Cień smoka - Okładka książki

Cień smoka

C. Swallow

Rozdział 2

SILVER

Ulice są zatłoczone przez wielu ludzi sprzedających egzotyczne jedwabie. Kłócące się grupy dzieci biegną, by zobaczyć świeże produkty i dziwne artykuły z zagranicznego rynku.

Stoję za rogiem w cieniu, zdenerwowana ludźmi, którzy przechodzą obok, śmierdząc potem, gównem i szczynami.

Jak na miasto cieszące się dużym szacunkiem, Graceful Springs jest dość śmierdzące, zwłaszcza dla zmysłów smoka.

– Mała fioletowooka panienka. – Staruszek z krzywym uśmiechem i brakami w uzębieniu kłania się w moją stronę. Wzdłuż jego ramion wisi kawałek drewna, na którym trzyma różne jedwabne szale.

– Czy któraś z moich chust zaspokaja twój dotyk? Chodź, chodź. Dotknij.

Mrużę oczy, patrząc na jego kościste małe ciało, a mój smoczy umysł nie może przestać zastanawiać się, jak dobry byłby na przekąskę.

Moja matka, Elaine, lubi od czasu do czasu przekąsić irytującego starszego człowieka. Jednak jedwabne szale wyglądają pięknie, więc decyduję się skorzystać z jego propozycji, aby dotknąć jeden z nich.

Uśmiecham się do starca i podchodzę do niego z wyciągniętą ręką. On pochyla się do przodu i podsuwa mi szale. Wiszą na mosiężnych haczykach, więc nie muszę podchodzić bliżej.

– Ile? – pytam zaciekawiona, moje palce zadowolone z czerwonego.

– Wymagałbym tylko pół godziny, moje piękne fioletowookie kochanie. – Mruga i staje prosto. – Może alejka za zakrętem?

Wzdycham wewnętrznie i potrząsam głową, moje usta są zaciśnięte. On tylko gapi się na mnie w zakłopotaniu, gdy szybko uciekam w tłum, znikając za rogiem rynku.

Wślizguję się za drzewo, ciężko oddychając z przerażenia. Oczywiście, jak mogłam być tak głupia?

Mam na sobie tylko płaszcz. Jestem pod nim naga.

Nadal czuję się oszołomiona po porannej strzałce z trucizną dla żab i najwyraźniej nie myślę trzeźwo.

Moja matka ostrzegała mnie przed podłymi ludźmi. Nadal, pomimo jej ostrzeżenia, lubię wierzyć, że mogę być miła i otrzymywać dobroć w zamian. Jednak nadal muszę być ostrożna.

Przyleciałam do tego miasta w poszukiwaniu zaginionej księżniczki mojej Hordy. Znalazłam ją, ale zostałam postrzelona przez armię nienawistnych smoków żołnierzy, którzy przestrzegali zasad Xandera.

Dziś rano uratował mnie smok łotr - Elena. Nienawidzi mnie, a i ja nieszczególnie ją lubię.

Ale domyślam się, że nienawidzi ludzi bardziej, by chcieć uratować mnie przed ich rzezią lub uwięzieniem.

Teraz, ponieważ zakładam, że jestem względnie bezpieczna, poszłam zwiedzać. Poranek jest jeszcze młody, gdy ludzie wędrują po rynkach.

Summer, uciekająca ludzka księżniczka, jest bezpieczna z Eleną, a ja chcę zwiedzić okolice wspólnej karczmy, w której postanowiłyśmy się schronić. Przynajmniej na jakiś czas.

Moi Smoczy Władcy będą chcieli, abym wkrótce wróciła do domu, razem z ich zbiegłą księżniczką. Dane i Aneurin to bardzo opiekuńcze Bliźniacze Rasy Wiodące swojej małej Hordy Smoków Zmierzchu.

Moja matka, przede wszystkim będzie chciała mnie z powrotem u swego boku.

Ale... zawsze chciałam odkrywać na własną rękę i teraz jest moja szansa!

Po wyszpiegowaniu go z mojego okna powyżej, opuściłam karczmę, by znaleźć Smoczą Legendę z popielatymi włosami grasującą po okolicy. Opuściłam bezpieczne miejsce w karczmie, nie myśląc zbytnio o moim ubraniu.

Mając tylko jeden płaszcz i odsłonięte kostki… wyglądam jak dziwka.

Teraz, gdy to sobie uświadomiłam, boję się o swoje bezpieczeństwo. Mam jednak rozwiązanie.

Nie mam pieniędzy, więc błądzę na tyłach straganów, aż znajduję jeden szczególny stragan wypełniony zapasami sukien.

Wchodzę na otwarty tył straganu i szybko chwytam się pierwszej sukienki, jaką znajdę.

Szybko zwijam ją i wkładam do płaszcza, po czym wybiegam z tyłu w kierunku publicznej łaźni.

Widzę małą kamienną konstrukcję, w której mężczyźni i kobiety ustawiają się w kolejce, aby mieć swoją kolejkę do ulżenia sobie. Czekam w kolejce z niepokojem.

Z mojej pozycji widzę cały rynek w pobliżu centrum małego miasteczka Graceful Springs na wsi Requiem.

Pomarańczowe niebo pięknie oświetla małe miasteczko, kąpiąc wcześnie budzących się mieszkańców w porannym świetle. Tak wielu śmiertelników chętnie zwiedza targowiska rozstawione w tej popularnej, tylnej uliczce.

Przyznaję, że zawędrowałam o kilka ulic za daleko od karczmy, w której są moje przyjaciółki. Jeśli mogę uznać Elenę za przyjaciółkę. To ona jest częścią powodu, dla którego poszłam zwiedzać, szczerze mówiąc.

Kiedy Summer odeszła na krótko, by zaczerpnąć świeżego powietrza, Elena nakrzyczała na mnie okrutnie za bycie głupią i młodą po tym, jak odgadła poprawnie, że powiedziałam moim Smoczym Władcom o lokalizacji Summer.

Cieszę się, że mam chwilę wytchnienia od temperamentnego smoka łotra, a teraz w końcu przychodzi moja kolej w toalecie.

Wślizguję się do oddzielnego pomieszczenia, by zdjąć płaszcz i założyć sukienkę.

Jest biała z fioletowymi kwiatowymi wzorami. Fiolet pasuje do fioletu moich oczu, a biel do srebra moich włosów. Zakładam ją i zostawiam płaszcz w łazience.

Kiedy wychodzę z powrotem na ulice, czuję się bardziej godna szacunku. Odgarniam srebrne włosy za ramiona i dalej obserwuję tłum.

Tym razem wędruję powoli; wciąż szukam Legendy o złotych, przeszywających oczach, Storm.

Nie planuję z nim rozmawiać, ale chcę tylko ukradkiem przyjrzeć się bliżej. Nic głupiego, nic niebezpiecznego. Chcę tylko znów spojrzeć na jego Złamany Ogień. Chętnie opowiem o nim Matce.

Jestem nim zaintrygowana i przyciągana przez jego luminescencję. Po prostu potrzebuję przyjrzeć się bliżej; każda cząstka mojej istoty sprawia, że chcę zobaczyć.

Powoli wzdycham z rozczarowaniem, gdy błądzę jeszcze przez chwilę i niemal od razu uświadamiam sobie, jak głupia jestem, kręcąc się wokół jedwabiów i sukien.

Najprawdopodobniej będzie gdzieś w pobliżu broni… jeśli w ogóle jest w okolicy rynku.

Czy broń nie zaintrygowałaby mitycznego smoka, takiego jak on?

Uśmiechnęłam się do siebie, przeskakując wzdłuż ścieżki w kierunku straganów sprzedających skórzane siodła, świeżo wykute miecze, niestandardowe tarcze i nowe skórzane buty dla żołnierzy.

Większość młodych mężczyzn z miasta tłoczy się tutaj, oglądając nowe towary, szepcząc z ekscytacją.

Staram się uspokoić własne radosne kroki. Nie mogę być zbyt głupia w tej sprawie. Nawet jeśli prześladuję mitycznego potwora... Być może jestem zbyt oczywista. Co jeśli on wie, że go szukam?

Przyznaję, że w całym swoim życiu byłam tylko cztery razy w ludzkim mieście. Mam zaledwie siedemnaście lat.

Moje urodziny są w przyszłym tygodniu i chociaż Elaine obiecała, że będzie mnie częściej zabierać wśród śmiertelników, gdy osiągnę pełnoletność, wciąż nie jestem pewna, jak to wszystko działa.

Dwa razy wymknęłam się matce, by pozwiedzać ludzkie miasta, i w obu przypadkach, gdy przyprowadziła mnie z powrotem, zagroziła, że zapnie mnie na smycz, bym została u jej boku.

Młody, piękny srebrny smok jest w niebezpieczeństwie ze strony strasznych śmiertelników i ich chciwych pragnień. Nasze łuski są warte krocie. O wiele więcej niż jakikolwiek inny rodzaj smoczych łusek sprzedawanych na czarnym rynku.

Osobiście lubię wierzyć, że moja matka po prostu wymyśliła te historie, aby trzymać mnie z dala od ludzi. Właściwie to całkiem lubię ludzi. Poza tym, jak smaczni są niektórzy, są też całkiem uroczy.

Po spotkaniu Summer zdecydowałam, że zostanie moją przyjaciółką... i cóż... po spotkaniu z nią nie chcę już jeść ludzi.

Są zdecydowanie zbyt zabawni i zapewniają dobrą rozrywkę.

Kiedy zmierzam w kierunku straganu sprzedającego ozdobne figurki wykonane ze starej, przetworzonej stali, dopisuje mi szczęście.

Zamieram, gdy znajoma, wysoka postać nagle pojawia się z boku tego właśnie sklepu.

– Twoja pomoc jest doceniana, staruszku. – Zamykam usta, gdy słyszę, jak smoczy ton wibruje z gardła Storm. Odsuwam się na bok, by schować się za stojakiem z poobijanymi skórzanymi skórami.

Kilka stóp ode mnie jest potwór, którego szukałam. Robi kolejny krok w tłum.

Jego głos... wow... prawie nie brzmi jak ludzki. W rzeczywistości, brzmi w pełni smoczo podczas wymawiania ludzkich słów.

– Przyjemność po mojej stronie, mój panie… – Starzec podnosi rękę, by poczynić kilka uwag, ale Storm już oddalił się kilkoma łatwymi krokami, tak, że go nie słyszał.

Trzyma w ręku ręcznik do polerowania, którego używa na swoim mieczu. Odsuwam się na brukowaną ulicę i widzę jak Storm wkłada zakrwawioną szmatę z powrotem do kieszeni swojego szarego, wytartego płaszcza.

Robię kilka dodatkowych kroków, by podążać za nim, a moje oczy rozświetlają się i skupiają, gdy on przerzuca swój płaszcz dalej przez ramiona, a z jego kieszeni wypada moneta, która spada na bruk.

Och!

Jednak w chwili, gdy mam zamiar podejść i podnieść upuszczoną monetę, zostaję całkowicie zalana przez tłum przechodzących żołnierzy.

– Z drogi, panienko! – Jeden przesuwa mnie na bok kładąc mi rękę na ramieniu. – Dziękuję, panienko!

Stoję teraz z boku, wzdychając z frustracją, gdy żołnierze maszerują obok na regularny patrol miasta.

Gdy tylko znikną z drogi, rzucam się do przodu po srebrną monetę leżącą na ziemi. Znajduję ją po przeskanowaniu brudnego chodnika szybkim wzrokiem. Podnoszę małą monetę wielkości paznokcia.

Jest malutka i ma na odwrocie literę T.

– T… – mruczę; to nie jest waluta Requiem. – Tempest? – domyślam się, myśląc, że muszę mieć rację. Spoglądam w górę i widzę miejsce, gdzie na samym końcu ulicy las styka się ze skrajem miasta.

Moje oczy rozświetlają się, gdy widzę, jak szary płaszcz znika w krzaczastych drzewach.

– Och… – Myślę przez chwilę, przyglądając się monecie. Nie mogę jej tak po prostu ukraść! – Czekaj! – wołam, niezwykle zaniepokojona, że odejdzie bez swoich pieniędzy.

Zaczynam biec, kierując się w stronę drzew.

– Proszę! Czekaj! – wołam ponownie, gdy w końcu docieram do linii drzew. Nie mam pojęcia, czy on się zatrzyma. Czy w ogóle będzie wiedział, że wołam właśnie jego?

Nie mam obaw, pomykam do lasu, skacząc z pnia drzewa na pień, próbując dostrzec jego postać przez zarośla. – Panie! – wołam. – Upuściłeś swoje pieniądze!

Upewniam się, że mówię głośno i wyraźnie - nie chcę, żeby pomyślał, że próbuję się do niego podkraść. Gdziekolwiek jest.

Przygryzam wargę i przechylam głowę, pozwalając moim smoczym zmysłom wędrować. Srebrne Smoki potrafią wyczuwać emocje i niezwykłą empatię.

W tej chwili nie czuję nic. Żadnych emocji.

Ale czuję obecność.

Blisko.

Idę dalej w las, z monetą w ręku.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea