison, z pomocą mamy biegała wszędzie w poszukiwaniu występów dla modelek, więc nie byłyśmy razem od prawie pięciu miesięcy.

Czy to nie ironia losu, że nasza, niegdyś zżyta, rodzina widywała się teraz tylko na wytwornych, bardzo nagłośnionych imprezach? Częściej na czerwonym dywanie niż w naszym własnym domu?

Pam stała po drugiej stronie pokoju z moją menedżerką trasy koncertowej, Sophią, podczas gdy fotograf pstrykał zdjęcia.

– Przeglądamy daty twoich nadchodzących tras koncertowych. Zdecydowanie dotyczy to ciebie, więc słuchaj uważnie – powiedziała Sophia.

– Jestem, jestem – mruknęłam.

– Dobra – powiedział fotograf, wyraźnie się niecierpliwiąc. – Daj mi zaciętość! Rzuć rękę w górę!

Znowu wykręcając niezgrabnie ręce, spojrzałam na swoje paznokcie. Pasowały do odważnego czerwonego pantofla, który wybrałam na tę, pełną rozmachu, produkcję glamour.

Kolor i kruchy materiał z pewnością wydawały się dużo odważniejsze, niż się czułam.

Mama myślała o jakiejś białawej sukience na dzisiejszy wieczór. Przypomniałam to sobie z nieco wyczerpanym wewnętrznym westchnieniem. Kolejna kompletna zmiana stroju, butów, dodatków. Potrzebowałabym nowego makijażu i fryzury.

A nawet nowe paznokcie...

Klik, klik, klik!

– Evie, kochanie, spójrz w górę, na miłość boską – zażądał fotograf na siłę dodając: – Zobaczmy te twoje wspaniałe, orzechowe oczy!

Zgodziłam się niechętnie, podczas gdy Sophia spisywała swoją listę.

– Także, zaraz po afterparty weźmiemy nocny lot z Chicago do Miami na ten festiwalowy występ na plaży – powiedziała Sophia

– Nie zapomnij, że następnego ranka mamy charytatywny brunch, więc będziesz musiała iść prosto do łóżka – dodała Pam.

Klik, klik, klik!

– Twoje ręce, Evie! Wyglądają jak szpony. Rozluźnij się trochę. Chcemy zaciętości, a nie złej czarownicy!

Wdech na trzy...

Wydech na pięć...

Wiedziałam, że muszę się rozluźnić, nawet bez komentarza o złej wiedźmie.

Moje całe ciało było spięte, a moi fani mogliby to zobaczyć.

Pokaż im, że dobrze się bawisz pomyślałam. ~Chcą, żebyś była uśmiechnięta, zdrowa, w sam raz.~

Świadomie rozluźniłam ramiona, barki i ręce, a fotograf nadal klikał.

Kiedy byłam młodsza, marzyłam o tym, żeby tak wyglądało moje życie – legalna kariera muzyczna, możliwość dzielenia się tym, co kocham, z milionami, w celu uszczęśliwiania ludzi i zbliżania ich do siebie.

Nigdy nie przypuszczałam, że jest to możliwe dla kogoś takiego jak ja.

A jednak byłam tutaj, żyjąc zgodnie ze swoją fantazją.

Od czasu do czasu moje myśli wędrowały trzy lata wstecz. Zanim wraz z rodziną przeprowadziliśmy się do Los Angeles, a moja kariera się rozpoczęła.

Od tamtej pory wszystko zmieniło się tak drastycznie, że czasami kręciło mi się w głowie.

To twój czas przypomniałam sobie, próbując utrzymać pewną postawę.

Czy nadal nie jestem zbyt sztywna?

– A potem mamy wieczorny występ w Orlando… – Sophia kontynuowała.

– Ma wydarzenie prasowe tuż przed – przypomniała jej Pam, zanim zerknęła w moją stronę. – Czerwony dywan przed tym jest ok. Prawda, Evie?

Uh...

Mój umysł zaczynał zwalniać, zapętlać się, gubić...

Przechodząc do kolejnego tematu, Sophia zapytała: – Czy możesz zrobić dwa pokazy w ciągu jednego dnia, Evie?

– Och, nie wiem… – zaczęłam. Potrząsnęłam głową, próbując myśleć jaśniej.

Fotograf przewrócił oczami. – Nie ruszaj się! – pstryknął, nieco gniewnie.

Klik, klik, klik!

– Może – potwierdziła Pam. – Na pewno. Zrobiłaś to przy okazji pierwszej trasy, prawda, Evie?

Klik, klik, klik!

– Postawa, Evie! Dłonie na biodrach, klatka piersiowa otwarta, ramiona do tyłu, broda do góry.

Czekaj, co? Dłonie na klatce piersiowej? Ramiona do góry? Podbródek do tyłu...?

Klik, klik, klik!

Starałam się nadać mojemu ciału zadowalający kształt, który spełniałby choćby połowę tych poleceń.

Ale rozkazy i pytania kierowane do mnie z każdego kąta, zaczynały zlewać się w jedną całość...

Powoli ogarniał mnie znajomy, ciężki ucisk w klatce piersiowej.

– Evie, spójrz w górę! Patrz na mnie!

Nie mogłam. Byłam zamrożona, a ucisk stawał się coraz cięższy.

– Evie, czy ty w ogóle słuchasz?

Dławiłam się, nie mogąc przełknąć własnej paniki.

– Evie!

– Evie?

Nagle poczułam się tak, jakby Evie w ogóle nie istniała.

Kim ona jest? Kim jest Evie Chase?

W tym momencie, moja supergwiazdorska persona uderzyła we mnie jako enigma. Spięłam się cała w napięciu.

Wymamrotałam jakąś niezrozumiałą wymówkę i błyskawicznie wymknęłam się z pokoju, przeskakując nad przewodami i kablami. Szłam szybko, w poszukiwaniu toalety.

W poszukiwaniu ciszy. Samotności. Ulgi.

Wdech na trzy...

Wydech na pięć...

Walczyłam z całych sił, ale nawet liczby straciły sens.

W końcu znalazłam łazienkę, otworzyłam drzwi i rzuciłam się do lustra. Chwyciłam się krawędzi zlewu, trzymając się kurczowo życia i dysząc ciężko.

I wtedy, poza moją kontrolą, mój umysł zaczął się kręcić jak ekran projekcyjny, który oszalał. Szybko cofnął się w czasie...

Rok… Dwa lata… Trzy...

***

Trzy lata wcześniej:

Biegłam sprintem do łazienki dla dziewczyn, łzy spływały mi swobodnie po policzkach.

Minęłam Valerie, która wpatrywała się we mnie oszołomiona.

Może i była moją najbliższą przyjaciółką, nie licząc Adama, ale nie wiedziała nic o tym, co naprawdę do niego czułam.

Przy niej zawsze starałam się zachowywać jak jedyna dziewczyna w szkole, która nie była zakochana w Adamie Fields.

Ale potem… Książka.

Mój śpiewnik.

Wszystkie moje najgłębsze myśli i uczucia, ukryte na zniszczonych stronach tej książki, zostały właśnie ujawnione.

Moje największe przerażenie i sekrety.

Moje codzienne lęki związane z nawet najprostszymi zadaniami.

Czasami tak bardzo nienawidziłam być sobą.

Strach, że nigdy nie dorównam Cassidy, ani nie będę tak kochana jak Addison.

I moja nieśmiertelna miłość do jedynego faceta, o którym myślałam, że naprawdę mnie rozumie.

To wszystko nie było już tylko moje. Należało do całego ciała studenckiego.

Walczyłam, aby utrzymać kontrolę nad swoim oddechem, ale to było niemożliwe.

Więc zamiast tego, gapiąc się w lustro w łazience, po prostu płakałam… i płakałam… i płakałam.

Ponieważ jeden z głównych sposobów na moją ucieczkę, moja pasja i uwolnienie, została właśnie wykorzystana przeciwko mnie.

A jedyna osoba na świecie, na którą najbardziej liczyłam, była moim głównym podejrzanym, który mnie sprzedał.

***

Dzień dzisiejszy:

Jesteś w porządku. Nic ci nie jest. Nic ci nie jest. Wspierałam samą siebie.

Po prostu oddychaj. Zachowaj swoją panikę na później.

Nie możesz tego zrobić teraz, nie tuż przed premierą Cassidy.

Ale pot szczypał mnie w skórę. Kowadło ciążyło na mojej klatce piersiowej.

Objawy błagały o moją uwagę.

Dlaczego to się dzieje teraz? – zapytałam, zwijając wyciągnięte palce w pięści.

Moje zmagania z niepokojem nie były nowe. Pochodziły z czasów, gdy byłam małym dzieckiem, kiedy wszyscy myśleli, że jestem po prostu nieśmiała.

Adam był wtedy moim jedynym bliskim przyjacielem, a potem moja koleżanka z klasy, Grace, zmieniła nasz duet w trio.

Poza moją rodziną, Adam i Grace byli praktycznie jedynymi ludźmi, z którymi rozmawiałam.

Wtedy, jeden z moich nauczycieli w szkole podstawowej powiedział moim rodzicom o możliwym zaburzeniu lękowym. Zaczęłam pracować z naszym lekarzem, żeby sobie z tym poradzić.

Głębokie oddychanie, terapia i zgłębianie mojej miłości do muzyki i pisania zrobiły różnicę, ale najważniejszą rzeczą było wspieranie samej siebie.

W siódmej i ósmej klasie czułam się już prawie jak wyleczona, dzięki zachęcie moich rodziców, sióstr, Adama i jego rodziny, Grace, a nawet i koleżanki "kujonki" Valerie.

Dopóki mój świat nie został zachwiany w pierwszym roku na dziedzińcu szkoły, parę sekund przed tym, jak uciekłam do łazienki.

To wtedy mój cenny system samowsparcia – ten, na którym tak bardzo polegałam, który utrzymywał mnie przy zdrowych zmysłach – zaczął pękać i rozpadać się na kawałki.

Z ogromną frustracją uderzyłam pięścią w umywalkę. Mój niepokój przechodził w gniew.

Nienawidziłam czuć się w ten sposób.

Nienawidziłam czuć się, jakbym się cofała. Nienawidziłam czuć się, jakbym była sama. Nienawidziłam czuć się, jakbym zawodziła ludzi.

Zaczęłam się poruszać.

Nie mogłam wyjść z mojej własnej głowy. Stałam się jeszcze bardziej niespokojna z powodu bycia niespokojną! Bałam się, że się załamię.

Nie czułam się tak od czasów, kiedy płakałam lub rzygałam przed szkołą, w zasadzie każdego ranka.

Modliłam się, żebym już nigdy się tak nie czuła.

Ale teraz jest tak, jakbym przeżywała to wszystko od nowa.

I… Nie mogę tego zrobić.

Jakby na zawołanie, ściany wokół mnie zaczęły się zapadać, podłoga skraplać pod moimi, i tak już nie stabilnymi, obcasami, a lustro zmieniło się w takie, jakie można znaleźć w domu uciech.

Nie mogłam oddychać.

Kolana mi się ugięły.

A palce drżały.

Mój język i gardło wyschły na papier ścierny.

W falującym, zniekształconym odbiciu, tuż przed tym jak pochłonęła mnie całkowita czerń, patrzyłam, jak się załamuję.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea