Al Nadaha - Okładka książki

Al Nadaha

Aya Sherif

Rozdział 2

LAYLA

Uśmiech pojawił się na moich ustach, gdy w końcu dotarliśmy na wieś. Rozciągała się przed nami jak wielka kołdra złożona ze złotych, brązowych i zielonych kwadratów.

Zawsze w wyjątkowy sposób sprawiała, że czułam się spokojna. Wiejący wiatr, świeże powietrze, czyste niebo, promienie słońca i śpiew ptaków – wszystko to było jak hymn śpiewany prosto do mojej duszy.

Do tego ludzie byli tam naprawdę mili i szczerzy. Nigdy nie interesowało ich ocenianie się nawzajem i nie przejmowali się polityką, która zawsze wydawała się być największym problemem w naszym kraju.

Nie przejmowali się niczym, co znajdowało się poza ich małą bańką.

Zajmowali się życiem z dnia na dzień, troszcząc się jedynie o zdobycie wystarczającej ilości czystych pieniędzy na najprostsze potrzeby egzystencji, takie jak wyżywienie się i spokojne wychowanie dzieci.

Kiedy wreszcie zaparkowałam samochód, na moich ustach automatycznie pojawił się uśmiech, gdy spojrzałam na dom, z którym wiązały się jedne z moich najlepszych wspomnień z dzieciństwa.

Spojrzałam na matkę i zauważyłam to, że uśmiecha się do mnie bez słowa.

– Co? – zapytałam, odwzajemniając uśmiech.

– Nic – potrząsnęła głową, a jej uśmiech nie znikał. – Po prostu dobrze jest widzieć cię znowu uśmiechniętą.

Mój uśmiech nieco przygasł gdy przypomniałam sobie o tym, ile sprawiłam jej przykrości.

Nienawidziłam tego, że musiała znosić tak wiele obciążeń ze względu na mnie, zwłaszcza w ciągu ostatnich kilku tygodni, kiedy byłam najgorszą wersją samej siebie.

Mój ojciec zmarł, kiedy byłam w liceum. Od tamtego dnia matka była jedynym źródłem stabilizacji, jakie miałam na tym świecie.

Była skałą, która stała mocno w chaotycznej burzy, jaka rozpętała się po jego śmierci. Była moją siłą i jedynym powodem, dla którego wciąż walczyłam, kiedy wydawało mi się, że straciłam resztki woli.

Zawdzięczałam jej wszystko i dlatego też nie mogłam pozwolić sobie na to, by ten drań mnie pokonał. Musiałam się z tego otrząsnąć. Musiałam – zarówno dla mojej matki, jak i dla siebie...

Wydałam z siebie cichy chichot. – Wiem, że mój uśmiech jest zbyt jasny jak na ten świat, ale naprawdę musimy się zbierać. Nie chcemy, żeby babcia na nas długo czekała, prawda?

Zachichotała. – Tak, na pewno przygotowała dla nas ucztę i będziemy mieli spore kłopoty, jeśli jedzenie wystygnie.

Wysiadłyśmy z samochodu i poszłyśmy prosto w stronę domu. Nie zdążyłyśmy nawet zapukać do drzwi, bo od razu spotkałyśmy się z najjaśniejszym uśmiechem mojej ukochanej babci.

Jej szare oczy rozbłysły swoim zwykłym ciepłem, które zawsze przynosiło mi ukojenie. Jej białe włosy były dobrze ukryte pod chustą. Wymykało się spod niej tylko kilka kosmyków.

Nigdy nie znudziło mi się studiowanie licznych zmarszczek na jej twarzy, które były mapą jej duszy, pokazującą wiele ścieżek, którymi podążała przez swoje długie i fascynujące życie.

Obejmując ją w najściślejszym uścisku, czułam to, że kleją mi się oczy, gdy wtuliłam twarz w jej ramiona. Nie musiałam wypowiadać żadnych słów. Sam uścisk wypowiedział więcej, niż tysiąc słów.

Odsunęłyśmy się od siebie, a ona ujęła w dłonie moją twarz, i szeroko się uśmiechnęła. – Tak bardzo za tobą tęskniłam, Layla.

– Ja też, babciu – odezwałam się, uśmiechając się do niej ciepło. Mój uśmiech zmienił się jednak po chwili w lekką zmarszczkę. – Nie bardzo rozumiem, dlaczego odmawiasz zamieszkania z nami w mieście.

Zaśmiała się cicho. – Miałabym stąd wyjechać? Z mojego domu? Domu twojego dziadka? – jej uśmiech miał słodko-gorzką naturę. – Nigdy nie będę mogła tego zrobić. Chciałabym wydać ostatnie tchnienie właśnie w tych murach.

– Daj spokój, nie mów tak, mamo – przerwała mama, podchodząc bliżej i mocno przytulając babcię.

Chociaż babcia była jej teściową, moja mama nigdy nie nazywała jej inaczej niż mama. I była przyzwyczajona do opiekowania się nią, zarówno przed, jak i po śmierci ojca.

– To nic nadzwyczajnego, Lubna – moja babcia wydała z siebie smutny chichot i wzruszyła ramionami. – Taki jest po prostu cykl życia.

Jej ton złamał mi serce, więc postanowiłam szybko zmienić temat. – Dość już tego gadania. Naprawdę umieram z głodu, a mój żołądek zaczyna hałasować.

Zrobiłam smutną minę, która sprawiła, że oboje się roześmiały. I w ten sposób cała nasza trójka weszła do domu.

Nieważne, ile razy wchodziłam do tego domu, zawsze od pierwszego spojrzenia zapierało mi dech w piersiach.

I nie mogłam przestać myśleć o tych wszystkich ważnych historycznych wydarzeniach, które miały w nim miejsce. Okupacja, przejście kraju z monarchii do republiki, wojna.

Czułam się tak, jakbym przeniosła się w przeszłość – do epoki, która była tak elegancka i prosta pomimo wszystkich skomplikowanych wydarzeń, które miały miejsce w tamtym momencie historii.

Zjadłyśmy razem kolację i, jak zwykle, moja babcia przygotowała dla nas kilkanaście różnych potraw. Jedzenie nie mogło być smaczniejsze.

A potem rozmawiałyśmy o tym, jak życie traktuje nas wszystkie i jak nie jest dla mnie zbyt łaskawe.

– Nienawidziłam tego idioty od pierwszej chwili. Był dla ciebie za niski, moja droga – skomentowała babcia Karima, mojego byłego narzeczonego z piekła rodem.

– Tak, powinnam była to przewidzieć – przykleiłam uśmiech, który, jak się przekonałam, nie był zbyt przekonujący, bo widziałam w ich oczach litość.

Nie podobało mi się to, w jakim kierunku zmierza ta rozmowa, więc postanowiłam zmienić temat. – Babciu, redaktor naczelny czasopisma, w którym pracuję, poprosił mnie o napisanie artykułu na bardzo osobliwy temat.

Uniosła brwi.

Uśmiechnęłam się, zanim zaczęłam kontynuować. – Poprosił mnie o to, abym napisała o Al Nadasze.

Obserwowałam to, jak jej twarz zbladła o kilka odcieni, a oczy rozszerzyły się nieznacznie. Udało jej się szybko ukryć zmianę jej wyrazu i nie zauważyłabym tego, gdybym nie mrugnęła.

Próbowała wymusić dla mnie lekki uśmiech, ale mogłam stwierdzić, że nie był on szczery.

– Ciekawy temat – mruknęła w końcu.

Przyglądając się jej przez kilka sekund nie byłam w stanie określić tej nagłej przyczyny zmiany nastroju. Coś takiego zadziało się z pewnością, ale nie byłam w stanie stwierdzić, czy było to zwykłe zaskoczenie, czy też strach.

– Pomyślałam, że mogłabyś mi w tym pomóc. Nie sądzę, aby ktokolwiek znał się na tych starych opowieściach lepiej niż ty – powiedziałam, wciąż nie spuszczając z niej wzroku i czekając na jakąkolwiek reakcję.

Patrzyła na mnie przez dobrą minutę z kamiennym wyrazem twarzy, zanim w końcu się odezwała. – To przeklęte stworzenie terroryzowało tę wioskę przez dziesięciolecia i spowodowało tak wiele cierpień.

Zatrzymała się na kilka chwil, patrząc na mnie z dystansem.

– Jest coś, o czym nikomu jeszcze nie mówiłam; coś, co wydarzyło się naprawdę dawno temu. Coś, co dowodzi, jak straszne rzeczy może uczynić to przeklęte stworzenie.

Jej oczy wyglądały bardzo smutno, tak, jakby były dotknięte jakimś wspomnieniem, które ją nawiedzało. Patrzyłam na nią z zainteresowaniem, czekając a to, co powie, aby uchylić rąbka tajemnicy.

– Moja siostra, Amina...

Przerwałam jej. – Twoja siostra? Nie wiedziałam o tym, że masz siostrę – spojrzałam na nią z zaskoczoną miną.

Uśmiechnęła się lekko, ale widać było, że był to gorzki uśmiech. – Była moją starszą siostrą i zmarła, zanim poznałam twojego dziadka. Naprawdę nie lubię poruszać tego tematu. To po prostu zbyt bolesne.

– Jak to się stało? – zapytałam, czym zasłużyłam sobie na spojrzenie od mojej mamy, która przysłuchiwała się w milczeniu naszej rozmowie.

Babcia uśmiechnęła się gorzko i zauważyłam też to, że jej dolna warga drży. Zacisnęła mocno dłonie. – Najlepiej chyba zacząć od początku.

Skinęłam głową i czekałam na to, aż będzie kontynuować.

– Było lato 1956 roku, kiedy mężczyzna, którego Amina kochała przez całe życie, poprosił o jej rękę, a nasz ojciec się na to zgodził.

– W tym czasie w kraju trwała wojna, a Husajn, nowy narzeczony Aminy, został poproszony o wstąpienie do wojska wraz z wieloma mężczyznami z naszej wioski.

Moja babcia przestała opowiadać tę historię i wzięła niepewny oddech.

Patrzyłam na to, jak przez jej ciało przebiega szybki dreszcz i jak próbuje opanować drżenie rąk.

Zastanawiałam się, co było powodem takiej reakcji.

Zamknęła oczy, zanim zaczęła kontynuować. – Ale zanim odszedł stało się coś dziwnego. Wezwała go Al Nadaha – zrobiła pauzę i wzięła gwałtowny wdech.

– Zaczął się dziwnie zachowywać i stał się agresywny. Po krótkim czasie znaleziono jego ciało. Unosiło się na wodzie. Sądzono, że popełnił samobójstwo, ale my wiedzieliśmy lepiej.

– To sprawka tej diabelskiej istoty.

Kiedy skończyła, moje oczy były szeroko otwarte. – A co się stało z twoją siostrą, Aminą?

Zanim udzieliła mi odpowiedzi wydała z siebie głębokie westchnienie, które, jak mogłam stwierdzić, było wypełnione wieloma cierpieniami. Strata, która ją dotknęła, była o wiele większa niż ona; nie mogła tego znieść.

– Poświęciła swoje życie na zbieranie informacji o Al Nadasze i odnalezienie jej tajemnicy. Myślała, że będzie mogła się na niej zemścić za to, że pozbawiła ją miłości życia.

Moja babcia zadrwiła, gdy ostatnie zdanie opuściło jej usta. – To stworzenie zabrało ich oboje. Zabiło Husajna, a Aminę doprowadziło do śmierci.

– Zmarła niedługo po śmierci Husajna, a ja byłam pewna tego, że to właśnie jej obsesja na punkcie tego demona doprowadziła ją do takiego stanu.

Zamrugałam kilka razy, nie wierząc w to, co słyszę, i że istnieje możliwość, aby Al Nadaha mogła być prawdziwa.

– Amina miała nawet swój dziennik. Był on poświęcony badaniom nad tym stworzeniem – powiedziała babcia, a jej słowa natychmiast przykuły moją uwagę.

– Czy ten dziennik wciąż tu jest? – poczułam, że poczucie winy ściska mi wnętrzności, gdy tylko pytanie opuściło moje usta, bo nie udało mi się ukryć podekscytowania w moim tonie.

– Tak, mam go przy sobie. To ostatnia pamiątka po Aminie, jaka mi została – babcia westchnęła, po czym spojrzała na mnie. – Chcesz go zobaczyć?

Przytaknęłam. – Tak, proszę.

Wstała na równe nogi i zniknęła w swoim pokoju. Wróciła po chwili z czarnym notesem w ręku. Podała mi go.

Spojrzałam na dziennik w mojej ręce i szybko przerzuciłam kilka stron.

– Babciu, mogę go zatrzymać na jakiś czas? Obiecuję, że będę się nim dobrze opiekować. Wiem, że wiele dla ciebie znaczy i zwrócę go, gdy tylko z nim skończę.

Babcia westchnęła głęboko, po czym skinęła na mnie głową. – Dobrze, ale musisz być ostrożna. Zawsze wydawało mi się, że ten dziennik ma w sobie coś dziwnego.

– Za każdym razem, gdy go czytam, czuję, że skręca mi się żołądek, a w klatce piersiowej pali mnie tak, jakby powietrze wyrywało mi się z płuc. Moje serce mówi mi, że jest otoczony ciemnością, zły.

Znów spojrzałam na dziennik, zupełnie ignorując to, co babcia mówiła o ciemności, która go otacza. Liczyły się dla mnie tylko tajemnice zawarte w jego stronach.

I wszystkie informacje, które pomogą mi napisać najbardziej zabójczą historię o stworzeniu, które kiedyś terroryzowało pokolenia.

Na moich ustach pojawił się lekki uśmiech, gdy w mojej głowie zaczęły układać się fragmenty planu.

Zapowiadało się ciekawie.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea