Żądanie króla Alfa - Okładka książki

Żądanie króla Alfa

J.M. Felic

WIELKI ZŁY WILK

Serena

Obudziłam się, o dziwo, bez dokuczliwego bólu głowy, mimo że pamiętałam, iż straciłam przytomność na środku balkonu – tak zwanego balkonu króla.

Powinnam była uderzyć o ziemię, doznać wstrząsu mózgu, a może złamać kręgosłup, ale czułam się tak samo zdrowa, jak przed rozpoczęciem tej całej hulanki.

Albo balkon miał bardzo miękkie podłoże, albo mój upadek był podcięty – nie bardzo pamiętałem, co się działo po utracie przytomności, ale tak czy inaczej było mi to na rękę.

Wszystkie wspomnienia z ostatnich kilku godzin – lub minut? A może dni? Nie mogłam być tego pewna – wróciły do mnie jak powódź w momencie, gdy moje oczy się otworzyły. Mój natychmiastowy komentarz brzmiał: – Tak, jestem w świecie fantazji. Jakże to wspaniałe? – Ale mój zdrowy rozsądek wtrącił się, przypominając mi, że tak, moja głowa była zagrożona rozczłonkowaniem. Ten arogancki człowiek, który nazywał siebie królem, obiecał, że zostanę ścięta z pierwszym brzaskiem dnia.

Szybko obejrzałam siebie i miejsce, w którym się znajdowałam. Leżałam na łóżku z bardzo miękkim materacem i poduszkami, ubrana w dość jedwabistą, krótką sukienkę sięgającą do kolan. Podrapałam się po nosie.

Najwyraźniej nie byłam na własnym łóżku i w piżamie, a to oznaczało, że nie śnią mi się wydarzenia z tymi mężczyznami, które zapamiętałam.

Łóżko było czteroosobowe, jego grube zasłony były rozpostarte tak, że całkowicie zakrywały materac.

W środku ogarnęła mnie ciemność. Musiałam wyciągnąć rękę, by móc sięgnąć po tkaninę i sprawdzić, co dzieje się na zewnątrz.

Serce zabiło mi wtedy szybciej. Był dzień, a może nawet ranek, co oznaczało, że mój czas się skończył i prawdopodobnie wkrótce pożegnam się z głową. Uczucie strachu ogarnęło mnie wtedy od stóp do głów.

– O nie... – mruknęłam, potrząsając głową. – Nie, nie, nie, nie, nie, nie! Muszę znaleźć sposób na wydostanie się z tego miejsca!

Zaszamotałam się, aby opuścić łóżko, wypychając się z ciemności do światła.

Kiedy moje stopy uderzyły o zimną, błyszczącą podłogę, właśnie wtedy zobaczyłam dwóch strażników stojących przy otwartych drzwiach po prawej stronie, ubranych w zbroje i hełmy.

Wyglądali poważnie jak samozwańcza Mobilna Legenda z całym tym niebezpiecznym nastrojem i spiczastymi, ciężkimi włóczniami.

Położyłam dłoń na ustach, żeby stłumić oddech. Pomimo zakrytych twarzy czułam ich wzrok na sobie, ale na szczęście nie poruszyli się ani o centymetr, zupełnie jak ci strażnicy w pałacu Buckingham.

To dobrze.

Odwróciwszy się, poszukałam innego wyjścia z pokoju. Były tam drugie drzwi po lewej, niedaleko łóżka, więc powoli, żeby nie wzbudzać podejrzeń, zbliżyłam się do nich.

Po wejściu do środka jęknęłam, czując rozczarowanie na widok znajomego układu komfortowego pokoju z przeszklonymi ścianami i ogromnym, parującym basenem.

– Woda będzie bardzo przyjemna dla twojej skóry, gdy zanurzysz się w basenie. Spróbuj, nalegam – zaczął nagle męski głos za mną.

Odwróciłam się, aby zobaczyć mojego intruza, a tam był on, człowiek, o którym pamiętałam, że był bratem króla.

– Witam. Jestem książę Elijah, brat króla Aero z Królestwa Phanteonu, królewski doradca Jego Wysokości i samozwańczy kobieciarz. Czy mogę poznać twoje imię, piękna panno?

Zamiast odpowiedzieć, zmarszczyłam brwi i powiedziałam: – Przyjemności są bezużyteczne, gdy jesteś tu po to, by asystować mi przy mojej zgubie.

– Zgubie? – Jego brwi wygięły się w łuki, a on sam wyglądał na zdezorientowanego. – Co sprawiło, że tak myślisz?

Zadrwiłam. W co ten człowiek się bawił?

– Jeśli dobrze pamiętam, twój okrutny brat skazał mnie na śmierć przez ścięcie głowy z głupich powodów.

– Och, nie, nie przejmuj się tym. – Szybko potrząsnął głową. – On tylko gadał bzdury. Nie bierz tego do siebie.

– On mi groził. – Położyłam rękę na piersi. – Oczywiście, że wzięłam to do siebie. – Ale mój pokaz brawury został zignorowany. Po prostu wzruszył ramionami i wyglądał na niezaniepokojonego.

– Przyzwyczaisz się do tego, obiecuję. Plus mój brat nie zawsze ma takie kwaśne nastawienie.

Przekonasz się, że ma też opiekuńczą stronę.

Z jakiegoś powodu mogłam zobaczyć w nim Pinokia, mówiącego kłamstwo i wydłużającego sobie przez to nos.

– Co sprawia, że myślisz, że chcę wiedzieć o nim więcej? – wysyczałem. – Powinnam być w domu. Gdzie jest to miejsce, w każdym razie, i dlaczego tu jestem?

Tak bardzo jak jestem fanem fantastyki, nie sądziłam, że pozostanie w tym miejscu będzie dla mnie zdrowe.

Po pierwsze, nie mam pojęcia, jak tu przetrwać. Nie mam pieniędzy, nie mam schronienia, które mogłabym nazwać swoim własnym, nie mam nawet żadnych rzeczy, i nie mam Akity, mojego ulubionego syberyjskiego husky, który dałby mi moją codzienną dawkę szczęścia. Po drugie, nie jestem nawet pewna, gdzie jestem. Wydaje mi się, że to Ziemia, ale nie wiem, jakie jedzenie jedzą lub czy w ogóle jedzą.

Używanie przez nich angielskiego jako języka było bonusem, ale i tak ta zaleta była przykryta przez liczne wady.

Mężczyzna o imieniu Książę Elijah nie wydawał się urażony moim autorytatywnym tonem głosu.

Wyglądał nawet na rozbawionego.

– Cóż, uhm, zamiast zaprowadzić cię do lochu, zgodnie z życzeniem króla, zabrałem cię do tego dworu – odpowiedział.

– To daleko od zamku, nie martw się. To bezpieczne miejsce, w którym możesz zostać, dopóki nie uporządkujemy twojej uhm... sytuacji. Sama powiedziałaś, że po prostu dotknęłaś obrazu, a potem puf, zostałaś nagle przeniesiona do królewskiego łoża.

Z wahaniem przytaknęłam. – Tak, to prosty sposób, aby to ująć. – Nie mogłam sobie wyobrazić, co właściwie stało się w moim pokoju, ale teraz miałam kogoś, kto może posiadać jakieś informacje – a przynajmniej taką miałam nadzieję.

– Domysły króla są tak samo poprawne jak moje. Być może pochodzisz z innego królestwa – stwierdził książę.

– Czy potrafisz przemienić się w jakieś stworzenie? Pokazać kły? Albo pić krew? Może rzucać zaklęcia? Wytwarzać łuski i rogi? A może jesteś jak ci ludzie-wróżki z ich eterycznym pięknem i nieodpartą zmysłowością. Z pewnością jesteś piękna i seksowna, zdecydowanie idealna dla mojego brata.

– O czym ty mówisz? – Zmarszczyłam się. Dokądkolwiek zmierzał ze swoją rozmową, nie chciałam mieć w tym żadnego udziału. Ten człowiek musiał mieć zdeformowaną głowę. Jeśli miałam rację z moim przeczuciem, odnosił się do rzeczy związanych z kryptozoologią.

– Hmm, sądząc po twojej odpowiedzi i twoich dziwnych reakcjach zeszłej nocy, teraz wiem, czym jesteś. – Pokiwał głową w górę i w dół, jakby pewny swojego przypuszczenia. – Jesteś człowiekiem.

Zamrugałem wiele razy, gdy to powiedział, i przez chwilę chciałam się roześmiać.

– Tak jak ty – odpowiedziałam, rzucając mu ostre spojrzenie od stóp do głów. To znaczy, daj spokój, to było łatwe do zauważenia. W moich oczach wyglądał jak człowiek.

Miał normalnie wyglądającą głowę, kończyny i tors. I nawet miał wybrzuszenie – może nie tak widoczne jak u króla, ale jednak wybrzuszenie – pod spodniami, które mieściło tę część anatomiczną służącą do prokreacji i innych celów...

Książę zaśmiał się lekko. – O nie, nie, nie. Ja jestem inny. Ja… uhm… cóż, to trudne. Jak mam to powiedzieć? – Podrapał się po głowie, wyglądając niemal nieśmiało. – Odkąd królestwa zostały stworzone, nigdy nie było raportu, w którym człowiek przekroczył światy. Upewniliśmy się, że ludzie nie wiedzieli o naszym istnieniu i utrzymaliśmy to prawo w tajemnicy aż do teraz.

Jesteś pierwszym człowiekiem, który pojawił się w tej krainie.

– Krainie? – zapapugowałam, prawie krztusząc się tym słowem. – To dość mocne słowo, by go użyć. Niech zgadnę, jesteście istotami, które istnieją tylko w książkach.

– Pft! Hahaha! – Teraz mężczyzna naprawdę śmiał się na głos.

Spojrzałam na niego, czując się urażona jego reakcją. Na szczęście kilka sekund później przestał. – Przepraszam, to było złe z mojej strony, ale nie mogę nic na to poradzić. Jesteśmy przecież prawdziwi – oświadczył.

– Nie jesteśmy tylko postaciami z książek. Znajdujesz się w Królestwie Phanteon, świecie, w którym istnieją tylko wilkołaki i lykanie.

No właśnie. Ten książę naprawdę miał uszkodzony mózg, ale po wszystkim, co przeżyłam ostatniej nocy i tych ostatnich kilku minutach, mogłam powiedzieć, że mówił prawdę.

– Wilkołaki... Lykanie... – testowałam każde słowo na moim języku. To było szorstkie, niezwykłe i całkowicie szalone, ale inna część mnie próbowała nadać tym słowom sens.

– Masz na myśli takie rzeczy jak w Teen Wolf i ~Underworld~?

Książę Elijah otworzył usta, patrząc na mnie tępo. – Nie rozumiem, o czym mówisz. Czy to jest coś takiego w ludzkim świecie?

Huh – mój umysł zaśmiał się z ironią.

– Już bym cię oznaczyła jako certyfikowanego wariata, gdyby nie to dziwne pomieszczenie, w którym się znajduję, albo strażnicy krzykliwie ubrani w pobliżu drzwi.

– Pamiętam też, co widziałam zeszłej nocy – widok z balkonu na osadę, która, jak sądzę, istnieje tylko w świecie fantasy, i pamiętam, jak natychmiast zmieniłam lokalizację po dotknięciu obrazu, jak za sprawą magii, więc powiedziałabym, że naprawdę mówisz prawdę.

– Podoba mi się, że rozkładasz informacje raczej spokojnie. – Uśmiechnął się.

– Co byś mi kazał zrobić? Krzyczeć jak szaleniec? Poprosić cię o jakąś transformację na moich oczach? Nie ma mowy, żeby tak się stało. Już zeszłej nocy zemdlałam z powodu nagłego zaskoczenia. Nie chcę, żeby to się powtórzyło.

– Czy mogę poznać twoje imię, proszę? – zmienił nagle temat. Tym razem mogłam stwierdzić w jego oczach, że był szczery.

– Serena McAllister – wymamrotałam.

– Hmm, Vasílissa Serena. Podoba mi się to brzmienie.

Rzuciłam mu na to zdezorientowane i ostre spojrzenie. O czym on mówił? Jestem prawie pewna, że używał greckiego, ale co to słowo znaczyło?

I skąd ten człowiek w ogóle wie, jak mówić po angielsku i grecku?

– W każdym razie znam kilku ludzi, którzy mogą mieć odpowiedź na twoją sytuację – przeszedł obok drzwi i do wnętrza łazienki, stanął w pobliżu parującego basenu i znów wpatrywał się we mnie – którzy mogliby nawet przywrócić cię do ludzkiej sfery. Pomogę ci, ale w zamian ty też musisz mi pomóc.

Wciągnęłam głęboki oddech. – Nie jestem pewna, czy powinnam ci ufać – powiedziałam bez wahania.

Złożył pięść na piersi i na krótko skinął głową w moją stronę. – Jestem bratem króla. Jestem z królewskich, a królewscy zawsze dotrzymują słowa. Poza tym właśnie uratowałem ci życie przed egzekucją, prawda?

W tym momencie mojego życia nie sądziłam, że zaufanie mu może mi zaszkodzić. Biorąc pod uwagę sytuację, miałam na początku niewielką przewagę.

Jestem bezbronna w tym królestwie, które nazywał Phanteonem, i tak bardzo jak go nienawidziłam, był moją jedyną nadzieją na przetrwanie i powrót do domu.

Zasyczałam. – Dobra, uwaga przyjęta. Co chcesz, żebym zrobiła?

– No cóż, nic. – Był przez chwilę trochę niezdecydowany, by kontynuować. – Ja tylko… cóż… chcę, żebyś pozbyła się nienawiści króla do kobiet.

– Twój brat nienawidzi kobiet? – zapytałam zaskoczona. Nic dziwnego, że kutas patrzył na mnie ostatniej nocy jak na szkodnika. – Czy on naprawdę ma gynofobię? To jest trudne.

– Tak... – odparł książę. – To jest problem królestwa od wielu lat i z tego powodu mamy trudności z uzyskaniem dziedzica.

Moja szczęka się napięła. – Jeśli chcesz powiedzieć, że mam nosić jego dzieci, to ja odpadam.

Nie zrozumcie mnie źle, kocham dzieci. Nawet zgłosiłam się na ochotnika do pracy w pobliskim domu dziecka, aby opiekować się sierotami raz w tygodniu po mojej dziennej pracy jako specjalista od wydarzeń na wezwanie.

Po prostu nie podobał mi się pomysł rozkładania nóg w zamian za przysługę. To jest po prostu niemoralne.

Nie zniżyłabym się tak bardzo, nawet jeśli oznaczałoby to, że nie mogłabym wrócić do mojego świata i zostałabym uwięziona w tym cholernym królestwie.

– Nie – szybko odpowiedział książę, ale potem odwrócił ode mnie wzrok w stronę basenu i znów zamilkł. – Nie… chcę tylko, abyś stopniowo odczulała go, używając swojej obecności – tylko swojej obecności – i może też nawiązując rozmowę? Taką, która nie doprowadzi do kłótni? Mój brat jest bardzo dosadny w słowach.

Jęknęłam wewnętrznie. – Jestem tego świadoma. Poznałam ten smak wczoraj wieczorem.

– Cóż, dobrze – błysnął grymasem. – Masz przewagę. To co, umowa stoi?

– Jeśli obiecasz, że będę mogła wrócić do domu, to stoi – zripostowałam.

– Obiecaj... – Urwał po raz trzeci. To zaczynało działać mi na nerwy. Nie powinnam ufać temu

samozwańczemu Pinokio całkowicie. – Kiedy zaczniemy? – zapytałam.

Uśmiechnął się do mnie i odpowiedział: – Właściwie to teraz. Ten dwór jest sanktuarium króla. Zawsze przychodzi tu każdego dnia. – Spojrzał w górę na gigantyczną szklaną kopułę bezpośrednio nad basenem, wpatrywał się w nią przez kilka sekund, a potem kontynuował.

– Właśnie teraz, tak właściwie. Jest w drodze tutaj, więc to oznacza, że prawdopodobnie powinienem się zbierać. Z pewnością nie chcę spotkać się z jego gniewem już wczesnym rankiem. Pewnie połączyłby dwa i dwa razem i natychmiast obwiniłby mnie za twoją obecność tutaj.

Co! – wydusiłam z siebie, zaskoczona jego słowami. Nie sądziłam, że zobaczę króla tak szybko i to w tym miejscu, ale cóż. – Myślałam, że spotkam króla tylko na dworze i królewskich spotkaniach – odezwałem się, gdy przeszedł obok mnie i wszedł do sypialni.

– To zwykle przypadek w moim świecie, chyba że jestem rodziną lub... kochanka króla, którą nie jestem. Nie sądzisz, że gdy mnie tu zobaczy, znowu będzie chciał mi ściąć głowę? Wyraźnie mu się nie podobało, kiedy pojawiłam się w jego komnacie zeszłej nocy.

Książę Elijah przerwał od chodzenia i podał mi kciuk do góry: – Poradzisz sobie. Mam w ciebie wielką wiarę.

– To niezbyt zapewniające, Wasza Wysokości – zmarszczyłam na niego brwi.

– Do zobaczenia wkrótce. – Mrugnął do mnie i bez machnięcia na pożegnanie wyszedł z pokoju, zostawiając mnie, bym broniła się przed największym złym wilkiem w tym królestwie – i to dosłownie.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea