Królowa Wojowników - Okładka książki

Królowa Wojowników

Danni D

0
Views
2.3k
Chapter
15
Age Rating
18+

Summary

Ariel to dwudziestoletnia wilkołaczka, która marzy, aby stać się wojowniczką stada. Przynajmniej tak było do czasu, gdy dwa lata temu została porwana przez łowców i wykorzystana jako obiekt straszliwych eksperymentów. Z pomocą Księżycowej Bogini Ariel w końcu odzyskuje wolność. Ale znalezienie partnera i kontynuowanie życia tam, gdzie skończyła, może być jeszcze trudniejsze, niż sobie wyobrażała.

Kategoria wiekowa: 18+

Zobacz więcej

145 Chapters

Dar Bogini

ARIEL

- Chodź, Ariel! Pokaż mi, co masz.

Muskularne ramiona Xaviera oplatają moje ciało, po czym przyciska moje plecy do ściany.

Czuję się oszołomiona ziemistym zapachem, który unosi się wokół nas, a gdy jego szeroka klatka piersiowa przylega do mojej, zaczynam tracić oddech.

Nie mogę pozwolić, żeby mnie rozproszył.

Nie zamierzam się poddać.

Muszę udowodnić, do czego jestem zdolna.

Szybko chwytam Xaviera za nadgarstek, przeciągam go przez ramię i plecy, przewracając chłopaka na glebę.

Uśmiecham się. - Czy to jest to, co chciałeś zobaczyć?

Tłum szaleje - tak, tłum. Jestem w środku najtrudniejszego testu w moim życiu i wszyscy czekają, aby zobaczyć, czy stanę na wysokości zadania, czy padnę na twarz.

Wszyscy moi koledzy z drużyny dopingują mnie z boku, mając nadzieję, że zdam mój ostatni test, by stać się pełnoprawną wojowniczką stada.

Nagle czuję, jak moje nogi osuwają się i ląduję na plecach, twardo.

W ciągu kilku sekund, Xavier jest na mnie - naprawdę na mnie.

Mam na sobie tylko stanik sportowy, a nasze ciała, śliskie od potu, przylegają do siebie, kiedy on przypiera mnie w dół.

On pochyla się i szepcze mi do ucha. - Po prostu poddaj się, Ariel. Nie walcz z tym.

Moje serce bije, grożąc, że pęknie w mojej piersi.

Czuję gorący oddech Xaviera na mojej szyi. - Może później możemy to zrobić bez ubrania.

Jego ręka przesuwa się w dół mojego brzucha do mojego uda. Chwyta je mocno, spragniony.

Moje ciało drży pod nim, pragnąc jego dotyku, poddając się ciepłu.

Poddanie się jest kuszącą propozycją, szczególnie biorąc pod uwagę, jak pociągający jest Xavier, ale teraz mam ważniejsze rzeczy na głowie...

Delektuję się wyrazem szoku na twarzy Xaviera, gdy unoszę nogi do góry i owijam je wokół jego szyi, chwytając go w trójkątny uścisk.

Ważniejsze rzeczy: skopanie mu tyłka.

Wygląda na to, że teraz to ja jestem na górze - szepczę.

Ściskam uda tak mocno, jak tylko mogę, upewniając się, że Xavier nie będzie w stanie się uwolnić.

Chwilę później Xavier stuka w ziemię, sygnalizując swoje poddanie.

Tłum wiwatuje, a moi koledzy z drużyny gromadzą się na arenie, skacząc, krzycząc, rozpylając napoje sportowe we wszystkich kierunkach.

Upadam z powrotem na podłogę, oszołomiona. Czy naprawdę przed chwilą wygrałam z Xavierem? Czy ja naprawdę wygrałam?

Xavier wstaje przede mną i wyciąga rękę. Chwytam ją, a on ciągnie mnie do góry, potem prosto do swojej klatki piersiowej.

- Dobra robota, Ariel. Dzisiaj udowodniłaś, że jesteś prawdziwą wojowniczką.

Pochyla się i przez chwilę myślę, że chce mnie pocałować, ale wtedy...

Xavier warczy cicho do mojego ucha. - A dziś wieczorem udowodnisz, że jesteś godna alfy winny sposób.

Moje serce skacze mi do gardła i jestem całkowicie pozbawiona mowy.

Oh, bogini- Xavier pragnie MNIE?

***

Siadam obok spokojnego jeziora, zacienionego przez baldachim drzew nade mną, i ściągam buty, rzucając je na bok.

Zanurzam stopy w wodzie i oddycham z ulgą.

Moje stopy mnie bolą. Trening jest zawsze męczący, ale zdecydowanie mnie zahartował, a dziś w końcu się opłacił.

Nie jestem już tylko stażystką...

Dziś oficjalnie należę do wojowników watahy.

Z dumą spoglądam na tatuaż półksiężyca na wewnętrznej stronie mojego ramienia - znak wojownika.

Moja wataha, Crescent Moon Pack, ma jeden z najlepszych programów szkolenia wojowników w okolicy, a mój szwadron stał się dla mnie jak druga rodzina.

Nazywamy się "X- Squad" na cześć naszego nieustraszonego lidera, Xaviera.

Cóż, prawdę mówiąc, to on wymyślił tę nazwę, ale ja uważam, że jest całkiem chwytliwa.

Odgłosy chrząknięć i gardłowego warczenia nagle zwracają moją uwagę na pobliskie doki.

O wilku mowa...

Xavier toczy sparing z naszym kolegą z drużyny, Jamesem.

Wysyła szybkie jak błyskawica ciosy w kierunku Jamesa, utrzymując go w równowadze, po czym wyskakuje w powietrze i wykonuje kopnięcie prosto w jego brzuch, powalając go na tyłek.

Xavier powoli zdejmuje koszulę, odsłaniając swój napięty tors i prężące się mięśnie, wycierając pot z lśniącego ciała.

Bogini, on jest taki sprawny...

Xavier posłał Jamesowi zarozumiały uśmiech. - Może i dostałeś swój znak księżyca, ale nadal nie możesz się ze mną równać, chłopaczku.

Xavier zaczyna się napinać, a kiedy pochylam się do przodu, aby lepiej się przyjrzeć, prawie wpadam twarzą do jeziora.

Udaje mi się złapać równowagę w samą porę, wpatrując się w swoje odbicie w wodzie.

Moje kasztanowe włosy są w absolutnym nieładzie, ale moje ciemnożółte oczy wyróżniają się spośród brudu na całej twarzy.

Kiedy byłam mała, tata zawsze mówił, że moje oczy wyglądają jak słoneczniki, więc zaczął nazywać mnie swoim małym słonecznikiem, dopóki nie zaprotestowałam przeciwko takiemu dziewczęcemu przezwisku.

Nie jestem kwiatkiem, jestem wojowniczką! krzyczałam z oburzeniem.

Zaczął więc nazywać mnie swoim małym wojownikiem i to przylgnęło.

Nie mogę się doczekać, aby przekazać mu wiadomość o moim przyjęciu do programu wojowników.

Wiem, że będzie ze mnie taki dumny.

Moja matka, z drugiej strony...

Uważa, że bycie wojownikiem jest niewłaściwe dla dziewczyn. Zawsze mówi mi, że powinnam być bardziej podobna do mojej siostry, Natalii.

Natalia nigdy nie dałaby się złapać z poplątanymi włosami i brudną twarzą - zawsze taka zadbana i poprawna.

Kiedy patrzę w górę, zauważam, że Xavier gapi się na mnie z doków. Natychmiast zaczynam się krępować, próbując wygładzić kołtuny we włosach.

Propozycja Xaviera wciąż jest świeża w mojej głowie, ale nie jestem pewna, co zrobię.

Nie jesteśmy jeszcze oficjalnymi partnerami, a część mnie chce poczekać...

Ale Bogini, on na pewno jest gorący. Rzuca mi uśmieszek, a ja szybko się odwracam, zakłopotana.

Ugh, czemu muszę teraz wyglądać tak źle?

Zawsze myślałam, że Xavier lubi paniusie, jak moja siostra. Nigdy nie pomyślałabym, że ja jestem w jego typie.

Naprawdę żałuję, że nie poszłam pod prysznic po moim treningu, ale byłam tak podekscytowana, że dostałam swój znak wojownika.

- Czym się przejmujesz? - arogancki, ale pewny głos odzywa się za moimi plecami.

- Zawsze wyglądasz, jakbyś właśnie walczyła ze stadem wilków - przeczesywanie palcami włosów tego nie zmieni.

Oh Amy, nigdy się nie zmieni.

Moja najlepsza przyjaciółka, Amy, siada obok mnie i szturcha mnie w ramię.

Jestem zaskoczona, że jesteśmy tak dobrymi przyjaciółkami, biorąc pod uwagę, że jest bardziej podobna do Natalii niż mnie, ale jesteśmy nierozłączne od dzieciństwa.

- Słyszałam nowiny! Musimy wyjść i świętować, dziewczyno! - mówi, wkładając swoje stopy do wody, obok moich

- Szczerze mówiąc, jestem wyczerpana - mówię. - Może będziemy musiały poczekać ze świętowaniem do innego wieczoru.

Poza tym, mogę mieć plany na wieczór z Xavierem...

Wyglądasz bardziej czerwono niż krwawy księżyc - mówi, gdy nagle zauważa Xaviera paradującego po doku, bez koszuli. - Czy to z powodu treningu, czy z jego powodu.

- Nie wiem, o czym mówisz- mówię, moja twarz staje się coraz cieplejsza.

- Błaaaaagam powiedz mi, że nie podkochujesz się w tym umięśnionym kretynie - Amy mówi, potrząsając głową. - Wiesz, że on tylko dostał tę rolę lidera zespołu, bo jest następny w kolejce do bycia Alfą.

- On jest również naprawdę dobrym wojownikiem - ripostuję w jego obronie.

- O mój Boże, chcesz, żeby był twoim partnerem! - Amy mówi, drażniąc się ze mną. - Chcesz mieć jego szczenięta, prawda?

- Wcale nie! - krzyczę, chlapiąc na nią wodą. - Nie myślę o nim w ten sposób w ogóle! Jedynym rodzajem partnerów, jakimi jesteśmy, jest partnerzy z drużyny.

Pewnie, możesz to sobie powtarzać.

- Myślę, że będziesz wiedziała na pewno, kiedy skończysz osiemnaście lat za kilka miesięcy- odpowiedziała, unosząc brwi.

Wilkołaki mogą rozpoznać swoich towarzyszy dopiero, gdy oboje skończą osiemnaście lat, więc potencjalnie ma rację; mój towarzysz mógł być tuż pod moim nosem przez cały ten czas.

Ale niektóre wilki nigdy nie znajdują swojej drugiej połówki... i w końcu łączą się w pary z innymi wilkami w tej samej sytuacji.

Smutno mi na myśl o tym, że nie czeka się na swojego prawdziwego partnera.

- Wystarczy pomyśleć - twoim przeznaczonym partnerem może być każdy z tej watahy - mówi Amy, wzdychając.

- Albo z innej watahy - odpowiadam, poprawiając ją. - Nasi przeznaczeni partnerzy nie zawsze są tak blisko domu. Chociaż jeżeli Bogini chce, nie będziemy musieli szukać zbyt daleko.

- Jeśli mój kolega jest w jakimś odległym stadzie, oddalonym o pół świata, myślę, że mogłabym nawrócić się na nową religię- mówi Amy z uśmiechem.

Obie wybuchamy śmiechem i opadamy z powrotem, kładąc się na trawę. Gdy niebo ciemnieje, księżyc w kształcie półksiężyca staje się wyraźny.

- Myślę, że będę musiał po prostu poczekać i zobaczyć, co przeznaczenie ma mi do zaoferowania - mówię, uśmiechając się.

DWA LATA PÓŹNIEJ

Czuję, jak łańcuchy zaciskają się mocniej i walczę z chęcią krzyknięcia z bólu. Srebrne kajdany wgryzają się w moje nagie nadgarstki.

Można by pomyśleć, że po dwóch latach traktowania mnie jak bezwartościowe zwierzę, eksperyment naukowy, przyzwyczaiłam się do bólu, ale czasami staje się on nie do zniesienia.

Pierwszy rok był najgorszy...

Eksperymenty - wstrzykiwanie mikrodawek płynnej wilczej zmory do moich żył i analizowanie wpływu na moje ciało. I mojego wewnętrznego wilka.

Na początku dowiedziałam się, że palące uczucie przepływające przez moje żyły to właśnie wilkbana, która osłabiła i odcięła moje połączenie z wilkiem.

Byłam cały rok bez mojego wilka. Czułam go tylko w odległych zakamarkach mojego umysłu, skomląc z bólu i smutku.

Nigdy w życiu nie czułam się tak przytłaczająco samotna.

Zabrali mi rodzinę...

Moich przyjaciół...

I mojego wilka.

Moje oczy zaczynają się zamykać, gdy ból staje się zbyt silny.

Czuję ostre uderzenie w mój już posiniaczony policzek.

- Jeszcze mi nie zemdlej, suko. Ledwie zaczęliśmy dzisiejszy dzień - Curt, przywódca łowców, szarpie swoimi brudnymi paznokciami moje ramię.

- Idź do diabła - mówię, zbierając w sobie to, co jeszcze zostało mi z walki.

Zimne, szare oczy Curta - jakkolwiek dziwnie to brzmi - są jedyną rzeczą, która trzyma mnie przy życiu. Myśl o wyrwaniu ich z jego głowy...

Często myślę o tym, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam te oczy - tej samej nocy, kiedy zostałam przyjęta na szkolenie wojowników.

Zasnęłam nad jeziorem, a kiedy się obudziłam, te oczy unosiły się nade mną, patrząc na mnie z bezwzględną złośliwością.

Nasza wataha nigdy nie zrobiła nic złego dla ludzkości, ale to nie miało znaczenia dla łowców.

Wszystko czego chcą to całkowite wyplenienie wilkołaków.

Ale czego chcą ode mnie - dlaczego utrzymują mnie przy życiu, by eksperymentować na mnie przez dwa lata - nie mam pojęcia.

- Myślę, że trzeba ci przypomnieć o twoim miejscu, kundlu - mówi Curt, podnosząc strzykawkę wypełnioną srebrnym płynem.

- Nie...NIE!- krzyczę, gdy nakłuwa moją skórę.

Mój kręgosłup zaczyna się rozciągać i straszny hałas pękania odbija się echem w całym pokoju, kiedy moje kości się łamią.

On w jakiś sposób zmusza mojego wilka do wyjścia, ale srebro powstrzymuje moje ciało przed uzdrowieniem podczas transformacji.

Ból jest nieznośny.

Czuję, jak żebra przebijają mi płuca, a krew wylewa się z ust.

W rzeczywistości wylewa się z kilku miejsc w moim ciele, ponieważ moje kości przebijają się przez skórę jak zmasakrowany bałagan.

- Kurwa, kurwa, kurwa! - krzyczy Curt. - Chyba dałem jej za dużo! Medyk! Dawaj tu, kurwa!

Tak bardzo chcę wyć z bólu, ale jedyne, co mogę z siebie wydusić, to żałosne, zgrzytliwe sapanie.

Pokój zaczyna się rozmywać i zamykać wokół mnie.

- Ustabilizuj ją, kurwa Curt krzyczy. - Nie możemy stracić naszego najlepszego obiektu badań. Ona jest prawie doskonała!

W ciemności słyszę miękki i eteryczny głos...

Nie poddawaj się, moje dziecko.

***

Znów siedzę na brzegu jeziora, tak jak dwa lata temu, ale tym razem to nie Amy siedzi obok mnie, ale kobieta, której nigdy wcześniej nie widziałam.

Jest piękna pod każdym względem: blade niebieskie oczy, długie srebrne włosy biegnące po jej plecach i mleczna, gładka skóra, która wydaje się lśnić.

Kim jest ta niesamowita kobieta?

- Witaj, Ariel. Szkoda, że nie spotykamy się w lepszych okolicznościach- powiedziała ciepło kobieta.

- Kim... kim jesteś? I skąd mnie znasz? - pytam, zdezorientowana.

- Mam na imię Selena, ale możesz nazywać mnie boginią księżyca - odpowiada delikatnie się śmiejąc.

Bogini! Bogini księżyca. Święta…

- Nie denerwuj się, moje dziecko. Muszę cię przeprosić.

Bogini księżyca chce mnie przeprosić?? Chyba nie czułam jej obecności od dłuższego czasu.

- Nigdy nie miałaś być zabrana przez łowców - mówi spokojnie, jej ciepły uśmiech nie schodzi z jej twarzy.

- Ale moja siostra, Fate, potrafi być dość mściwa i miała inny plan w głowie. Nieczęsto spotykamy się twarzą w twarz.

- Znam to uczucie - mówię, myśląc o mojej własnej siostrze..

- Aby naprawić te krzywdy, obdarzam cię darem - darem uzdrawiania.

Selene pochyla się do przodu i całuje mnie w czoło. - Obyś uzdrowiła zarówno swój własny ból...jak i ból innych. Bądź światłem dla tych, którzy potrzebują go najbardziej.

Gdy Selene usiadła z powrotem, położyła dłoń na moim policzku, a jej oczy zalśniły.

- Jeszcze jedna rzecz, Ariel. To nie jest życie, które dla ciebie zaplanowałam. Musisz uciec z tego miejsca i znaleźć swojego partnera.

- Mojego partnera? Czekaj, kto jest moim towarzyszem?

Czuje ciepło przebiegające przez moje ciało, a bogini zaczyna znikać.

- Znajdź go, Ariel. Tylko ty możesz go uleczyć.

***

Obudziłam się, nadal przykuta do stołu operacyjnego, choć sala była pusta.

Co to było? Jakiś dziwny sen spowodowany gorączką.

Kiedy mgła snu zaczyna znikać, jedna rzecz staje się jasna.

Powinnam być martwa.

Zanim zemdlałam, całe moje ciało było połamane, moje kości wystawały z ciała, traciłam tak dużo krwi...

Więc wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy podniosłam szyję, by spojrzeć na moje pokiereszowane ciało i odkryłam, że...

Wszystkie moje rany zostały wyleczone.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea